Ksiądz Andrzej Preuss cierpi na śmiertelną chorobę SLA. Mimo pełnej niepełnosprawności wciąż nie przestaje zadziwiać. Komunikuje się za pomocą nowoczesnego narzędzia, jakim jest ceye (cyber oko). Poruszając gałką oczną może pisać na ekranie monitora. To obecnie już jedyna forma jego porozumiewania się ze światem zewnętrznym. Wiemy, że wielu mieszkańców wciąż czeka na jego słowa. Poniżej publikujemy rozważania księdza Andrzeja, które mimo niepełnosprawności spisał na swoim komputerze i pozwolił je nam opublikować.
Słabość ludzkiego serca? – rozważania księdza Andrzeja Preussa
Przecież jesteśmy dobrzy. Tak nas pan Bóg stworzył. Słabość ludzkiego serca? Odpowiedź na to pytanie nie jest tematem moich rozważań. A poza tym wielu rozpracowało ten temat gruntownie, jak choćby ks. Piotr Pawlukiewicz czy ojciec Adam Szustak. Dla mnie niesamowita jest ta prawda, że Pan Jezus jakby nie słuchał ludzkich ust, a nasłuchiwał ludzkiego serca i to nawet tak głębokich jego pokładów, o jakich sami nie mamy pojęcia.
***
Bóg jest dobry. Uczestniczyłem kilka razy w liturgii sióstr betlejemek w Grabowcu. Za każdym razem poruszało mnie wezwanie użyte w wielu modlitwach: „Jezu, przyjacielu ludzi”. On jest przyjacielem ludzi, bodaj jedynym prawdziwym. Tak wierzę.
***
Ostatnio często słyszę stare powiedzenie: „jak trwoga, to do Boga”. Zazwyczaj wypowiadamy je jako krytykę tych, którzy nawracają się pod wpływem lęku. Sam tak robiłem. Aż pewnego dnia stary mądry ksiądz, kiedy użyłem tego powiedzenia, dopowiedział: „lepiej do Boga, niż do knajpy”. Tym jednym zdaniem otworzył mi oczy.
***
Pamiętamy tę cudowną scenę ewangeliczną, kiedy pan Jezus chodził po wodzie. Apostołowie płynęli łodzią, a było to nocą, podczas burzy. Pamiętamy, że św. Piotr wyszedł z łodzi i chodził po wodzie. Na widok silnego wiatru przestraszył się i zaczął tonąć. Zawołał do pana Jezusa, a ten go wyciągnął z wody. Dla mnie ciekawe jest to, dlaczego Piotr nie wezwał na pomoc apostołów. To byli rybacy zaprawieni w walce z niespokojnym jeziorem Genezaret. W dodatku dysponujący dużą łodzią. Wołał pana Jezusa. I pan Jezus wyratował niedoszłego topielca. Wniosek wydaje się nasuwać sam. Jak trwoga to tylko i jak najszybciej do Boga. Bo on zawsze pomoże. Tego jestem pewien.
***
Nadzieja matką głupich, często to słyszę, sam dawniej tak mawiałem. A tymczasem to przecież jedna z trzech cnót boskich. Obok miłości i wiary. Mówią też doświadczeni życiowo ludzie, że nadzieja umiera ostatnia. Niedawno przeczytałem genialną książkę. Prawdziwą historię o niemieckim żołnierzu skazanym po wojnie przez Rosjan na wiele lat gułagu na Kamczatce. Klemens, bo tak miał na imię bohater książki, uciekał 3,5 roku wiedziony nadzieją, że uda mu się wrócić do domu. W tym samym czasie gdzieś w Niemczech jego żona wraz z dziećmi z niegasnącą nadzieją wyglądałam powrotu męża i ojca do domu. Ile takich historii znamy?
***
Ktoś mi przysłał świetnego mema. Jedzie człowiek rano tramwajem i sobie myśli: „Szef na pewno mnie dzisiaj ochrzani, żona będzie się czepić, dzieci na bank będą irytujące, a sąsiad drażniący”.
