Poniedziałek, 23 Grudzień
Imieniny: Adama, Ewy, Irminy -

Reklama


Reklama

O tym, co w świętowaniu Bożego Narodzenia istotne – rozmowa z księdzem Damianem Zembkiem


O świętach Bożego Narodzenia rozmawiamy z wikariuszem parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Szczytnie, księdzem Damianem Zembkiem. Rozmawiamy o ich istocie, o tym, jak je przeżyć. Nie zapominamy też o tych, którzy czują, że w biegu nie przygotowali się do świąt tak, jak chcieli, a także o tych, którzy tego świętowania nie czują.



Z będącym od lipca w parafii WNMP w Szczytnie wikariuszem, księdzem Damianem Zembkiem poruszamy temat świętowania Bożego Narodzenia. Ksiądz Damian Zembek ma 38 lat, pochodzi z Braniewa i święcenia kapłańskie przyjął w 2011 roku. Zanim przybył do Szczytna był wikariuszem w parafiach w Kętrzynie, Olsztynku i Olsztynie. - Zawsze ludzie byli dla mnie ważni - mówi ks. Damian Zembek. - Dość dawno temu poznałem pewnego werbistę z Indonezji, który studiował w Pieniężnie i dzięki niemu zacząłem rozważać seminarium. Wiara zawsze była dla mnie ważna - wyjaśnia.

 

Śpiewamy o tym w kolędach. A jak najlepiej rozumieć to, że “Bóg się rodzi”? Co to znaczy? I jak odpowiedzieć na to pytanie wątpiącym i tym, którzy tej łaski wiary nie mają?

Bóg nie ma ani początku, ani końca, nie rodzi się w sensie dosłownym - to oczywiście nawiązanie do tajemnicy wcielenia Jezusa Chrystusa, który wchodzi w ziemską czasoprzestrzeń, jako Bóg i człowiek. Tego dotyczą święta. Każdy nosi w sercu pragnienie doświadczenia mocy i miłości Pana Boga, niezależnie czy jest człowiekiem wierzącym, czy nie. Warto byłoby właśnie w tym kontekście spojrzeć na czas Bożego Narodzenia - tego tam doświadczamy - czyli nie tylko, jak na narodzenie w świecie, ale jak na spotkanie Boga w życiu człowieka, który tego spotkania pragnie. Co do drugiej części posłużę się cytatem, że “czasami ktoś, kto myśli, że nie wierzy, wierzy bardziej niż ktoś, kto myśli, że wierzy”. W każdym człowieku jest coś, co zamyka go na doświadczenie Pana Boga. Schemat myślenia, działania, przywiązanie do czegoś, coś, co nadaje pęd jego życiu. Odkrycie tego, wokół czego kręci się jego życie, nazwanie tego, pomaga mu otworzyć się na działanie Pana Boga. Właśnie to spotkanie z Bogiem jest źródłem niezwykłej radości, którą właśnie świętujemy w czasie świąt Bożego Narodzenia.

 

Nie oszukujmy się, że wszystkim uda się należycie do świąt przygotować - duchowo. Do tych wszystkich zabieganych, którzy obudzą się “za pięć dwunasta” z myślą, że przeoczyli, nie wykorzystali czasu adwentu - co najważniejszego mogą jeszcze zrobić, by nie zgubić istoty tych świąt?

Kiedy odrywamy znak od tego, co ten znak oznacza to przestaje on spełniać swoją rolę. To tak, jakby wyrwać znak drogowy “Szczytno” i podrzucić go pod jakąś inną miejscowość, ale ona w ten sposób nie stanie się Szczytnem. Znak drogowy skupia na sobie spojrzenia ludzi, którzy go mijają, ale nie zatrzymuje na sobie myśli tych ludzi, bo przecież nikt nie zastanawia się kto go wyprodukował, czy jaką farbą jest pomalowany. Znak przekierowuje nasze myśli do innej rzeczywistości, bo kiedy mijam taki znak “Szczytno” to automatycznie myślę nie o nim, ale o jakichś ludziach, wydarzeniach ze swojego życia. Wszystkie świąteczne tradycje, zwyczaje, symbole, obchody skupiają nasze myśli i ukierunkowują nas na spotkanie z Panem Bogiem, jednak jeżeli nie do końca potrafimy odczytać znak, to pozostaniemy tylko na poziomie tych zwyczajów świątecznych. A one, mimo że mają swój urok, zaczynają być nudne, tandetne, szybko się wypalają i skłaniają nas do wypowiedzenia słów: “Jak ja nie lubię świąt i tych rodzinnych spotkań”, czy “Święta, święta i po świętach”. Dopiero doświadczenie spotkania i miłości Boga daje nam wielką i nieopisaną radość, która napędza nasze życie i nadaje jakości tym świętom. Na szczęście to nie my wybieramy Boga, tylko to on wybiera nas. Samo pragnienie spotkania, chęć wyjścia ze swojej strefy komfortu, otwiera nas na działanie Boga.


