Na szczycieńskim rynku pracy pojawiła się nowa, prężna organizacja – grupa kapitałowa „Moje Bambino”. To prawda, ale nie do końca. Rzecz w tym, że w skład tej grupy weszło miejscowe Novum wraz z Lac-Metem i Maryhall – czyli gospodarcze dzieło Sławomira i Andrzeja Chmielińskich i dwojga starszych dzieci Sławomira: Igora i Marii. O powodach zmian, perspektywach, statusie i planach rozmawiamy z założycielem rodzinnego biznesu.
Novum to nazwa rozpoznawalna w powiecie, województwie, kraju a nawet i świecie od wielu, wielu lat...
Bo też i wielu, wielu lat wymagało zbudowanie tej marki. Przed laty o tym rozmawialiśmy, ale przypomnę, że zaczynałem, a właściwie zaczynaliśmy wraz z bratem, w garażu w Gromie, od rzemieślniczego tworzenia sprężynowych huśtawek. Od tego czasu minęło już blisko 30 lat.
Była to zatem długa i daleka droga...
I wymagała mnóstwa pracy, czasu, potu, stresu...
Czy to zatem tzw. zmęczenie materiału spowodowało, że Novum i dwie inne firmy: Lac-Met i Maryhall przestały być samodzielne?
To raczej kwestia całkowicie biznesowa. Grupa kapitałowa skupiona wokół „Mojego Bambina” była stałym naszym kontrahentem, odbiorcą szeregu produktów. Jednocześnie to grupa o dużych gospodarczych koneksjach, światowych kontraktach, której spółki działają w takich krajach jak: Czechy, Słowacja, Austria, Niemcy czy Szwecja. Uznaliśmy, że połączenie ma głęboki sens. Jako członek tej grupy „Novum” zyskuje zaplecze i markę grupy, która to marka jest w świecie wysoko ceniona, a tym samym zyskuje ogromny rynek zbytu. Grupa skupia obecnie sześć dużych spółek, w tym Novum. Pod względem rodzaju produkcji i usług jest liderem w Europie i jedną z większych na świecie. Dla szczycieńskiej firmy przynależność do takiego giganta to ogromny krok naprzód i szansa na intensywny rozwój.
Ale to oznacza też utratę dotychczasowej samodzielności.
Tę kwestię udało się wynegocjować na bardzo korzystnych warunkach. Szczycieńska firma, która w ostatnim czasie, z powodów, o których mniejsza, nieco zmieniała nazwę, niebawem powróci do starego i znanego „Novum”. W porównaniu z nieodległym czasem przed transformacją, stanowi jedność. Trzy oddzielne przedsiębiorstwa: moje Novum, Lac-Met syna Igora oraz najmłodsze Maryhall córki Marysi, zostały połączone i w takim kształcie ta jedna już, duża spółka, stała się członkiem grupy kapitałowej. Można jednak powiedzieć, że nadal pozostaje w rękach rodziny.
Jak zatem wygląda zarządzanie?
Prezesem zarządu jest obecnie mój syn Igor. W zarządzie jest też córka Marysia i mój brat Andrzej oraz Kamil Tabaka, dyrektor finansowy, od lat związany z firmą. Ja natomiast jestem przewodniczącym Rady Nadzorczej.
Czyli się nudzisz, bo kierowanie Radą Nadzorczą nie wymaga aż takiego zaangażowania jak firmą. Po latach intensywnej pracy to jak długotrwały urlop...
Można tak powiedzieć. Co prawda z przyzwyczajenia codziennie bywam w biurze, ale istotnie – nie muszę tego robić. Mam dużo wolnego czasu, w każdym razie sporo więcej niż przez minione trzydzieści lat.
I ten wolny czas jakoś trzeba spożytkować. Dla niektórych ludzi, bardzo aktywnych zawodowo, stanowi to niemały problem...
Dla mnie nie. Mam swoje hobby i 14-letniego syna, któremu mogę teraz poświęcać znacznie więcej czasu niż wcześniej, ku zadowoleniu każdego z nas.
Łączy was hobby?
To jeszcze nie, bo chłopak musi się przede wszystkim poświęcać nauce, ale staramy się spędzać wspólnie sporo czasu: żeglujemy, jeździmy na narty, gramy w kosza... Niby standard, ale mniej ważne jest to, co robimy, a ważne to, że robimy to wspólnie. Natomiast moje hobby to konie i tę miłość w dzieciach staram się zaszczepić.
