Czwartek, 15 Maj
Imieniny: Bonifacego, Julity, Macieja -

Reklama


Reklama

Zbudują konkurencyjne schronisko?


 

Wójt Gminy Szczytno chce oszczędzić na zwierzętach i wysłać je do schroniska w Radysach? Wolontariusze i władze schroniska są oburzeni i otwarcie mówią, że placówka w Radysach ma złą opinię. Wójt odpowiada - rozważamy też możliwość budowy własnego schroniska.

  • Data:

 

Wójt Gminy Szczytno chce oszczędzić na zwierzętach i wysłać je do schroniska w Radysach? Wolontariusze i władze schroniska są oburzeni i otwarcie mówią, że placówka w Radysach ma złą opinię. Wójt odpowiada - rozważamy też możliwość budowy własnego schroniska.

 

List, który otrzymaliśmy na początku tygodnia dotyczy kontrowersyjnego pomysłu wójta Gminy Szczytno, który chce zaoszczędzić na bezdomnych zwierzętach. Psy i koty miałyby zamiast do Szczytna trafiać do schroniska w Radysach, gdzie w przeciwieństwie do „Czterech łap” opłata za przyjęcie zwierzęcia jest jednorazowa, a nie miesięczna. W szczycieńskim schronisku „Cztery łapy” znajduje się około 400 zwierząt – psów i kotów. Większość trafiła tam z terenu miasta i gminy Szczytno. Schronisko, o czym już pisaliśmy na łamach „Tygodnika” utrzymuje się z dotacji, którą ze swojego budżetu wydziela miasto. Placówka pozyskuje też pieniądze od darczyńców i w wyniku akcji bezpośrednich, takich jak koncerty, czy zbiórki organizowane na jej rzecz.

Paweł Salamucha

fot. Paweł Salamucha

Poza tym gmina Szczytno płaci za każdego psa lub kota trafiającego do schroniska. Nie jednorazowo, bo z tej opłaty jest zwolniona, jak to mówią pracownicy – w ramach dobrej współpracy. Płaci natomiast za jego dzienne utrzymanie, dokładnie 2,47 zł. Czy to dużo? – Inne gminy płacą więcej, Gmina Szczytno zawsze miała preferencyjną stawkę, po tak zwanych kosztach – mówi Krystyna Lis, z Urzędu Miejskiego w Szczytnie.

Dla porównania, na mocy porozumienia, jakie schronisko zawarło z Gminą Jedwabno, ta płaci 800 zł, za przyjęcie zwierzęcia i 7 zł, za każdy dzień jego przebywania w placówce.

Pieniądze te, jak mówią władze pokrywają jedynie bieżące potrzeby schroniska. – Każdego miesiąca zużywamy 4 tony mięsa i po tonie kaszy i makaronu, a to jedynie kropla w morzu potrzeb, gdyby nie pomoc wolontariuszy i ludzi dobrej woli, którzy przywożą jedzenie, koce i suchą karmę normalne funkcjonowanie nie byłoby możliwe – mówi pani Krystyna.

Jak się okazuje 2,47 zł, to kwota dla Wójta Gminy Szczytno zbyt duży koszt, dlatego włodarz zastanawia się, czy nie podpisać porozumienia ze schroniskiem w Radysach, gdzie opłata jest jednorazowa i wynosi 1,5 tys. – Schronisko w Szczytnie często jest przepełnione i nie może przyjąć zwierząt, a wtedy mamy kłopot. Problemem jest również brak w schronisku i w ogólne na terenie naszego powiatu człowieka, który mógłby odłowić zwierzę profesjonalnie. Taką możliwość ma schronisko w Radysach, gdzie zresztą wójt był i warunki tam panujące ocenił na dobre. Decyzja jeszcze nie została podjęta, na razie rozważamy taką możliwość – wyjaśnia Krzysztof Fajbuś, z Gminy Szczytno, natomiast wójt Sławomir Wojciechowski dodaje: – Być może zbudujemy własne schronisko. Mocno się nad tym zastanawiamy.


Reklama

Wygląda na to, że sprawa budzi i jeszcze długo będzie budziła emocje, gdyż każda ze stron ma swoje racje i wydaje się przekonana o ich słuszności.

 

RADYSY to zły pomysł

Pomysł wójta gminy Szczytno zlecenia wyłapywania bezdomnych zwierząt z naszego terenu i wywiezienie ich do schroniska w Radysach nie jest żadnym rozwiązaniem problemu przepełnienia w schronisku w Szczytnie.

