Niedziela, 14 Grudzień
Imieniny: Alfreda, Izydora, Zoriny -

Reklama


Reklama

Oswoić śmierć


Anna Szydlik pilnie potrzebuje pomocy. Kobieta każdego miesiąca musi przyjąć specjalną eksperymentalną szczepionkę, która kosztuje bagatela 620 zł. – W przypadku przerwania kuracji czeka mnie pewna śmierć – mówi ze łzami w oczach.

Anna Szydlik ze Szczytna od ośmiu lat choruje na nowotwór skóry nazywany czerniakiem. ...


  • Data:

Anna Szydlik pilnie potrzebuje pomocy. Kobieta każdego miesiąca musi przyjąć specjalną eksperymentalną szczepionkę, która kosztuje bagatela 620 zł. – W przypadku przerwania kuracji czeka mnie pewna śmierć – mówi ze łzami w oczach.

Anna Szydlik ze Szczytna od ośmiu lat choruje na nowotwór skóry nazywany czerniakiem. Charakteryzuje się on dużą złośliwością z powodu szybkiego wzrostu, wczesnych i licznych przerzutów oraz niewielkiej podatności na leczenie. Działające w Polsce Stowarzyszenie Chorych na Czerniaka było swoistym uczestnikiem eksperymentalnej kuracji, polegającej na tym, że chorzy członkowie otrzymywali co miesiąc zastrzyk specjalnej szczepionki, która hamuje wzrost nowotworu.

Hamuje skutecznie, czego dowodem jest sama pani Anna, bo... żyje. Niestety, trwający kilka lat zagraniczny sponsoring się urwał. Stowarzyszenie apelowało do władz rządowych i samorządowych o dotowanie szczepionki przeciwko czerniakowi zlosliwemu, ale bezskutecznie. To spowodowało, że wielu chorych stanęło na krawędzi. – Kogo nie stać, ten musi umrzeć, tej szczepionki nikt nie refunduje, bo dopiero jest w fazie testów, ale jej branie przewidziane jest do końca życia – mówi pani Ania. – Wielu z tych, których znałam i tak już nie ma, a teraz… nie chcę nawet myśleć, co będzie dalej – dodaje.


Reklama

Nie stać jej na lek

Kobieta utrzymuje się z 490 zł renty, czasem udaje jej się dorobić niańczeniem dzieci. Jednak nie zdarza się to zbyt często. Pieniędzy rzadko starcza do końca miesiąca. – Nie jestem zostawiona sama sobie, mam rodzinę, ale dzieci także nie zarabiają zbyt wiele, jednak mimo wszystko pomagają, jeżeli mogą – mówi. – W tym miesiącu udało mi się zebrać wśród znajomych na porcję leku, ale już boję się tego, co będzie w przyszłym – dodaje.

Potrzebna pomoc

Pani Ania chodzi od firmy do firmy i prosi o wsparcie przy zakupie szczepionki, tak też trafiła do naszej redakcji. – Wstyd mi, że muszę prosić innych o pomoc, ale tu chodzi o moje życie. Nie jest łatwo opowiadać o swojej chorobie obcym – wyznaje. – Mimo wszystko nie widzę innego wyjścia – dodaje.

Trudna przeszłość

To nie pierwsza tragedia jaka spotkała rodzinę pani Szydlik. Kilka lat wcześniej, także w wyniku choroby zmarł syn pani Ani. – Życie nigdy mnie nie rozpieszczało i mimo wszystkich tragedii jakie mnie spotkały nie zamierzam się poddać, będę walczyć do końca, mam dla kogo żyć – zapewnia. – Mam też nadzieję, że znajdzie się sponsor, lub ludzie chętni, by mi pomóc, inaczej po prostu umrę – dodaje.

Reklama

Paweł Salamucha

fot. Paweł Salamucha

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama