Wymyśliłem, że jak mi tematu zabraknie, co jest zmorą felietonisty, to samego siebie wykorzystam, sięgając do kilku już tysięcy stron pisanego od prawie pół wieku dziennika. To jednak moja opcja ratunkowa i rzadko z niej korzystam.
Nieodżałowany Janusz Głowacki powiadał, że my, pisarze jesteśmy do czytania, a nie do oglądania. Podzielam tę opinię. Tym bardziej, że oglądanie tego, co pisarze mówią o tym, co napisali, zwykle do oglądania i słuchania się nie nadaje.
Oczywiście, istnieje też spora grupa pisarzy, którzy niewiele napisali i dużo o tym w mediach mówią. Tym sposobem publiczność się dowiaduje o ich istnieniu i niewykluczone, że dzięki temu sięga po ich książki.
Szlajanie się po mediach jest dla mnie zajęciem męczącym i stresującym. Napisałem nawet o tym sztukę telewizyjną, kręconą na Mazurach. Zbigniew Zapasiewicz gra w niej rolę autora, który żyje wygodnie z tantiem na odludziu, zapija przebrzmiałą sławę, jeszcze coś tam pisze, ale nie ma ochoty wydawać ani rozmawiać z żurnalistami tabloidów. Czyli - zachowując wszelkie proporcje – robi mniej więcej to, co ja. Zjawia się u niego młoda dziennikarka i podstępem próbuje z nim przeprowadzić wywiad, który ma wywołać skandal i dać jej sławę. Orman, bo takie nazwisko nosi mój bohater, demaskuje podstęp. Proponuje dziennikarce, żeby została jego słupem, czyli wystąpiła w roli autorki jego niewydanej jeszcze powieści. Kobieta radzi sobie z tą rolą znakomicie.
Podobna historia zdarzyła się kilkadziesiąt lat temu we Francji. Furorę zrobiła debiutancka powieść niejakiego Emila Ajara. Niektórzy krytycy przeciwstawiali go Romainowi Gary. Powiało młodzieńczą świeżością. Po kilku latach okazało się, że to Gary jest autorem, który do zarządzania sukcesem najął swojego młodego kuzyna. Urzekł mnie ten przewrotny koncept, w którym pisarz na potrzeby marketingu w realnym świecie tworzy fikcyjną postać, niczym Pigmalion Galateę.
W sztuce się przed medialną sławą obroniłem, ale teraz muszę się zderzyć z rzeczywistością, bo po ośmiu latach na aucie miałem jednego dnia premierę sztuki i nowej powieści.
„Ateneum”, teatr zacny, wykonawca, Marian Opania, znakomity. Piosenki Jana Wołka są prawdziwą ozdobą mojego monodramu. Szkoda tylko, że samego Wołka, bądź co bądź, współautora spektaklu, na premierę nie zaproszono. Rozumiem, że już niemłody, czyli waloru świeżości nie ma, ale przecież do oglądania, bo nie dość, że świetny poeta, to jeszcze i malarz pierwszorzędny.
Co do mnie, to stres przeżywałem, że wywołają mnie na scenę i będę musiał okazję do autopromocji wykorzystać, coś dobrego o sobie powiedzieć, a to mi z trudem przechodzi przez gardło. Na szczęście moja obecność pozostała prawie niezauważona. Zauważył ją natomiast Daniel Olbrychski, który wraz z żoną odkrył po latach „Ranczo” - oglądają je kompulsywnie po raz jedenasty - i dowiedział z programu, że jestem współautorem serialu. Mogłem mu z ulgą swoją powieść wręczyć z rekomendacją, że klimat powieści podobny, a i dialogi oraz postaci w niej nie gorsze.
Jerzy Niemczuk
Krzysztofie. Dobrem nazywasz przyszywanie skrawków materiału i przekazywanie sobie dziecka z rąk do rąk ? Porażka.
Hmm
2025-04-10 07:59:28
Co żal tyłek ściska?!
proste
2025-04-10 07:54:59
Olga wytłumacz proszę dlaczego pojechały akurat te zespoły i Koła gospodyń których członkami są rodziny radnych ? Przypadek ?
Wiola
2025-04-10 06:43:01
Do Grażyny. No właśnie wychowawcy w domach dziecka robią na 3 zmiany czyli 24h
Tytus
2025-04-09 17:08:17
no i ten barak koło pks wygląd jak stodoła sołtysa po wojnie gdzie architekt miasta
zdysk
2025-04-09 16:32:24
Tę Panią w wieku 39 lat już dawno powinni do psychiatryka zabrać,bo coraz bardziej gwiazdorzy. A przez jej wybryki ktoś może nie otrzymać pomocy w czas.
Beksa
2025-04-09 16:12:28
Nie porównujmy pracy wychowawców w domach dziecka (dyżury) do pracy rodzin zastępczych 24h. Widać, że ludzi boli jak włodarze popierają szczytny cel.
Grażyna
2025-04-09 15:34:45
Brawo Wy!
Tyle w temacie.
2025-04-09 10:33:31
zdjęcie 2 , to z którego roku ?
goofi
2025-04-09 10:29:15
I znowu ten pań nie potrafi o niczym innym pisać niż o przeciwnikach politycznych swojego kandydata na prezydenta. Generalnie to obraża pań ludzi głosujących na tamtego kandydata nazywając ich wyznawcami. A może napusze pań w końcu coś ciekawego o Zielonym Rafale? Przecież miał tyle fantastycznych sukcesów i wpadek, których oczywiście w wyznawczej telewizji TVN nie zobaczymy. Może trochę obiektywizmu? Rozumiem, że ma Pan swoje sympatię polityczne ale pana teksty są naprawdę smutne i dziwię się, że redakcja chce je jeszcze drukowac
Kamil
2025-04-09 08:49:11