A anioł słucha tych myśli i mówi: „Skoro tylko na takie modlitwy cię stać, moje kochane dziecko, to tylko takie mogę spełnić.” Czy nie jest tak, że w tych naszych sercach ulegamy podszeptom złego, a ten jakby wlał w nasze oczy niewidzialny tusz, jak kawałek szkiełka w oko Kaja z baśni „Królowa śniegu”, i wszystko, i wszystkich oceniamy negatywnie. I może właśnie w ten sposób bezwiednie niszczymy nadzieję. Pewna bardzo mądra i dobra kobieta powiedziała mi niedawno, że jeżeli ktoś nie spełni względem niej tego co obiecał, to najpierw robi założenie pozytywne, że nie jest temu winien. O! Zaprawdę mądra to kobieta.
***
Może, choć to dar Boży, bardzo wiele zależy od nas samych. Przecież my ludzi i fakty bardziej niż oczami oglądamy i osądzamy sercami. A może faktycznie jest tak, że moje brudne serce widzi innych brudnymi, a czyste serce czystymi.? Mało się na tym znam, więc nie podaję jako pewnik, ale jako prawdopodobne. Na koniec mądra opowiastka: w latach sześćdziesiątych w jakiejś dużej mazurskiej wiosce zabrakło lekarza. Po jakimś czasie z autobusu PKS wysiadł nowy lekarz. Na ławce opodal siedział staruszek. Pan doktor zapytał go. Jacy ludzie tu mieszkają?
A jacy mieszkali tam skąd pan przybywa? To źli ludzie, plotkarze złodzieje, pijacy... A to tutaj mieszkają podobni. Na te słowa pan doktor wsiadł z powrotem do autobusu i odjechał.
Niebawem przyjechał następny lekarz. Podobnie wysiadł z autobusu, spotkał staruszka siedzącego na ławce i zapytał: jacy ludzie tutaj mieszkają? A jacy mieszkają tam skąd pan doktor przybywa? A to dobrzy ludzie, życzliwi, serdeczni, pomocni... A to widzi pan. Tutaj mieszkają tacy sami.
ks. Andrzej Preuss
Maciej
Ursus trzymaj się pozdrowienia od kolegi z nsd czestochowa
Mariola Brzezińska
Piękne rozważania, budujące, dające do myślenia. Dziękuję za te mądre słowa i życzę ks. Andrzejowi zdrówka, wytrwałości i słoneczka na każdy dzień. Przesyłam serdeczne pozdrowienia z Kętrzyna.
Hania Kętrzyn
Pamiętam ks. Andrzeja , kiedy jeszcze pracowałam w PKO, jeździł z nami na pielgrzymki, błogosławił przed wyjazdem jeśli nie mógł. Wszyscy go kochali. Za mądrość, kulturę , wiedze i Człowieczeństwo. Budował nas swoją religijnością. Ten artykuł przeczytałam z radością i czekam na więcej ks. Andrzeju.
Krzysztof Hrycenko
Ciekawe rozważania . Pozdrawiam Serdecznie z Karolewa i życzę dużo zdrowia i wytrwałości.
Irena Hadziewucz
Spotkałam w swoim życiu kilku wspaniałych księży, przewodników duchowych. Do tej grupy należy wspaniały ksiądz Andrzej, który pojawił się w Kętrzynie, gdy potrzebowałam wsparcia. Z wielką radością przeczytałam rozważania księdza Andrzeja. Pozdrawiam serdecznie i czekam na więcej.
Wioletta Dyszkiewicz
Ksiądz Andrzej jest wspaniałym człowiekiem. Bardzo dziękuję za takie piękne rozważania które są poruszające. Słowa otuchy i bardzo budujące dla każdego człowieka. Czekam z niecierpliwością na dalsze rozważania księdza Andrzeja i serdecznie pozdrawiam księdza.