Środa, 29 Styczeń
Imieniny: Franciszka, Konstancji, Salomei -

Reklama


Reklama

Wilki podchodzą pod domy w Szczycionku. Mieszkańcy pełni obaw


Mieszkańcy Szczycionka z niepokojem obserwują sytuację, która rozwija się od kilku tygodni. Wataha wilków zaczęła podchodzić coraz bliżej zabudowań. - To nie pierwszy przypadek obecności dzikich zwierząt w okolicach, jednak skala i częstotliwość spotkań z wilkami sprawia, że mieszkańcy czują się zagrożeni – mówi Zygmunt Kąkol, sołtys Szczycionka.

 



- W ciągu kilku dni doszło do trzech groźnych incydentów, które naprawdę wzbudziły nasz niepokój – mówi sołtys Kąkol. - Watahy wilków coraz mniej boją się ludzi i zachowują się tak, jakby miały zacząć polować. Doszło do kilku naprawdę groźnych incydentów – dodaje. - Ludzie zaczęli bać się wychodzić i dlatego postanowiliśmy opublikować komunikat ostrzegający o zagrożeniu oraz poprosić władze gminy o pomoc.

 

Tomasz Bąk, mieszkaniec Szczycionka, opisał na profilu sołectwa Szczycionek jedno ze swoich spotkań z wilkami, które miało miejsce podczas wieczornego spaceru z psem.

 

– Byłem zaledwie 500 metrów od drogi Szczytno-Dębówko, kiedy przed sobą zauważyłem trzy wilki. Zaczęły się do mnie zbliżać, nie reagowały na moje okrzyki i próby odstraszenia. Udało mi się je odstraszyć dopiero po dłuższym czasie, ale przyznam, że sytuacja była bardzo stresująca.

 

Bąk dodaje, że od tamtej pory unika spacerów po zmroku, a swoje zwierzęta trzyma pod stałym nadzorem.

 

Inny mieszkaniec opowiadał o nocnych wizytach na posesji: – Sześć wilków podeszło pod mój płot. Cztery z nich rozstawione były w odległości kilku metrów, a dwa próbowały dostać się do kojca z psami. Najbliższy wilk był zaledwie trzy metry ode mnie. Mimo krzyków i rzucania przedmiotami, nie chciały się oddalić. To nie była jednorazowa sytuacja, takie zdarzenia mają miejsce regularnie.

 

Rodzice dzieci mieszkających w Szczycionku podkreślają, że ich pociechy boją się wychodzić na podwórko.

 

– Moje dzieci są przerażone. Wieczorem boją się nawet podejść do okna, a co dopiero wyjść na zewnątrz. Cała rodzina żyje w stresie – mówi jedna z mieszkanek.

 

Adam Gełdon, leśnik, badacz wilków i autor licznych publikacji na temat ich zachowań, wyjaśnia, że większość przypadków konfliktowych wynika z nieświadomego przyciągania zwierząt.


Reklama

 

– Wilki są inteligentne i szybko uczą się, gdzie mogą znaleźć łatwy dostęp do jedzenia. Jeśli na posesji znajdują się niezabezpieczone kontenery na śmieci, karmy dla zwierząt lub odpadki, wilki traktują to jako stałe źródło pożywienia. Ważne jest również, aby psy nie biegały swobodnie po lesie – wilki postrzegają je jako konkurencję lub potencjalną zdobycz – dodaje.

 

Gełdon zaznacza, że choć sytuacja w Szczycionku budzi niepokój mieszkańców, to nie wszystkie obserwacje wilków są zagrożeniem.

 

– Wilk, który przechodzi nocą w pobliżu zabudowań, nie stanowi bezpośredniego zagrożenia. Problematyczne są te osobniki, które regularnie podchodzą blisko ludzi lub próbują wejść na posesje. Takie zachowania mogą być oznaką habituacji, czyli przyzwyczajenia do obecności człowieka – pisze również na profilu sołectwa Szczycionek.

 

Szczególne zainteresowanie budzi czarny osobnik, który był widziany w watahach w okolicach Szczycionka.

 

– Czarne wilki w Polsce nie występują naturalnie. To może być hybryda wilka i psa, co jest zjawiskiem coraz częściej obserwowanym w naszym kraju – tłumaczy Gełdon. Hybrydy często przejawiają nietypowe zachowania i mogą być bardziej skłonne do zbliżania się do ludzi. Ekspert podkreśla, że w takich przypadkach konieczna jest współpraca z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska oraz przeprowadzenie badań genetycznych.

 

W odpowiedzi na sytuację, sołectwo Szczycionek wydało oficjalny komunikat, w którym apeluje do mieszkańców o zachowanie ostrożności.

 

– Prosimy o zamykanie posesji oraz niewypuszczanie psów bez smyczy i opieki. W przypadku kontaktu z wilkami należy powiadomić gminę lub dzwonić pod numer alarmowy 112 – czytamy w komunikacie.

 

Sołectwo podkreśla, że problemem może być również nieodpowiedzialne zachowanie turystów, którzy latem wyrzucają jedzenie do lasu lub puszczają psy luzem podczas spacerów.

Reklama

 

– Szczycionek to spokojna miejscowość, ale z racji bliskości Puszczy Napiwodzko-Ramuckiej kontakt z dziką przyrodą jest tu naturalny. Ważne, abyśmy wszyscy – mieszkańcy i turyści – stosowali się do zasad, które minimalizują ryzyko konfliktu z wilkami – podsumowuje sołtys.

 

Tomasz Bąk i inni mieszkańcy apelują o bardziej stanowcze rozwiązania, takie jak monitoring watah czy interwencje mające na celu ograniczenie ich liczby w okolicy.

 

– Myśliwi mówią, że na naszym terenie są dwie watahy. To za dużo na tak mały obszar. Potrzebujemy wsparcia instytucji i ekspertów, aby móc normalnie żyć – podkreśla Bąk.

 

Adam Gełdon zaznacza jednak, że wilki są objęte ścisłą ochroną i ich odstrzał jest ostatecznością.

 

– Najważniejsze jest zrozumienie, że wilki nie są naszymi wrogami. Możemy nauczyć się z nimi współistnieć, ale wymaga to odpowiedzialnych działań zarówno mieszkańców, jak i instytucji – dodaje.

 

Pomoc sołectwu obiecały władze gminy Szczytno.

 

- Monitorujemy sytuację, rozmawiamy z mieszkańcami i już poinformowaliśmy o sprawie Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska, bo to ona jest władna do jakichkolwiek działań w przypadku wilków – mówi Sławomir Wojciechowski, wójt gminy Szczytno. - W ubiegłym roku otrzymaliśmy zgodę na odstraszanie wilków w Dębówku. Była tam podobna sytuacja – dodaje wójt.

 

Niestety, gminni urzędnicy podają, że hukowe odstraszanie (rzucanie petard) nie dało efektu. Wilki dalej podchodzą do domów i atakują zwierzęta domowe.



Komentarze do artykułu

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama


Komentarze

Reklama