Sobota, 6 Wrzesień
Imieniny: Doroty, Justyna, Wawrzyńca -

Reklama


Reklama

Droga za 32 mln zł, a mieszkańcy tracą grunty? Rolnicy: „Nie oddamy działek pod nasadzenia”


Gorąco jak na polu w żniwa – tak wyglądało spotkanie mieszkańców Orzyn z władzami województwa i gminy w sprawie przebudowy drogi nr 600. Ludzie nie chcą oddawać kawałków swoich działek pod „nasadzenia”. – Zabiorą mi połowę ziemi i zasłonią zakręt drzewami. To absurd! – grzmiał Robert Liniewicz. Wójt Dariusz Tymiński uspokaja: gmina poszuka innych terenów, by Orzyny nie straciły swojego krajobrazu i bezpieczeństwa.



Burzliwa atmosfera towarzyszyła wtorkowemu spotkaniu mieszkańców Orzyn z szefostwem samorządu województwa, dróg wojewódzkich i gminy Dźwierzuty. Omawiana była przebudowa drogi przez miejscowość w najnowszym wariancie - tym po wydanej jakiś czas temu decyzji środowiskowej (opisywaliśmy - red.). To właśnie ona spowodowała, że kawałki prywatnych działek zostałyby wywłaszczone nie pod drogę i ciąg pieszo-rowerowy, ale pod “nasadzenia”, czyli po prostu pod drzewa. Mieszkańcy Orzyn tego nie chcą. A spraw, o które się martwią, jest więcej…


Reklama

 

Reklama

To miało być ogólne spotkanie informacyjne dotyczące tego, w jaki sposób zostanie przebudowany odcinek drogi wojewódzkiej nr 600 biegnącej przez Orzyny. Władze samorządu województwa nie musiały, ale zdecydowały spotkać się z mieszkańcami. Tak po prostu się dogadać w każdym szczególe - co z resztą było mocno odczuwalne. Taka myśli przyświecała najwyraźniej zarówno obecnej na spotkaniu wicemarszałek województwa Sylwii Jaskulskiej (mieszkance gminy Dźwierzuty) i wicemarszałek Katarzynie Sobiech (Pisz), co dało się odczuć w ich wypowiedziach.

 

Ale mieszkańcy Orzyn byli dobrze przygotowani do tego spotkania, w końcu chodzi tu o ich własność i majątek. Ostatecznie zaś o to, jak będzie wyglądała ich miejscowość po przebudowie 600. Dlatego zaraz po wyrażeniu pretensji o to, że “żaden projektant niczego z nimi nie omawiał” i stwierdzeniu, że projekt zrobiono “bez pytania ich o opinię” zaczęli dociekać szczegółów. I udało im się wprowadzić przedstawicieli inwestora (Zarząd Dróg Wojewódzkich) w lekką konsternację.

 

Zaczął Robert Liniewicz, właściciel gruntów w centrum wsi.

 

- Mogą mi państwo wytłumaczyć z jakiego powodu zaplanowaliście na tej działce tyle nasadzeń? Przecież jeśli one tu będą to cały łuk drogi, jadąc od strony Rańska, będzie zasłonięty przez drzewa i nie będzie widać nadjeżdżających z naprzeciwka samochodów… Drzewa zasłonią wszystko… Mnie zabierze to prawie połowę działki. To raz. A tu mam do tej działki dojazd… - mówił pokazując palcem na rzucie z projektora. - To droga gminna. Tu planowanych nasadzeń nie ma… Dlaczego mam tracić moją ziemię, jeśli można nasadzenia zrobić obok? No i jak mam potem do tej działki dojeżdżać, skoro wszędzie będą drzewa? Co więcej… po drugiej stronie drogi zaplanowano zatokę autobusową. O… tu jest. Jeśli ten zakręt będzie “ślepy”, to jakie w tym miejscu będzie bezpieczeństwo dla pieszych idących do autobusu?

 

- Jestem inżynierem, inwestorem, który ma do dyspozycji pieniądze podatników, ale nie projektantem, bo tym się zajmuje zewnętrzna firma - odpowiadał Waldemar Królikowski, szef Zarządu Dróg Wojewódzkich. - Dlatego mam prośbę, by każdy z Was napisał pismo do nas podając dane osobowe, numer działki, z krótkim opisem problemu jaki się pojawia przy państwa posesji - zachęcał nie bardzo wiadomo, po co, bo wcześniej, w odpowiedzi na zapytania TS pisał, że “nie przewiduje się większych zmian”. - Architekci i projektanci nie są w stanie wszystkiego przewidzieć, ale operują w ramach przepisów prawa. A te są jasne. Przykładowo: wycinamy 200 drzew pod inwestycję, to sadzimy 200 nowych drzew w ich miejsce… w ramach tej samej inwestycji i w jej obszarze. Tego nie da się zmienić.

 

W tym miejscu do dyskusji włączył się wójt gminy Dźwierzuty Dariusz Tymiński. - Może jest możliwość, by te nasadzenia wykonać na gruntach gminnych sąsiadujących, czy też związanych z 600, ale w innej lokalizacji? Taką dyskusję już prowadziliśmy z dyrektorem Zarządu Dróg Powiatowych. Można by zaliczyć nasadzenia przy trwającej przebudowie drogi Targowo-Kałęczyn, gdzie 600 łączy się drogą powiatową - mówił Tymiński. - Uważam, że jest to do rozważenia przez prawników.

 

Ze swojej strony zapewniam, że pomożemy wszystkim mieszkańcom w składaniu wniosków i dokumentów. Proszę też inwestora, by dokumentacja dotycząca tej inwestycji była dostępna tak w formie papierowej, jak i elektronicznej w urzędzie. U mnie w gabinecie. W ciągu dwóch najbliższych tygodni sporządzimy odpowiednie wnioski z mieszkańcami. Będziemy też szukali gminnych gruntów, które możemy oddać pod nasadzenia. Mam już kilka pomysłów, ale musimy je omówić z zespołem.

 

W kolejnych wystąpieniach mieszkańcy Orzyn w centymetrach podawali różnice poziomów drogi obecnie i po przebudowie, dopytywali o przepustowość drenaży, możliwości odbioru projektowanej deszczówki, bo spadek między jedną i drugą stroną drogi po zmianach wynosił będzie miejscami ponad 1,5 metra… a już dziś przy obfitych deszczach przez wieś leci potok wody w stronę jeziora.

 

W końcu czy warto zaczynać jakiekolwiek inwestycje, jak np. budowa bramy wjazdowej, czy lepiej poczekać na budowę drogi, co z przyłączami elektrycznymi? Pytania dotyczyły nawet bocianich gniazd, które znajdują się słupach energetycznych, a które po inwestycji znikną…

 

Stanęło w końcu na tym, że sprawę nasadzeń drzew weźmie na siebie gmina. - Będziemy szukali miejsc, gdzie możemy te wymagane drzewa posadzić - mówi wójt Tymiński. - Myślę, że damy radę to zrobić tak, by mieszkańcy Orzyn nie stracili swojej ziemi w taki niekorzystny sposób.

 

 

600 w Orzynach w liczbach

 

Termin realizacji

Projekt techniczny: do końca 2025 r.

Wykonanie (przetargi, realizacja): 2026-2027 r.

Szacunkowy koszt: 32 mln zł



Komentarze do artykułu

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama


Komentarze

Reklama