- Walczyłam z nim. Zasłaniałam się. Wyzywał mnie i krzyczał, że zabije. Był wściekły – opowiada 29-letnia Dominika trzymając siostrę za rękę. Kobieta została brutalnie pobita przed własnym mieszkaniem. Trafiła do szpitala. Kobieta ma podbite oczy, wyrwane włosy, siniki na nogach... Zdjęcia jej twarzy pokazują ogrom obrażeń. Wszystko mogło skończyć się jeszcze tragiczniej, gdyby nie starsze małżeństwo, które zareagowało na krzyki z prośbą o pomoc i wpuściło katowaną kobietę do własnego mieszkania. - Napadł na mnie mój były panter – mówi ze łzami oczach 29-latka. - Boję się tego, co może mi jeszcze zrobić. Wyjeżdżam ze Szczytna, bo po tym wszystkim nie wyobrażam sobie tu życia – mówi. Mężczyzna, młody mieszkaniec Wielbarka, już został zatrzymany. Sprawę wyjaśniają policjanci.
Dominika do Szczytna przyjechała trzy lata temu. Chciała być blisko mamy i siostry, które tu mieszkają. Poznała młodego mężczyznę. Myślała, że wspólnie zbudują swoje życie. Wszystko szybko się zmieniło. Jej partner okazał się agresywny.
- Był zazdrosny, potrafił mnie uderzyć i zastraszał – wspomina.
Uwolniła się od niego. Postanowiła zakończyć związek, bo czuła się zagrożona. To jednak nie przeszkodziło mężczyźnie ją nękać.
- Wysyłał mi smsy, straszył, że mnie zabije, obleje kwasem albo potnie nożem, jak nie będę go słuchać – opowiada.
Jest smutna, przerażona. Zła na siebie, że zainwestowała w uczucie, które okazało się wielkim błędem. Już jakiś czas temu na policję zgłosiła, do czego posuwa się mężczyzna, jej dowodem były liczne wiadomości, do jednej dołączone jest nawet zdjęcie noża kuchennego, którym mężczyzna zamierzał zrobić jej krzywdę.
- Wtedy popełniłam błąd. Prosił mnie, żebym wycofała z policji zarzuty. Że może mu to zaszkodzić, bo miał mieć sprawę w sądzie. Zgodziłam się. Omotał mnie. Sama nie wiem, czemu uległam – wspomina. - Gdybym była bardziej stanowcza, może dzisiaj nie zrobiłby mi krzywdy.
W piątkowy wieczór spotkała się z byłym partnerem. To miała być zwykła rozmowa. Chciała, żeby dał jej wreszcie spokój.
- Próbowałam mu wytłumaczyć, że musi ułożyć sobie życie beze mnie. Bardzo prosił mnie o to spotkanie. Chciał wyjaśnić – mówi łamiącym się głosem. - Niedawno opuścił więzienie, chyba jest na zwolnieniu warunkowym, ale nie znam szczegółów, bo przez dłuższy czas nie miałam z nim kontaktu.
Spotkali się przed jej mieszkaniem. Wyszła do niego na klatkę schodową, by ostatni raz powiedzieć, że między nimi nic więcej nie będzie.
- Zaczął się awanturować, krzyczeć, chciałam go uspokoić, żeby nie denerwować sąsiadów. Poprosiłam, żebyśmy zeszli na dół klatki. Wtedy wszystko się rozegrało – opowiada. - Myślałam, że mnie zabije, ale w głowie miałam tylko, żeby się bronić.
Wszystko rozegrało się w piwnicy. Mężczyzna kopnął Dominikę tak mocno, że upadła. Pięściami uderzał ją w twarz. Po podłodze ciągnął za włosy tak, że wyrwał je prawie ze skórą. Próbował zdjąć jej spodnie.
- Walczyłam z nim. Zasłaniałam się. Wyzywał mnie i krzyczał, że zabije. Był wściekły – opowiada trzymając siostrę za rękę.
Jakoś udało jej się oswobodzić. Z krzykiem wbiegła na piętro. Pukała do drzwi sąsiadów.
- Otworzyło starsze małżeństwo. Jestem im wdzięczna, bo gdyby nie oni, to nie wiem jakby to się skończyło – spuszcza wzrok.
Te otwarte drzwi wystraszyły napastnika. Do Dominiki sąsiedzi wezwali pogotowie i policję. Młoda kobieta trafiła do szpitala, gdzie spędziła noc. Na szczęście jej życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo. W szpitalnym wypisie czytamy, że miała liczne stłuczenia twarzy. Na szyi widoczne były zaczerwienia. Miała silny ból głowy i nudności. Badający ją lekarz stwierdził, że była w logicznym kontakcie i jasno komunikowała, co ją spotkało.
W szpitalu pojawili się policjanci. Przepytali ją na okoliczność zdarzenia.
- Sama musiałam iść na komendę i zawiadomić o przestępstwie. To było trudne, bo chociaż stałam przed okienkiem dyżurnego, posiniaczona, to musiałam odpowiedzieć na jego pytanie „kto został pobity”. Poczułam się dodatkowo upokorzona – opowiada. - Może nie powinnam przychodzić z tym do gazety, ale chcę żeby ludzie dowiedzieli się, do czego zdolny jest człowiek, który mi to zrobił. Żeby zobaczyli na własne oczy, a nie mówili, że wyolbrzymiam, czy tłumaczyli, że pewnie nic mi nie jest – wyjaśnia. - Może też będę przestrogą dla innych kobiet.
Policja prowadzi czynności w sprawie. Pani Dominika złożyła zeznania.
- Ten człowiek pozbawił mnie możliwości pracy. Przez to, w jakim jestem stanie i jak wyglądam, nie mogę do niej wrócić, a mam zawartą umowę zlecenie – mówi. - Mam nadzieję, że zostanie zatrzymany, a ja dostanę szansę, by dojść do siebie i czuć się bezpiecznie.
Dzisiaj młoda kobieta jest strzępkiem nerwów. Siniaki kiedyś zejdą, rozcięta warga się zagoi a włosy odrosną. Strach i lęk zostaną z nią na wiele lat. Mówi jasno, że nie może zostać w Szczytnie, bo boi się o siebie.
- Postanowiłam wyjechać. Nie jestem w stanie wyjść sama z domu. Ten człowiek już raz spełnił wobec mnie swoje groźby. Boję się, że to nie koniec, a do tego nie czuję, że mogę liczyć na pomoc tych, którzy o bezpieczeństwo ludzi powinni dbać – podsumowuje.
Policjanci ze Szczytna na sprawę zareagowali niemal natychmiast. Dzięki działaniom operacyjnym mężczyzna, młody mieszkaniec Wielbarka, wskazany przez pokrzywdzoną jako sprawca pobicia, został zatrzymany. Jest znany policji z innych „wyczynów” nie do końca zgodnych z prawem. Na wniosek policji prokuratura zastosowała wobec niego środki zapobiegawcze w postaci zakazu zbliżania się do 29-latki oraz dozór policyjny. Śledczy prowadzą dalsze czynności w tej sprawie.
Bartek
Współczuję tej Pani ale w sumie to jak policja miała dbać o jej bezpieczeństwo? Po co takie zrzucanie na kogoś winy, ta pani miała możliwość złożenia wcześniej skargi. Nie zrobiła tego z litosci dla partnera. Zdarza się. A policjant formalnie musi takie a nie inne pytania zadać. Oni różne rzeczy widzieli więc są czasem na pewne rzeczy uodpornieni. Muszą zachować trzeźwy umysł żeby profesjonalnie przyjąć zgloszenie