Pamiętam, że Marysia jako nastolatka, uprawiała jeździectwo. Przed laty w stajni w Kobyłosze urządzaliście nawet zawody...
Piękne to były czasy... Dziś obowiązki zawodowe, biznesowe absorbują moje dzieci, ja za to mogę już swoim koniom poświęcać więcej czasu niż wcześniej. Mam ich 20. Jeżdżę często, a widoku mazurskich lasów i jezior z wysokości końskiego grzbietu nie zamieniłbym na nic innego.
Słyszę, że ten nadmiar wolnego czasu obudził w tobie także zapędy polityczne...
To nie do końca tak. Takie zapędy miał dotychczas mój syn Igor. I moim, całkiem obiektywnym, a nie ojcowskim zdaniem, byłby świetnym przedstawicielem lokalnej społeczności czy to we władzach samorządowych, czy krajowych. Teraz jednak, gdy jest prezesem spółki Novum, a do tego właścicielem hotelu „Leśna”, któremu chce przywrócić dawną świetność, po prostu nie ma czasu na nic więcej. A wie, i ja też wiem, że pełnienie społecznej funkcji to wielka odpowiedzialność wobec wyborców i wszystkich mieszkańców. Obu nas biznes nauczył, że jeśli człowiek czymś się zajmuje, do czegokolwiek się zobowiązuje, to nie może tego robić połowicznie, z doskoku. Start w wyborach i ewentualne piastowanie mandatu to właśnie takie zobowiązanie. Jeśli nie traktuje się go poważnie, to jest się po prostu nieuczciwym wobec wyborców. Igor tego nie chce.
Więc zastąpi go tata?
Tak się złożyło, że o ile on ma teraz niewiele wolnego czasu, ja go mam w nadmiarze. Kiedy więc zaproponowano mi kandydowanie do sejmiku województwa warmińsko-mazurskiego, zgodziłem się tym bardziej, że zawsze byłem blisko lokalnych spraw i problemów. Zbudowałem firmę od manufaktury do liczącej się na rynku światowym spółki, która dziś zatrudnia ponad 400 osób i jest chyba największym szczycieńskim przedsiębiorstwem. To oznacza, że na czym, jak na czym, ale na gospodarce i na tym, jak ją rozwijać, znam się dobrze.
Niegdyś wiele rozmawialiśmy o tych lokalnych problemach, o sposobach ich rozwiązania... Przed bodaj dwoma dziesiątkami lat, w prywatnej rozmowie stwierdziłeś pół żartem, pół serio, że kiedyś zostaniesz burmistrzem Szczytna, bo miasto trzeba rozwijać tak, jak to się robi w biznesie...
Mój dzisiejszy „apetyt” polityczny nieco się więc zmienił (śmiech), ale poglądy nie. A na poważnie: sejmik wojewódzki pełni rolę szczególną. Jego decyzje dotyczą poszczególnych samorządów miast i gmin, ale i całego regionu. Takie sprzężenie wymaga patrzenia na szereg spraw w skali jednocześnie mikro i makro czyli w sposób, który był moją codziennością od wielu lat. Novum budowało place zabaw w Szczytnie i sąsiednich gminach, odpowiadając na lokalne potrzeby, ale jednocześnie znalazło się na przykład w niezbyt licznym gronie firm, które reprezentowały Polskę podczas Wystawy Światowej Expo 2020 w Dubaju.
Działalność gospodarcza w grupie o charakterze korporacyjnym niesie za sobą także pewne niebezpieczeństwo. Bo co się stanie, jeśli np. władze naczelne grupy uznają, że bardziej opłaca się przenieść szczycieńską produkcję gdzie indziej, czy zapadną inne, niekorzystne dla miasta i regionu decyzje? Historia, i to ta lokalna, zna takie przypadki. Tak przecież było z Favorit Furniture, której nowoczesne obiekty kupiło zresztą Novum...
Nie mam mocy przewidywania przyszłości, ale jednego jestem pewien na 100%: Novum w powiecie szczycieńskim powstało, w Szczytnie trwa i tu pozostanie cokolwiek by się nie działo.
Przyznać trzeba uczciwie, że przedsiębiorczy ród Chmielińskich sporo w Szczytno zainwestował. Kupione przez Novum, niszczejące obiekty po dawnej spółdzielni „Kalinka” przy ul. Łomżyńskiej to dziś siedziba samorządu gminnego, przedszkola i żłobka, które są pośrednio dlatego, że przed laty nie pozwoliłeś tym obiektom zamienić się w ruinę. Podobnie było ze wspomnianą FF czy budynkami przy ul. Chrobrego po dawnej fabryce mebli, a teraz także z „Leśną”.
