Niedziela, 16 Marca
Imieniny: Delfiny, Longina, Ludwiki - 12:40:31

Reklama


Reklama

Pani Danusia jednoczy wszystkich, taka sołtys to skarb (zdjęcia)


Borki Rozoskie to niewielka miejscowość w gminie Rozogi, w której na co dzień mieszka około 40 osób. Co takiego wyróżnia to miejsce spośród licznych mazurskich miejscowości? Z pewnością pani sołtys. Danuta Kaczmarczyk. Funkcję pełni pierwszą kadencję, ale w tak krótkim czasie już sporo zrobiła. Mama, babcia, gitarzystka basowa i sołtys. Kobieta aktywna i zaangażowana. Kocha swoją miejscowość i lubi ludzi, którzy w niej mieszkają.


  • Data:

Nic by się nie udało zrobić, gdyby nie mieszkańcy. Wszyscy są zaangażowani i chętnie włączają się w działania na rzecz naszej miejscowości – mówi Danuta Kaczmarczyk.

 

Wsiąść do pociągu... po męża

 

Pani Danuta pochodzi z Kolonii, a to zaledwie kilka kilometrów od Borków Rozowskich. Przeprowadziła się tu z mężem, po ślubie. Poznali się w pociągu do Olsztyna, który niegdyś zatrzymywał się w jej rodzinnej miejscowości. Mąż pani Danuty jeździł nim do szkoły. Młodzieńcza miłość zamieniła się w małżeństwo, którego owocem jest siedmioro dzieci: sześć córek i syn. Wszyscy są już dorośli. Część założyła rodziny, a pani Danuta z mężem zostali dziadkami całkiem pokaźnej gromadki.

 

 

- Mamy czternaścioro wnucząt. One całkowicie zawładnęły naszym życiem – opowiada pani sołtys. - Bycie dziadkami to zupełnie inne doświadczenie niż wychowywanie własnych dzieci. Tu jest więcej czasu na rozpieszczanie.

 

Państwo Kaczmarczykowie są rolnikami. Na początku pani Danuta pracowała jako księgowa w spółdzielni produkcyjnej w Borkach Rozoskich. Prowadziła również sklep. - Z zawodowej pracy zrezygnowałam, gdy pojawiły się kolejne dzieci. Rodzina potrzebowała więcej mojego czasu – mówi kobieta.

 

Muzyczne i podróżnicze upodobania

 

Pani Danusia to jednak nie tylko żona, mama i babcia. Uwielbia muzykę, czego doskonałym dowodem jest to, że przez wiele lat grała na gitarze basowej w kapeli, którą współtworzyła z ciotecznymi braćmi i kolegą.

 

- Śpiewanie mnie nie interesowało, za to gra na basie już tak – opowiada z widocznym uśmiechem. Ich kapela cieszyła się wzięciem. Grali na zabawach w różnych miejscowościach. - Występowaliśmy też w Szczytnie, a nawet zagraliśmy dla studentów w Olsztynie – wspomina. - Razem graliśmy przez sześć lat. A mój mąż dzielnie wspierał nas jako kierowca.


Reklama

 

Z muzyką nigdy się nie pożegnała, chociaż gitarę odłożyła, gdy zaszła w pierwszą ciążę.

 

- Bałam się, że basy mogą zaszkodzić dziecku – wspomina. - Ale moje córki też grają na gitarach, trochę je tym zaraziłam.

 

Drugą pasją pani Danuty są podróże. Gdy ma możliwość chętnie poznaje nowe regiony Polski.

 

- Tu, w kraju mamy naprawdę wiele do zobaczenia – mówi pani Danuta. - Jak mam tylko możliwość, to jadę zobaczyć coś nowego.

 

Jak przyznaje, najbardziej ciągnie ją w góry. Morze nie jest dla niej, zbyt atrakcyjne. - Wody mamy dużo na Mazurach – kwituje.

 

Siła aktywności w gromadzie

 

Danuta Kaczmarczyk sołtysem jest pierwszą kadencję. To dopiero cztery lata, a już udało się zrobić naprawdę sporo. Z pewnością ma na to wpływ jej upór, ale także fakt, że mieszkańcy Borków chcą dbać o swoją miejscowość. - Zostało nas tu niewielu. Wszyscy się znamy – mówi. - I możemy na siebie liczyć w różnych sytuacjach.

 

Poczucie wspólnoty przyniosło dla wsi wiele dobrego. Z niewielkim funduszem sołeckim razem zrobili plac zabaw dla dzieci, przystanek autobusowy, boisko. Zadbali o świetlicę.

 

- Nie ma wyjścia. Musimy działać razem, żeby coś u nas zmienić. Nasz fundusz to ok. 18 tys. zł – wyjaśnia. - Chcemy żeby było nam lepiej, więc zakasujemy rękawy.

 

Aby zrobić boisko mieszkańcy Borków Rozoskich wykorzystali swój sprzęt. Podłoże wyrównali traktorami. Teraz zagospodarowany teren wokół świetlicy, placu zabaw i boiska koszą. Starają się także spotykać. \

Reklama

 

- Organizujemy ogniska i mecze. Integrujemy się. Latem jest nas nieco więcej, bo wnuki przyjeżdżają do dziadków – mówi sołtys i wspomina jak kiedyś wyglądała miejscowość. Było tu więcej gospodarzy, a przede wszystkim dzieci. Na miejscu działała mleczarnia i sklep. Dzisiaj tego już nie ma. - Ale dzieci, już dorosłe, powoli do nas wracają. Nawet budują domy. Tu się dobrze mieszka. Nie ma konfliktów – dodaje. - Widzę, że znowu powoli zaczyna być dla kogo pracować.

 

Działanie zakodowane w genach... i w planach

 

Tę pracę dla ludzi pani Danuta ma chyba po tacie. On przez wiele lat był sołtysem Kolonii. Chociaż sama mówi, że sołtysem została, bo nie było komu, widać, że cieszą ją zmiany. Z pewnością wystartuje na kolejną kadencję, bo jeszcze ma wiele do zrobienia.

 

- Chciałabym, żeby powstało u nas Koło Gospodyń Wiejskich, żeby jeszcze odnowić i doposażyć świetlicę, zrobić drugi przystanek, żeby dzieci, które czekają na autobus mogły się schować przed deszczem – wymienia.

 

Działania pani Danuty widzi wiele osób. Wójt gminy Zbigniew Kudrzycki docenia jej zaangażowanie i upór.

 

- Pani Danuta jest bardzo aktywna, bardzo zależy jej na miejscowości – mówi. Podobnie radny Grzegorz Kaczmarczyk. - Pani Danusia ma ogromną siłę, potrafi zjednoczyć mieszkańców tak, że wszyscy razem działają – opowiada. - Udowadnia, że wspólnymi siłami można zrobić wiele.

 

Jednak to, co najcenniejsze, można usłyszeć od wnuczek pani sołtys, które babcię kochają za wszystko i oczywiście za słodycze!



Komentarze do artykułu

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama

Reklama


Komentarze

Reklama