Aresztowanie
Po powrocie do Warszawy Walter Późny okazał się wyjątkowo aktywnym agentem polskiego wywiadu oraz rządu na uchodźstwie. Dość często z narażeniem życia własnego oraz rodziny w swoim warszawskim mieszkaniu organizował spotkania organizacyjne ludzi będących w konspiracji.
Wraz z początkiem 1940 roku z delegatury rządu londyńskiego otrzymał rozkaz wykonania bardzo trudnego, zdaniem przełożonych – wręcz niemożliwego zadania. W myśl otrzymanych rozkazów dość szybko (przy pomocy siatki konspiracyjnej) znalazł nowe zatrudnienie w Arbeitsamcie (niemieckim urzędzie pracy), gdzie - zgodnie z przedstawionymi mu wytycznymi - miał bronić ludzi z organizacji przed wywózkami na roboty przymusowe do Niemiec. Miał też skrupulatnie notować wiek i liczbę osób wywożonych w głąb Rzeszy.
Wykonując te zadania podejmował wszelkie możliwe środki ostrożności, pewnego razu jednak popełnił błąd, który mógł zaważyć na jego życiu. W drugiej połowie lutego 1940 roku nieopatrznie wysłał list do swoich rodziców, którzy mieszkali w Dębowcu Wielkim. Na odwrocie znajdował się jego warszawski adres. Niemcy tylko na to czekali.
Aleja Szucha i Pawiak
Na początku marca 1940 roku został aresztowany i przewieziony Aleję Szucha 25, gdzie mieściło się więzienie gestapo.
- Potraktowano mnie tam strasznie – wspominał Walter Późny. - Na moich plecach Niemcy rozbili krzesło. Przez parę kolejnych dni kilka razy dziennie byłem bity, torturowany i przesłuchiwany. Gestapo oskarżyło mnie o szpiegostwo, fałszywą propagandę oraz o pracę w pismach polskich. Po trzech miesiącach przewieziono mnie na Pawiak. Pomyślałem, że to już koniec...
W wydanej w 1978 roku książce „Pawiak - więzienie gestapo", której autorem jest Regina Domańska, na stronie 74 w spisie więźniów, przywiezionych na Pawiak 18 czerwca 1940 roku widnieje nazwisko Posny Walter, następnie adnotacja z 19 lipca 1940 roku zawiera informację, że został on wywieziony w nieznanym kierunku.
Uwolnienie
Według wspomnień Waltera Późnego, to dzięki pomocy podziemia, swojego teścia oraz kierownika Arbeitsamtu, niejakiego Forstera, udało się go wyciągnąć z Pawiaka, gdzie niechybnie czekałaby go śmierć.
- Ten Forster - wspominał w rozmowie ze mną Walter Późny - był niesamowitym pijaczyną, łajdakiem i kobieciarzem, będącym w stałym kontakcie z gestapo. Ale nawet i wówczas, za pieniądze wszystko można z nim było załatwić.
Uwolnienie Waltera Późnego z Pawiaka było niesamowitą akcją, w której uczestniczyło wiele osób. Wśród nich - także dwóch pracowników Arbeitsamtu, którzy podczas selekcji osób na Pawiaku, znaleźli się komisji więziennej, która za zadanie miała wydawanie decyzji o wywózce. - A z tymi dwoma osobami, można powiedzieć, że się przyjaźniłem – wspominał Walter Późny.
1940 roku większą część więźniów Pawiaka, którzy mogli się jeszcze utrzymać na nogach o własnych siłach, Niemcy ustawili na placu w kilkunastu równych rzędach. – Na szczęście w tych rzędach można było się poruszać – opowiadał Późny. Podszedłem bliżej i zauważyłem w pewnym momencie, że wśród członków komisji jest mój kolega z pracy. Obok niego przy stoliku siedział jakiś niemiecki lekarz, którego zadanie polegało na określaniu stanu zdrowia więźniów. Przyszła wreszcie kolej na mnie i od razu z jego strony pada pytanie: Czy chorowałeś na gruźlicę? - Tak jest – odpowiedziałem. Lekarz wpisał cos do karty ewidencyjnej, odbił swoja pieczątkę i nakazał stanąć z boku, obok siebie.
Różne myśli przebiegały przez głowę zastraszonemu i pobitemu Późnemu. Dosłownie w momencie, w którym uznał, że już po nim, obok stanął podpułkownik Wehrmachtu i zadał pytanie – Jakiej jest pan narodowości? - Westpreusse – odpowiedział Walter. - Czyli jest pan Niemcem? - Tak jest! - znów padła odpowiedź. - I zatrzymali Niemca? – ponownie zapytał z niedowierzaniem oficer, przeglądając przy tym jednocześnie dokumenty Późnego. – Niech się pan jak najszybciej zamelduje w swoim miejscu pracy! - rozkazał zastraszonemu Mazurowi. Po chwili odchodząc na bok, jakby sam do siebie, ale głośno skomentował – W tym gestapo siedzą chyba sami idioci!
Dopiero kilka lat później Walter dowiedział się, że cała ta akcja i działania były z góry zaplanowane przez konspirację.
Powrót do domu
Zaledwie dwa dni po powrocie z Pawiaka, Walter Późny jeszcze poobijany niezwłocznie zameldował się w Arbeitsamcie, w którym przed aresztowaniem pracował. Z samego rana pojawił się w gabinecie swojego szefa Forstera, który niezmiernie się ucieszył na jego widok. – Pan pójdzie do parku i wróci tu za dwie, trzy godziny, a ja pójdę do gestapo – powiedział Foster. – O co u licha mu chodzi? Znów zostanę aresztowany? - do Waltera na nowo powrócił koszmar z przesłuchań i tortur. Sprawa przybrała zupełnie inny obrót. Po dwóch godzinach Foster wrócił z siedziby gestapo. – Pańskich akt już nie ma – powiedział Późnemu. - Zostały spalone, ale niestety, w Arbeitsamcie, nie może już pan dłużej pracować.
W tych ciężkich okupacyjnych czasach trudno było znaleźć pracę, a Walter Późny miał przecież na utrzymaniu rodzinę. Na szczęście, dzięki swoim układom i znajomościom zatrudnił się w firmie „Rudzki”, która zajmowała się budową mostów i wodociągów.
Wymieniona firma ściśle współpracowała z polską konspiracją. Stanowiła azyl i schronienie dla wielu młodych ludzi polskiego podziemia niepodległościowego. Profil działalności firmy pozwalał na legalne przemieszczanie ekip budowlanych z miejsca na miejsce, co znacznie ułatwiało pracownikom – w większości członkom podziemia – wykonywanie ich „ubocznych”, konspiracyjnych zadań.
Chociaż akta Waltera Późnego zniknęły z gestapo, nim samym wciąż się interesowano. Gestapo ciągle go kontrolowało i był nieustannie śledzony. W końcu i Walter Późny wykorzystał możliwości transportowe firmy, w której pracował. W 1941 roku rodzina Późnych wyjechała z Warszawy w lubelskie, gdzie zamieszkała u krewnych Adeli, żony Waltera, w niewielkiej miejscowości Janowice w powiecie puławskim. Walter nadal prowadził podziemną działalność. W 1943 roku był jednym z inicjatorów utworzonego tam Tajnego Związku Mazurów.
Działacze wymienionego związku przewidywali, że Armia Czerwona nie będzie przyjaźnie nastawiona do ludności na ziemiach dotychczas niemieckich, a na jej drodze jako pierwsze stały Warmia i Mazury. Przypuszczali, i słusznie – jak wskazała niedaleka przyszłość – że krasnoarmiejcy będą dopuszczać się aktów okrucieństwa. Opracowali plan, który miał w jakiś sposób uchronić Mazurów przed skutkami ofensywy radzieckiej. W listopadzie 1944 roku Karol Małłek oraz Hieronim Skurpski jako delegaci Związku spotkali się z Bolesławem Bierutem w Lublinie. Przekazali mu memoriał, nad którym pracował również i Walter Późny, w całości poświęcony omówieniu zasad organizacji życia polskiego na obszarze „wolnych” już Mazur.
W przedstawionym Bierutowi memoriale postulowano m.in. o opuszczenie przez rodowitych Niemców mazurskiej ziemi, utworzenie województwa mazurskiego oraz przeprowadzenie reformy rolnej i w sposób szczególny roztoczenie opieki nad zabytkami.
Zgodnie z postulatami memoriału, administracja i szkolnictwo miały mieć wyłącznie polski charakter. Działacze Konspiracyjnego Związku Mazurów, a wśród nich i Walter Późny - jako stolicę województwa mazurskiego widzieli Królewiec lub Olsztyn.
Koniec wojny
Wraz z początkiem maja 1945 roku zakończyła się II wojna światowa. Na zajętych przez Armię Czerwoną terenach Warmii i Mazur, w oparciu o decyzję Państwowego Komitetu Obrony ZSRR z 20 lutego 1945 roku, rozpoczęto tworzenie polskiego zarządu. 23 marca 1945 roku Pełnomocnikiem Rządu na Okręg Warmińsko-Mazurski został pułkownik Jakub Prawin, który był zagorzałym polskim komunistą żydowskiego pochodzenia.
Również mniej więcej w tym samym czasie do Olsztyna przybyła ekipa mazurskich działaczy, wśród której znajdowali się m.in. Gustaw Leyding, Jerzy Burski, Mirosław i Emil Leykowie, Karol Małłek oraz Walter Późny. Im właśnie, jako główne, priorytetowe zadanie, zlecono tworzenie w tym trudnym okresie zrębów polskiej administracji. Walterowi Późnemu ze względu na wykształcenie i przedwojenne dziennikarskie doświadczenie zlecono uruchomienie drukami i stworzenie pierwszego polskiego pisma na wyzwolonych terenach.
- Ucieszyłem się niezmiernie z tego faktu, bo dziennikarstwu poświęciłem przecież jakąś część swojego życia - wspominał Późny. Po kilku dniach otrzymał rozkaz niezwłocznego stawienia się przed obliczem pułkownika Jakuba Prawina. – Wiedziałem, że coś jest nie tak. Pozwolił mi usiąść, po czym patrząc mi prosto w oczy, powiedział: „Jesteś Mazurem i bardzo dobrze znasz powiat szczycieński, właściwie jak to się mówi – od podszewki. Przemyślałem wszystko i zostaniesz tam starostą!” - O Boże! – wyrwało się Późnemu, chociaż jak zaznaczył, dla takiego zagorzałego komunisty i ateisty jakim był Prawin, słowo Bóg nic nie znaczyło. – Panie pułkowniku, przecież ja z administracją nie miałem nigdy nic wspólnego! – To nic. Nie święci garnki lepią – odpowiedział spokojnie Prawin. Zaskoczonemu Mazurowi dał jeszcze tydzień na uporządkowanie spraw służbowych i prywatnych.
Walter Późny przybył do Szczytna dokładnie 4 kwietnia 1945 roku. Wraz z kilkoma kolejarzami, niewielką grupą miejscowych i doktorem Gauze zabrał się do tworzenia polskiej administracji i odbudowy zniszczonego miasta.
ROBERT ARBATOWSKI
Tak ktoś tu nazwał prezydenta alfonsem...przypominam, że drugi z kandydatów był dupiarzem...może nawet się znali??? Tylko każdy z nich robił co innego? Tak poważnie to żeby się tak wypowiadać to trzeba mieć dowody, świadków. Ma je Pan czy tvn lub onet trzyma je w sejfie? Rymanowski ustawił Pana idola premiera na właściwym miejscu. Aż miło się to oglądało...
Tytus
2025-06-05 12:31:00
Te wszystkie wymienione cechy to idealnie pasują do Donalda Tuska więc nie rozumiem co ma do nich prezydent elekt. Aaa no tak TVN...a czekać to Sobie Pan możesz na Swojego prezydenta 5 lat przynajmniej. Ale zaraz! Przecież Pan miał prezydenta! Tylko może przespał Pan te dwie godziny?? Widzi Pan, takich intelektów jak ja jest ponad 10 milionów w Polsce. Musisz Pan zacząć nauczać Polaków jacy to są głupi jak ja albo ja jak oni...Przeżyje Pan. Duda Pana nie ścigał i krzywdy nie zrobił. Ten też Pana nie skrzywdzi. Po co takie wywyższanie się? Pa smutasku...
Kamil
2025-06-05 12:25:32
Policjanci dobrze postąpili. Prawa trzeba przestrzegać, bo inaczej to w Polsce byłaby wolna amerykanka. Za zapominanie trzeba płacić, niestety. A jak pijak zapomni, że za kierownicą trzeba być trzeźwym, to też policja ma dać tylko upomnienie?
fynooh
2025-06-05 09:17:39
Coś te granie zespołowe nie bardzo wychodzi na placu zabaw dla dzieci w miejscowości Jurgi.
Z ratusza tego nie widać , bo za daleko.
2025-06-04 17:33:21
To proszę sprawdzić zezwolenie na Mazurach ile kosztuje, pływam już ładnych parę lat i nie rozumiem jak można napisać że siatki nie mają wpływu ???? szczególnie jak stoją tak że z plaży nie można wypłynąć bo tyle siatek wegorzowych stoi
Zebol
2025-06-04 15:10:41
jak kraść to MILION a nie marne grosze. aby miec na dobrego papuga i emeryturke w Zanzibarze
Tutek
2025-06-04 14:09:00
ale w CZYM problem? wybraliście tych \'speców\' ? będzie kiełbaska i fontanna a nawet jakiś basen czy teżnia? no to płacić wyższe podatki i spalcach
Tutek
2025-06-04 14:01:34
A wiecie że Pani policjantka wyprzedzała na łuku drogi i mimo że zabiła w wypadku człowieka to nadal uczy się w szkole policji na oficera?
nowy
2025-06-04 10:44:15
Szanowny Panie intelekcie, proszę mi powiedzieć czy zdrowo myślący człowiek, zagłosuje na alfonsa, chuligana, łobuza, kłamcę, oszusta, wyzyskiwacza starszej osoby? Czekam na odpowiedź, szanowny Panie Kamilu.
Do Kamila
2025-06-03 17:39:25
Dzieci rodzi się coraz mniej to i ryb mniej przybywa. Po prostu nie tylko ludziom dobrobyt do głowy uderzył...
Kamil
2025-06-03 16:41:08