Środa, 18 Czerwiec
Imieniny: Laury, Leszka, Marcjana -

Reklama


Reklama

To mnie leczy, daje energię i satysfakcję...


O uzdolnionych uczniach "Tygodnik" pisał już dwukrotnie. Tym razem przedstawiamy trójkę uczniów Szkoły Podstawowej nr 2 w Szczytnie, bowiem i ta placówka może pochwalić się utalentowanymi dziećmi, którzy już od najmłodszych lat rozwijają swoje talenty artystyczne.

  • Data:

O uzdolnionych uczniach "Tygodnik" pisał już dwukrotnie. Tym razem przedstawiamy trójkę uczniów Szkoły Podstawowej nr 2 w Szczytnie, bowiem i ta placówka może pochwalić się utalentowanymi dziećmi, którzy już od najmłodszych lat rozwijają swoje talenty artystyczne.

Dla radości z tworzenia

Pasją Weroniki Preker ze Szczytna jest malarstwo. Dziewczyna ma dopiero dwanaście lat, jednak jej prace są naprawdę dojrzałe pod względem technicznym. - Uwielbiam malować portrety, bo najlepiej mi wychodzą. Na początku staram się dokładnie przyjrzeć obrazkowi lub zdjęciu, by wyłapać szczegóły, potem biorę się do pracy – mówi. Jak dodaje Weronika, już zdarza się jej malować na zlecenie.

- Znajomi sióstr, którzy uczą się w liceum lub studiują, często proszą mnie bym zrobiła dla nich jakieś obrazy, co mnie cieszy i dowartościowuje – twierdzi. Weronika zaczynała jak każde inne dziecko, rysując w domu dla zabawy. Z czasem jednak zaczęła doskonalić swoje umiejętności, uczęszczając na zajęcia plastyczne do MDK w Szczytnie. - Jedna z moich sióstr również maluje, więc czasami podpowie mi, jak np. przycieniować obraz – dodaje. Młoda artystka jak na razie nie wie, czy chce się tym zajmować zawodowo. - To moja pasja, ale z pasji nie zawsze można się utrzymać. Natomiast wiem na pewno, że malarstwo zawsze będzie w moim życiu, ponieważ gdy tworzę, zapominam o otaczającym świecie, mogę się wtedy zrelaksować – tłumaczy Weronika.

W małym ciele wielki duch

Pasja tworzenia pomaga nie tylko Weronice, ale również kolejnej uczennicy szkoły – Mai Zielińskiej. Dziewczynka uczęszcza do piątej klasy i jak sama mówi, jest osobą pełną wigoru. Maja pozbywa się nadmiaru energii poprzez taniec i zajęcia manualne. Dziewczynka ma poważną wadę wzroku, jednak to nie przeszkadza jej w aktywnym spędzaniu wolnego czasu. Maja potrafi nie tylko pięknie lepić z plasteliny, ale również tańczyć. Jak twierdzi, to ta druga pasja jest jej bliższa, choć obie wykonuje z ogromnym zaangażowaniem. - Tańczę breakdance, hip hop i układy w stylu Michaela Jacksona. Nie uczęszczałam nigdy na żadne kursy. Po prostu, gdy słyszę muzykę, zaczynam wykonywać ruchy w jej rytm – mówi. Breakdance nie jest domeną dziewczyn, jednak to nie przeszkadza Mai. - Często chłopcy patrzą na mnie ze zdziwieniem, że dziewczyna potrafi wykonać np. taką pozę, kiedy to cały ciężar ciała opieram na dłoniach, a nogi mam w górze. Nie są to łatwe triki, ale daję sobie z nimi radę – dodaje. Maja już kilkakrotnie prezentowała swoje umiejętności w MDK w Szczytnie oraz podczas festynów w Jedwabnie czy Nowym Dworze. - Teraz przygotowuję się do występu na imprezie organizowanej w związku z dniem osób niepełnosprawnych.


Reklama

Dziewczynka lubi również tworzyć figurki z plasteliny. - Najczęściej robię bardzo drobne przedmioty. Mam sprawne palce, więc nie mam problemu z wykonywaniem takich rzeczy. Czasami są to żabki wielkości nawet dwóch centymetrów – mówi. Dziewczynka jest samoukiem, a jej praca wkładana w pasję jest często doceniana na różnego rodzaju konkursach. - Lubię to, co robię i nigdy nie chcę przestać, dlatego w przyszłości chciałabym być zawodową tancerką – dodaje.

Śmiech lekiem na strach

Julia Gawrońska nie ma aż tak sprecyzowanych planów na przyszłość. Żyje teraźniejszością, a obecnie najwięcej radości dają jej występy sceniczne, podczas których stara się rozśmieszać ludzi. - Zaczęło się, gdy wraz z siostrą obejrzałam kabareton. Pomyślałam wówczas, że śmiech rozluźnia człowieka. Zawsze byłam osobą, która wszystkim się stresuje. Postanowiłam więc coś z tym zrobić – mówi. Dziewczyna przygotowała skecz kabaretu Ani Mru Mru, który zaprezentowała na szkolnym festynie. - Bałam się jak zwykle, jednak reakcja widzów powoli mnie rozluźniała. W ten sposób poradziłam sobie ze strachem, który przeszkadzał mi w prawidłowym funkcjonowaniu – dodaje. Julia podczas przedstawień zawsze stara się obserwować publiczność. - Gdy widziałam, że nie reaguje tak żywiołowo jak na początku, uzupełniałam występ, robiąc śmieszne miny i wykonując zabawne gesty. Sprawiało to, że "łapałam" kontakt z widzami – opowiada młoda artystka. Zdolności do poruszania się na scenie Julia odziedziczyła po mamie, która grywała kiedyś w teatrze.

Jej interpretacje skeczów zyskały aprobatę uczniów, którzy sami zapałali chęcią odtwarzania śmiesznych scen. W ten sposób Julia zapoczątkowała nową tradycję, a mianowicie szkolne kabaretony. Najbliższy ma się odbyć dopiero w czerwcu, jednak jak przystało na młodą profesjonalistkę, Julia już się do niego szykuje. - Wraz z koleżanką przygotowujemy stroje, akcesoria i scenografię, a także uczymy się tekstu. Mam nadzieję, że i tym razem uda nam się rozbawić publiczność – mówi – daje mi to bowiem energię do życia.

Reklama

Patrycja Woźniak

fot. Patrycja Woźniak

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama