Krzysztof Klenczon pochodził z Pułtuska, ale muzycznie rozsławił Szczytno. Podobną drogą idzie Iwona Klonowska, która również pochodzi z Pułtuska, ale to właśnie pracując w Szczytnie rozsławiła nasze miasto nominacją na generała Polskiej Policji. Jest trzecią, w 103-letniej historii Polskiej Policji, kobietą generałem. Jedyną, która jest w służbie. Pani generał od ponad dwóch lat jest komendantem-rektorem Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie. Awans generalski odebrała z rąk prezydenta i ministra dokładnie 23 lipca. Prywatnie pani generał uwielbia włoską kuchnię i zwiedzanie Polski. W rozmowie z „Tygodnikiem Szczytno” zdradziła, że w wolnej chwili pisze powieść.
O czym marzy generał?
O czym marzy? Trudno odpowiedzieć na tak postawione pytanie. Stopień chyba nie ma tu nic do rzeczy. Każdy z nas ma podobne pragnienia, tak mi się wydaje. Prywatnie marzę o szczęściu i zdrowiu moich najbliższych. To chyba naturalne. A służbowo o niesłabnącej motywacji do pracy i utrzymaniu stanu, który trwa nieprzerwanie od ponad dwóch lat tu właśnie w Szczytne. Bo udało się zebrać wspaniałą kadrę, wyjątkowych ludzi, bardzo fajny zespół i zrobić, w moim przekonaniu, jeszcze kilka ważnych dla tej uczelni rzeczy.
Jak wyglądał pani pierwszy dzień po odebraniu szabli generalskiej? Coś się zmieniło w pani życiu? Jak ten świat wyglądał po obudzeniu się w dniu następnym?
Bolały nogi (śmiech). Całemu temu wydarzeniu towarzyszyły ogromne nerwy, bo byłam jedyną kobietą wśród moich pięciu wyjątkowych kolegów. To dodatkowy stres. Następnego dnia te nerwy oczywiście już zeszły. A sam kolejny dzień zleciał bardzo szybko, bo następnego dnia po nominacjach o godz. 9 byliśmy w kościele Świętego Krzyża w Warszawie na mszy. Potem też działo się mnóstwo innych rzeczy, dzień minął bardzo szybko, jak ostatnio każdy w pracy (śmiech).
Pewnie nie nadążała pani odbierać telefonu, odpisywać na smsy z gratulacjami...
Centralne Obchody Święta Policji trwały, łącznie z przygotowaniami i wyjazdem do Katowic, kilka dni. I tu pana zaskoczę, telefon mi często nie towarzyszył (śmiech). To była sytuacja bardzo wyjątkowa. Ale oczywiście tak, telefonów, smsów było mnóstwo. Najprzyjemniejsze są życzenia od tych osób, które miałam przyjemność spotkać na swojej zawodowej drodze, bo nominacja generalska jest też ich zasługą, sukcesem. To oni mnie kształtowali w tej firmie, wierzyli, że dam radę albo po prostu współpracowali ze mną, pomagali. To moi byli i obecni współpracownicy. Ale były też życzenia od ludzi, z którymi od wielu lat nie mam kontaktu, bo nasze drogi gdzieś się rozeszły, a takie życzenia są szczególnie przyjemne. Że ludzie po prostu pamiętają. To miłe.
A sąsiedzi jakoś zareagowali na pani sukces? Nominacja generalska, to sprawa medialna, na pewno gdzieś im ta informacja mignęła w telewizji...
Nie zdążyłam jeszcze odwiedzić domu. Poważnie. Od tamtego czwartku jestem poza domem. I będzie to trwało jeszcze kilka najbliższych dni.
A rodzina?
Oczywiście, że wszyscy są dumni i zadowoleni. Najbardziej cieszy się jednak 17-letnia córka. Ale mówi, abym już nie fundowała jej takich stresów, bo martwi się o mnie bardziej niż o siebie.
Gdy odbierała pani szablę generalską, były emocje?
