Czy na dobór wykonawców mają wpływ mieszkańcy?
Niemały. Zawsze staramy się słuchać sugestii. Na przykład to w efekcie uwag starszego pokolenia mieszkańców podczas koncertów wystąpi grupa Old Breakout. Młodszym zapewne niewiele już mówią takie nazwiska jak Mira Kubasińska czy Tadeusz Nalepa, ale być może z ich muzyką się spotkali. Niektóre z ich piosenek to ponadczasowe przeboje.
A czy zdarzyło się, by to wykonawca z własnej woli zgłosił się, że chce uczestniczyć w koncercie?
Za mojej pamięci raz, dość dawno temu. To Wojciech Korda kiedyś zadzwonił i powiedział, że bardzo, ale to bardzo chciałby wystąpić na koncercie poświęconym pamięci Krzysztofa Klenczona. I wystąpił. Można też wspomnieć o Żukach, które bardzo lubią się w Szczytnie pokazywać i chętnie występowałyby co roku.
Łatwo jest pozyskać na koncert, i to latem, tych, których by się chciało?
Udaje się, ale tylko wtedy, gdy nad kolejną edycją święta zaczyna się pracować tuż po zakończeniu „starej”. Wtedy udaje się jeszcze „wbić” na wolne terminy. No i gdy robimy to wcześniej, udaje się czasem pozyskać wykonawcę za mniejsze pieniądze.
A jakie to są pieniądze?
Różne. W przypadku tegorocznych DiN najwyższe honorarium sięga 38 tysięcy złotych, a najniższe – 5 tysięcy. Dodam, że są to i tak kwoty niższe od tzw. „katalogowych”. Bo każdy zespół ma swoje ustalone stawki, zwykle wysokie i tę wysokość negocjujemy. W tych honorariach mieszczą się też koszty, jakie zespoły ponoszą w związku z pobytem w Szczytnie, np. sami płacą za noclegi czy wyżywienie, bo obecnie my już nie możemy za to płacić, jak to bywało wcześniej. Nie mówi się też o tym, a chyba warto to wiedzieć, że pieniądze, o których mówię, to stawki netto. Odprowadzamy od nich jeszcze dodatkowo 23% VAT. I to w znacznym stopniu podwyższa ogólne koszty imprezy.
Może więc rację mają ci, którzy chcą powrotu koncertów biletowanych?
Tyle że odpłatne koncerty już nie mają racji bytu. Nie sprzeda się takiej liczby karnetów, by pokryć koszty. Łatwo mi to ocenić po koncertach, które bywają w MDK-u. A bywają rzadko, bo nie ma chętnych do płacenia. Ot, choćby koncert Urszuli, który miał się odbyć bodaj w grudniu ubiegłego roku. Został odwołany właśnie z tego powodu, że niewiele osób nabyło bilety.
Co jest tego powodem?
Głównie chyba zmiana rynku pracy w Szczytnie. Małe prywatne firmy, a tych jest dużo, zwykle nie posiadają funduszu socjalnego. A w dużych przedsiębiorstwach to było źródło finansowania. Taki np. Favorit Furniture, który w najlepszym czasie zatrudniał około tysiąca ludzi dla tego tysiąca kupował bilety i dawał je pracownikom za darmo.
A te firmy, w tym urzędy na przykład, które fundusz mają, wolą wydać horrendalną kasę na kilkudniową wycieczkę zagraniczną dla pracowników, na którą i tak wszyscy przecież nie jadą. No ale to już zagadnienie „pozakoncertowe”. Kto zagra w tym roku?
Piątek: Old Breakout, Hunter, Nue Oberschliesen – zespół ze Śląska nazywany „polskim Rammsteinem”, czyli mocna grupa rockowa. Sobota: Janusz Yanina Iwański, wykonawca głównie przebojów Klenczona, Varius Manx oraz Feel. Niedziela: Agata Sobocińska, Magda Famme, Power Play i zespół Harlem – też dla „starszej” młodzieży.
Imprezy towarzyszące to...
Tu za wiele rewolucji nie ma. Tradycyjnie odbędzie się turniej łuczniczy, już po raz dziesiąty i cała „plejada” miejsc rozrywki dla dzieci na plaży miejskiej i w okolicy. Nowością będzie mała scena, usytuowana przy plaży miejskiej, na której przez cały czas trwania DiN będą się prezentowały lokalne zespoły, o różnym artystycznym emploi. W sobotę na Placu Juranda ponownie odbędzie się piknik służb mundurowych, nie zabraknie również – jak zawsze – stoisk handlowych, w sumie nazywanych Jarmarkiem Jurandowym. To, oczywiście, na ulicy Odrodzenia, która również i w tym roku na ten czas zamieni się w deptak wyłączony z ruchu kołowego.
Jakie zainteresowanie koncertami przewidujesz? Co z promocją? W „Gazecie Olsztyńskiej” tuż przed długim weekendem była reklama Iławy, która już tak wcześnie podała cały swój letni kalendarz imprez. Ma to sens, bo ci, którzy przyjechali na Mazury właśnie na początek sezonu już wiedzą, co tam się będzie działo latem i łatwiej zaplanują ewentualny przyjazd. U nas jakoś z tą przedwstępną promocją nie jest fajnie...
Wiem, że jest w przygotowaniu kalendarz imprez czyli naszego szczycieńskiego „Letniego grania”. Tak po prawdzie niemal pełną wiedzę o tym co i kiedy się będzie działo, to mamy na przełomie maja i czerwca. Mówię „niemal”, bo to wszystko jest ruchome i się zmienia. Bywa, że jakiś organizator, np. w ramach realizowanych projektów uzyska środki i „wpisze” się w ten kalendarz w ostatniej chwili. Owszem, można by taki kalendarz opublikować nawet i w marcu, ale wtedy byłby bardzo pobieżny i – nie ma co kryć – mało rzetelny. Organizacja imprez kulturalnych i nie tylko ma swoją dynamikę. To jak tygiel, ciągle wszystko się zmienia i tak naprawdę to rzadko kiedy można powiedzieć na 100%, że coś będzie tak czy tak. Podaję na przykład wykonawców tegorocznych DiN. I zapewne wystąpią. Ale czy jestem w stanie przewidzieć, czy ktoś się akurat na dzień przed koncertem nie rozchoruje, nie trafi do szpitala z wyrostkiem robaczkowym czy coś? Nie dajmy się zwariować. Sztuka – to dziwny stwór o wielu kształtach. I niech tak zostanie, bo to jej największy walor.
Aby było lepiej
To może warto by było zrobic głosowanie dla mieszkańców, żeby chociaż raz mogli wybrać jakiegoś wokalistę. Brakuje rapu, reggea, a nawet zaprosić jakiegoś DJ... Warto podłapać wokalistów z juwenaliów. Nie tych z WSPolu, bo to dno, ale np. Kortowiada, Ursynalia i wiele innych imprez.