Gmina przekazuje do schroniska pieniądze za wyłapane zwierzęta i co dalej? Czy wójt sprawdza jak przebiega wykonanie pozostałych obowiązków nałożonych w tym zakresie na gminę, czy zdaje sobie sprawę ile wyłapanych z terenu gminy psów zostało wysterylizowanych w czasie pobytu w schronisku?

Czy władze w ogóle zainteresowały się, dlaczego psów w schronisku przybywa? Nie zapominajmy, że każdy z psów, który się tam znalazł miał kiedyś swojego właściciela - został porzucony albo po prostu nie potrafił znaleźć drogi do swojego domu. Co wójt i rada gminy zrobili aby zmniejszyć ilość trafiających tam psów, co zrobili aby zapobiec ich niekontrolowanemu rozmnażaniu. Czy na terenie gminy prowadzono akcje edukacyjne na temat konieczności sterylizacji zwierząt? Czy uczniowie szkół z terenu gminy oprócz zbiórek karmy na rzecz schroniska zachęcani byli przez władze do pomocy w znajdowaniu bezdomniakom nowych domów? Ile psów w schronisku poddano socjalizacji i szkoleniu z podstawowego posłuszeństwa, aby zwiększyć ich szanse na adopcję? Czy podjęto współpracę w tym zakresie z organizacjami pro zwierzęcymi?

Wywiezienie psów z terenu gminy nie rozwiąże problemu ilości bezdomnych psów! One nadal będą się pojawiać. To zamiatanie problemu pod dywan! Nie wpłynie to też na zmniejszenie wydatków.

Klaudia Danielska

 

 

Moje trzy zdania w tej samej sprawie

Nie od rzeczy będzie przypomnieć, że to właśnie gmina Szczytno zaprzepaściła zupełnie, a już z pewnością odsunęła w niezbadanie odległą przyszłość zamysł budowy nowego i nowoczesnego schroniska dla zwierząt, spełniającego wszelkie standardy, a nawet więcej i „obsługującego” wszystkie gminy powiatu szczycieńskiego. Pomysł ten zrodził się w czasie, gdy w sejmie toczyły się już prace nad nowym projektem ustawy o ochronie zwierząt i niemal pewne było, że samorządom nowe przepisy dołożą roboty i obowiązków. Nie kto inny, a wójt Wojciechowski, wspólnie z włodarzami wszystkich pozostałych samorządów, nie tak dawno, bo 203 lata temu, sygnował własnoręcznym podpisem porozumienie dotyczące tej budowy. Później, przez rok z bardzo dużym hakiem toczyły się „boje” dotyczące lokalizacji tego schroniska między pomysłodawcą: samorządem miejskim a Agencją Nieruchomości Rolnych, którym to bojom pozostałe gminy – sygnatariusze porozumienia – tylko się przyglądały. Z niemałym trudem udało się przekonać ANR, że schroniska nie można zbudować, np. w środku lasu między Szymanami a lotniskiem, bo konieczność doprowadzenia mediów, zbudowania dróg itp. znacznie podniosłaby koszt inwestycji, a w przyszłości utrudniła funkcjonowanie placówki, która w dużej mierze dobrze spełnia swoją rolę dzięki rzeszy wolontariuszy. Po wielu perturbacjach, pismach, wyjaśnieniach i prośbach ANR zgodziła się nieodpłatnie (cel publiczny) oddać kilka hektarów gruntów, położonych między Szczytnem a Dębówkiem, już poza granicami miasta, czyli na terenie gminy Szczytno. Oficjalnie gmina nie była temu przeciwna i nawet wprowadziła stosowny zapis, dotyczący przeznaczenia tego terenu właśnie na wspomniany cel, w opracowywanej w tym czasie strategii rozwoju. Dokument ten podlega konsultacjom społecznym, które polegają na tym, że kto chce, to może sobie do urzędu przyjść, poczytać i ewentualnie złożyć doń wnioski, uwagi czy protesty. I właśnie w kwestii budowy schroniska protest został złożony. Swoistą ciekawostką jest, że o jego treści gminni urzędnicy, zajmujący się sprawą, wiedzieli zanim jeszcze wpłynął on do urzędu, ale – może mogli wiedzieć. W każdym razie ten akurat protest został w strategii uwzględniony, a tym samym projekt budowy schroniska – uniemożliwiony. Obecnie wójt zapowiada ewentualną budowę własnego schroniska. Być może ma to jakiś sens, ale ja go póki co, nie dostrzegam.

Reklama

Halina Bielawska

 

 



Komentarze do artykułu

Napisz

To też może Cię zainteresować

Reklama


Komentarze

Reklama