Zawsze bolało mnie, że rozpadało się to, co napędzało szczycieńską gospodarkę, co w różnych okresach naszej lokalnej historii stanowiło dumę miasta. To może taki objaw lokalnego patriotyzmu, że starałem się ratować to, co uratować jeszcze było można i to chyba stało się rodzinną tradycją, bo taka motywacja kierowała Igorem, gdy kupował „Leśną”. Po prostu jesteśmy z regionem, powiatem i miastem silnie związani. To nasz dom, a chyba normalną rzeczą jest, że każdy stara się o to, by jego dom był ładny, wygodny, przyjazny.
Cieszę się, że jeszcze są w Polsce ludzie, którzy myślą jak Pan, którzy nie dają sobie mydlić oczu i dyktować, co jest dobre, a co złe, tylko sami potrafią ocenić, że coś jest uczciwe lub nie, bez względu na to, czy dotyczy to kogoś, kogo się popiera czy nie. Obawiam się jednak, że takich ludzie nie jest już wielu i jest to zła wiadomość dla nas wszystkich, bez względu na to, w co wierzymy i na kogo głosujemy.
Kowal
2025-07-08 22:54:44
Te żarciki niech zatrzyma dla własnej żony. Ciekawe, czy taki mądry jest w domu.
Julita
2025-07-08 20:27:35
Mam Stare auto audi 80 b 4
Marcin Wilczewski
2025-07-08 19:58:37
Czy dla medali składa się przysięgę małżeńską? Liczy się szczera miłość, która nie szuka poklasku i jakiś odznaczeń. Najważniejsze szczera miłość.
Seniora
2025-07-08 18:35:26
pewnie mamusia malowała się i nie dostrzegła mrugajacego czerwonego światła
konrado
2025-07-08 09:00:57
Za czasów burmistrzów Bielinowicza, ś.p. Kijewskiego i Żuchowskiego - to ludzie dostawali telefony, lub korespondencję \" w związku z tym, iż z dokumentów wynika...\", czyli informację o trybie organizacji uroczystości i zgłaszania chęci w niej udziału. Ale wtedy to urzędnicy wiedzieli do czego służą. Było się świadkiem takich jubileuszów. Nigdy nie było takiej poruty. Ale w biurze obsługi interesanta niejedno pismo ginie. Bez obrazy - trafi się jakiś stażysta bez opieki - i problem gotowy. Ale już o takie sprawy trzeba się w sposób szczególny troszczyć. I rzeczywiście - co to jest - masz 50-lecie małżeństwa i z tego honorowe odznaczenie, urzędową fetę, ale odkładają ci to wszystko na następny rok, a wiadomo, czy dożyjesz? Ty, albo twoja połowa? Zawsze jest aktualne: myślałem, że sięgnąłem dna, a tam usłyszałem pukanie z dołu. Może jednak Pan Połukord z Małżonką - postacie w Szczytnie powszechnie znane - zasłużą na odpowiednie potraktowanie przez p. burmistrza. Ale na końcu się wyzłośliwię - tak to jest z inoziemcami. Pływają po cudzych wodach i błądzą.
Śmieszek
2025-07-07 17:44:24
Daleko do Szczytna ale pomysł przedni. Zamiast tracić pieniądze na rozrywki iść do lasu po spokój.
Kuba
2025-07-07 15:41:44
Ostatni do pożaru albo wcale a po Laury pierwsi! To jest nienormalne!
Marek
2025-07-06 21:53:10
A o swoim kalendarzu wyborczym będziesz Pan Burmistrzu pamiętał? Może też coś się o rok przesunie do tyłu, albo do przodu? Skandal - to mało powiedziane. Dedykowanie uroczystości z okazji długoletniego pożycia małżeńskiego dla par, których jubileusz datowany jest na 2024 r. w 2025 r.? Co kto ma w głowie, aby takie tłumaczenie podawać? Obnaża to indolencję urzędników, nieznajomość środowiska miasta. Ale pan Och! nie ma o tym zielonego pojęcia. Może wymyśli jakąś uroczystość dla par, które jubileuszu 50-lecia nie dotrwały i się \"nie łapią\", bo roczek minął, a jedno z nich udało się do wieczności. Wstydu pan burmistrzu nie masz!
Taki sobie czytelnik
2025-07-06 16:06:04
Alkohol i wodą tak się zawsze kończy.
Lolek
2025-07-06 09:14:46