Reklama

 

W wierze podkreśla się często znaczenie osobistej relacji, więzi z Bogiem. Jak jej szukać i jak może w tym pomóc perspektywa Boga, przychodzącego na świat, jako bezbronne dziecko?

Bóg rodzi się w stajence, ale ta stajenka nie ma nic wspólnego z tą pojawiającą się na wystawie sklepowej. Stajenka bardziej przypomina sobą chlew, a Bóg rodzi się właśnie w takim miejscu. I w ten sam sposób Bóg pragnie narodzić się w naszym życiu. W miejscach naszego bólu, naszych zranień, w miejscach naszego grzechu. My często sami próbujemy porządkować wszystkie te miejsca i dopiero wtedy zaprosić do swojego życia Pana Boga. Może właśnie dlatego osamotnieni, zdani na samych siebie, nie jesteśmy w stanie niczego w swoim życiu zmienić. Obwiniamy Pana Boga, uznajemy go za cynicznego sędziego, który nakłada na nasze barki ciężary, jeszcze potem podstawia nam nogę, żeby nas sprawdzić, jak sobie poradzimy. I dlatego nie jesteśmy w stanie doświadczyć prawdziwego Boga w swoim życiu. Dopiero przyjęcie prawdziwego obrazu Boga, który jest bezwarunkową i nieodwołalną miłością, pozwala nam ufnie przyjąć to, co Bóg nam daje. Kiedy widzimy małe dziecko w naturalny sposób się nad nim pochylamy i pragniemy je obdarować swoją miłością. To właśnie w ten sposób Bóg, jako małe dziecko chce wejść do naszego życia i zacząć budować z nami relację.

 

Święta Bożego Narodzenia mają przede wszystkim, oprócz rodzinnego, wymiar religijny. Jednak w wymiarze rodzinnym będą też świętować wątpiący, czy ateiści. Co te osoby, mimo braku wiary, mogą wynieść z tych świąt, także z wymiaru religijnego?

Myślę, że dla ludzi niewierzących te święta nie mają wymiaru religijnego. Jednak ich obecność przy wigilijnym stole dla ich bliskich jest z pewnością bardzo ważna i cenna. Rodzina jest pewną pełnią i nie wyobrażam sobie waśni przy wigilijnym stole, wynikających z powodów religijnych. Dla wszystkich tego dnia bardzo ważne jest doświadczenie miłości i bliskości najbliższych, a dla ludzi wierzących jest ono również doświadczeniem bliskości Boga. Niezależnie od odniesienia wobec wiary, przybliżając się do Boga, przybliżamy się do drugiego człowieka. Przybliżając się do drugiego człowieka, przybliżamy się do Boga. A ostatecznie każdy z nas jest dla niego ważny, niezależnie od tego, czy zajmuje pierwszą ławkę w kościele, czy z nim walczy.

Reklama

 

Podsumowując, jak przeżyć święta Bożego Narodzenia by nie tylko je obchodzić, ale by też one naprawdę nas obchodziły?

Bardzo trudno skupić się nam na tym, co trudne i wymagające. Ze swojej natury szukamy uproszczeń. Może więc właśnie dlatego skupiamy się na lukrowatej otoczce i się nią przejadamy. Jednak trudno jest nam dotknąć istoty tych świąt i wrzucamy w nią wiele zanieczyszczeń, jak np. używane w mediach stwierdzenie “Świetny Mikołaj” albo w centrum stajenki renifer zamiast Jezusa. To wszystko szybko staje się dla nas tandetne, nie daje nam odpowiedzi na pytania, które są dla nas ważne w naszej szarej codzienności i albo daje nam to krótką odskocznię, albo nudzi się nam po bardzo krótkim czasie. Dopiero kiedy dotkniemy istoty świąt Bożego Narodzenia, tajemnicy wcielenia Syna Bożego, ona stanie się dla nas odpowiedzią na problemy, z którymi zmagamy się w naszej codzienności. I dopiero wtedy wyciśniemy z tych świąt coś naprawdę wielkiego i ważnego.

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama