Wtorek, 6 Maj
Imieniny: Irydy, Tamary, Waldemara -

Reklama


Reklama

Ogień dopełnił czarę goryczy, pomóż odbudować dom


W jednej chwili Ewa Staszewska (63 l.) z Zabiel straciła dach nad głową. Pilnie potrzebuje pomocy. - Mój drewniany domek został niemal doszczętnie zniszczony wewnątrz przez ogień, a potem przez wodę, którą gaszono płomienie – żali się kobieta. - Bardzo chciałabym go jednak odremontować. Może to skromny budynek, ale mój – mówi ze smutkiem. - Proszę o pomoc. Najbardziej potrzebuję materiałów budowlanych...


  • Data:

Ewa Staszewska utrzymuje się z niewielkiej renty chorobowej 140 zł miesięcznie. Wciąż się leczy. Musi być podłączona do koncentratora tlenu. Być pod stałą opieką. Od 1982 roku mieszka w niewielkim domku w Zabielach. Wspólnie z nią zamieszkują tam jej dwie córki i wnuki (3 i 9 lat.).

 

- Skromnie, ale u siebie – mówi pani Ewa. - Może ten mój domek nie wygląda okazale, ale czułam się w nim zawsze dobrze. To przedwojenny budynek, po rodzicach męża, który już nie żyje od wielu lat.

 

W poniedziałek, 7 lutego świat pani Ewy runął. Około godziny 15 wybuchł pożar.

 

- Przez okno wyciągnęłam dzieci siostry i zaczęłam wzywać pomocy – opowiada pani Iwona, córka pani Ewy. - Na ratunek rzucili się nam też sąsiedzi. Bogdan Koterski wszedł nawet w ogień, pani sołtys i jej maż też zaczęli pomagać nam gasić płomienie. Na pomoc ruszyli nawet nauczyciele i pracownicy szkoły, która znajduje się po drugiej stronie ulicy. Gdyby nie oni, z drewnianego domku nic by nie zostało. Bardzo dziękujemy im za pomoc.


Reklama

 

Mimo szybkiej interwencji sąsiadów i strażaków straty są i tak ogromne. -Wnętrze budynku i całe wyposażanie po prostu się stopiło, lodówka, kuchenka... – opowiada pani Ewa. - Sufit, ściany, piec, instalacja c.o. To, czego nie zniszczył ogień, zastało zalane przez wodę, którą próbowano gasić płomienie. Na razie nie można tam mieszkać. Całą naszą czwórkę przygarnęła pod dach moja trzecia córka, ale nie możemy przecież mieszkać u niej cały czas. Każdy ma i chce mieć swoje życie.

 

Rodzinie już obiecał nieco pomóc burmistrz Wielbarka Grzegorz Zapadka.

 

- Jestem po rozmowach z naszym kierownikiem ośrodka pomocy i zapewne ta rodzina otrzyma jakieś ekonomiczne wsparcie, bo z tego co wiem z domu właściwie nic nie udało im się wynieść. Większość rzeczy czy ubrań jest uszkodzonych bądź osmolonych, nie wiem, czy będą nadawały się do użytku.

 

Gmina raczej nie pomoże odbudować domu. Pani Ewa liczy na to, że znajdą się dobrzy ludzie, którzy pomogą jej w zakupie materiałów budowlanych, czy w pracach remontowych.

Reklama

 

- Ci ludzie naprawdę zasługują na pomoc – mówi Anna Gut, sołtys Zabiel. - Jeśli ktoś może ich wesprzeć, to również o to proszę. To bardzo uczynni ludzie, którzy nigdy nie odmówili innym wsparcia. Teraz sami go potrzebują. My, jako wioska, też zapewne zorganizujemy jakąś zbiórkę na pomoc przy odbudowie domu. Może włączy się też nasza parafia. Jest zima, trzeba szybko zacząć działać.

 

Pani Ewa nie oczekuje wsparcia ekonomicznego. - Bardziej zależy nam na materiałach budowlanych i ewentualnej pomocy przy remoncie – mówi ze smutkiem. - Sama tych prac nie dam rady zrobić. Wiem, że dla wielu nasz domek wygląda skromnie, ale starych drzew się nie przesadza. Chciałabym do niego wrócić. Jeśli ktoś może nam pomóc to proszę o kontakt pod numer telefonu 517 618 948. Z góry dziękuję.



Komentarze do artykułu

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama

Reklama


Komentarze

Reklama