Ogromne. Często moi koledzy generałowie, którzy odbierali wcześniej nominacje mówili, że emocje są ogromne, bo myśli się o tym, aby chwycić należycie szablę. Ale faktycznie w tamtej chwili miałam wrażenie, że ten moment trwa całą wieczność, choć trwało zaledwie kilka minut. Było to ogromnie stresujące, ale miłe i wielkie przeżycie.
Gdy pani wstępowała do policji, będąc posterunkową, czy przeszło pani wówczas przez myśl: kiedyś zostanę generałem?
Absolutnie nigdy. Natomiast kiedyś, będąc aspirantem, od mojego ówczesnego przełożonego otrzymałam, jako dobrą wróżbę, pagony pułkownika. I wtedy sobie myślałam, że to nierealne i bardzo odległe. Ostatnio ta osoba, składając mi gratulacje, mówi „życzenia się ziściły” (śmiech). To było fajne. Nawet udało się iść dalej.
Co sprawiło, że kobieta, psycholog wybrała policyjny mundur?
Był to przypadek. Miałam plan na siebie i pomysł, aby zostać na uczelni i być pracownikiem naukowym. I taką propozycję otrzymałam. Ale musiałam poczekać na etat kilka miesięcy. W tym czasie pojawił się pomysł w policji, aby zatrudniać psychologów. Policja poszukiwała takich osób. Odezwały się do mnie moje starsze koleżanki studentki po psychologii z taką informacją. Pomyślałam sobie, że zamiast siedzieć przez pół roku w domu to spróbuję, zobaczę, czym ta policja jest, przecież na uczelnię zawsze będę mogła wrócić. Gdy zadzwoniono do mnie z uczelni, że ten etat dla mnie jest, to kończyłam już szkolenie podstawowe zawodowe w Szczytnie i miałam ogromny dylemat, czy zrezygnować. Ale pomyślałam sobie wówczas, że najwyraźniej los tak chciał i jeśli mam pracować na uczelni, to będzie to moje drugie zajęcie, a nie pierwsze podstawowe. I po kilku latach tak się stało, że wróciłam na uczelnię i już nieprzerwanie miałam cały czas zajęcia.
Nie żałuje pani tej decyzji?
Z dzisiejszej perspektywy absolutnie nie. Praca w policji wiele mnie nauczyła i daje ogromną satysfakcję. Moje koleżanki, które zostały na uczelni przez te kilkanaście lat nie miały szans doświadczyć tylu różnych rzeczy co ja i tylu rzeczy się nauczyć. Wielość zadań realizowanych przez policjantów na różnych stanowiskach w poszczególnych pionach jest tak obszerna, że zmusza do ciągłego rozwoju i interdyscyplinarnego podejścia.
Ma pani generał jakąś radę dla młodych policjantów? Czy każdy z nich nosi w plecaku buławę generalską?
Wiele zależy od wybranej drogi życiowej, zawodowej. Ale na pewno każdy z policjantów nosi buławę generalską w plecaku i każdy może dostąpić tego niewątpliwego zaszczytu. Jak ktoś robi to, co lubi, ma z tego przyjemność i może połączyć służbę i pasję, to może dojść naprawdę daleko. Ja taką możliwość miałam. Policja pozwoliła mi się realizować. Byłam wykładowcą, psychologiem, prowadziłam i współtworzyłam gazetę w policji. Jest to instytucja, która daje naprawdę wiele możliwości. Każdy może znaleźć tu miejsce dla siebie. Realizując swoją pasję w pracy człowiek jest w stanie więcej z siebie wykrzesać. Mieć więcej pomysłów, motywacji. Łatwiej mu to przychodzi i czuje większą satysfakcję. Dziś na pewno nie żałuję tej swojej drogi, ale też miałam wyjątkowe szczęście. Trafiałam na wspaniałych pracowników i wyjątkowych, ale wymagających przełożonych.
Czy były momenty, sytuacje kryzysowe, gdy chciała pani zrezygnować, zdjąć mundur?
Nieraz. W policji często jest tak, że aby zrobić krok do przodu, trzeba czasem zrobić kilka do tyłu. Sama przeżyłam kilka reorganizacji w jednostkach, w których byłam. Raz byłam przełożoną, potem przestawałam nią być i stawałam się szeregowym pracownikiem. Ale bywało i tak, że w pogoni za swoimi marzeniami, chęcią wykonywania zawodu psychologa, na przykład przechodząc z Komendy Stołecznej Policji do Centrum Szkolenia Policji w Legionowie, musiałam napisać raport, że proszę o obniżenie mi grupy, co wiązało się z obniżeniem też pensji. Czasami jednak naprawdę warto dać te parę kroków do tyłu, by znów iść do przodu. Czasami trzeba wszystko zacząć od nowa. Kilkakrotnie byłam, w związku z potrzebą służby, przenoszona rozkazem do innej jednostki jak np. z CSP do KGP. To był trudny czas, miałam małe dziecko i nagle znacznie dalej do pracy. W tej pracy, jak chyba w każdej, są i blaski, i cienie. Ale ludzie pracujący w tej formacji mają tego świadomość.
Którym jest pani kobietą generałem w polskiej policji?
Jestem trzecią kobietą, która dostąpiła tego zaszczytu. Ale jedyną czynną. Moje dwie wspaniałe koleżanki: pani generał Irena Doroszkiewicz i pani generał Helena Michalak, niestety, są już poza służbą. Więc dziś jestem jedna.
Jedyna w policji?
Na dziś tak, jedyna, choć trzecia w historii 103 lat Polskiej Policji.
Brzmi bardzo dumnie. Jak długo pozostanie pani w Szczytnie?
To nie jest pytanie do mnie. To pytanie do moich przełożonych: pana ministra, który obdarzył mnie zaufaniem i do pana generalnego inspektora Jarosława Szymczyka. Ale mamy plany na rozwój uczelni, więc mam co robić i wspaniały zespół z którym będziemy te palny realizować.
To może odejdźmy nieco od munduru. Co prywatnie lubi pani generał Iwona Klonowska? Hobby...
I tu pana zaskoczę, piszę kryminał. ..
Słucham?
Poważnie. I myślę, że jak odejdę z policji, to go opublikuję, mając czas by go skończyć.
Kryminał?
Oczywiście, że tak. Lubię pisać, to mnie odstresowuje. Bardzo dużo też czytam, słucham audiobooków gdy jeżdżę. Są to chwile wyłącznie dla mnie.
A wolny czas, poza pisaniem powieści, jak pani spędza?
Aktywnie, często wyjeżdżamy, zwiedzamy rodzinnie Polskę. Są to wyjazdy weekendowe. Wybieramy jakieś konkretne miejsce, a tam poznajemy zabytki, atrakcje. Od dwóch lat w ten sposób zwiedzam Warmię i Mazury. Naprawdę przepiękne tereny. Chodzi o to, aby czasami oderwać się od pracy. Mieć, choć na chwilę, inne życie.
No dobrze, to ostatnie, takie luźne pytanie: ma pani jakieś upodobania kulinarne? Może ziemniaki w mundurkach?
Też (śmiech). Lubię polską kuchnię. Ale uwielbiam jedzenie włoskie oraz przysmaki z owocami morza. Bardzo! (śmiech).
Henryka Gluchowska
A jeszcze tak niedawno Pani Generał kochała Ciechocinek.Piekne wspomnienia Pozdrawiam serdecznie
George
Dokładnie Jadzia XL, jak to w milicji, inteligencja aż bucha.
Jadzia XL
No tak, mundurówka, budżetówka, te przyciągają specjalnych ludzi, wiadomo. Tu twarz adekwatna. Więc gratulacje, wszystko na swoim miejscu.
WSK
Marian, twój komentarz świadczy o tym, że nie czytałeś tego artykułu. Przecież jest to w nim napisane i dodatkowo, że jest jedyną czynną Panią generał.
marian
Z tego co wiem to Pani Generał jest jedną z trzech w Polsce kobiet generałów Policji. Gratulacje