Wychodzić z ciężkiej choroby można albo szybko, albo wcale, albo za dużą kasę, prywatną oczywiście. - Na NFZ liczyć nie mogę, ostatnia nadzieja w ludziach dobrej woli i serca – mówi Maria Wiszowata z Julianowa. Opiekuje się 41-letnią córką, która w 2012 roku przeszła ciężki zawał i udar mózgu. - Są oznaki, że poudarowy paraliż się cofa...
Wychodzić z ciężkiej choroby można albo szybko, albo wcale, albo za dużą kasę, prywatną oczywiście. - Na NFZ liczyć nie mogę, ostatnia nadzieja w ludziach dobrej woli i serca – mówi Maria Wiszowata z Julianowa. Opiekuje się 41-letnią córką, która w 2012 roku przeszła ciężki zawał i udar mózgu. - Są oznaki, że poudarowy paraliż się cofa, że jest szansa na choćby częściowe przywrócenie córce samodzielności przy intensywnej rehabilitacji.
Wioletta Ewa Milewska, dziś 41-letnia, sparaliżowana prawostronnie kobieta, nie miała ani łatwego, dorosłego życia, ani dobrego zdrowia. Mieszkała w Olsztynku, pracowała w tamtejszej wytwórni octu i musztardy, wyszła za mąż, urodziła córkę (obecnie 8-letnią), rozwiodła się, zmagała się z różnymi chorobami, aż uderzyły w nią wyjątkowo paskudne: zawał serca i udar mózgu. Od grudnia ubiegłego roku pozostaje pod czułą opieką rodziców w Julianowie. - Dziecko to dziecko, nawet dorosłe, a matka zawsze jest od tego, by się opiekować i pomagać – stwierdza „oczywistą oczywistość” Maria Wiszowata. - Tyle że jesteśmy teraz bezradni, bo gdy terapia zaczęła przynosić efekty, to nie bardzo mamy jak ją kontynuować, a przede wszystkim nie mamy za co. Wydeptałam już chyba wszystkie ścieżki, ale bezskutecznie.
Urzędowy czas zdrowienia minął
Pierwsze dziewięć miesięcy choroby sparaliżowana kobieta spędziła w Zakładzie Opieki Leczniczej w Bartoszycach. - Mówią na to hospicjum i po trosze tak jest, ale córka była tam rehabilitowana i zaczęło jej się poprawiać – opowiada pani Maria. - Ale Narodowy Fundusz Zdrowia chyba zakłada, że podopieczni takiej placówki maja prawo żyć tylko 9 miesięcy, bo pokrywa koszty pobytu tylko za taki czas.
Państwo Wiszowaci zabrali córkę do domu. Zapewnili „dojeżdżającą” rehabilitację. Też nie było prosto, bo mieszkają za daleko od specjalistycznych zakładów. W ramach usług pokrywanych przez NFZ dojazd do chorego jest wliczany, ale tylko do 10 km, a ze Szczytna do Julianowa jest 25 km. Aktualnie ta odległość i tak nie ma znaczenia, bo Fundusz dba o zdrowie i życie pacjenta z takim schorzeniem tylko przez rok. - Nie miałam o tym pojęcia. Dopiero lekarz mi uświadomił mówiąc, że on może zlecenie na rehabilitację wystawić, ale to nic nie da, bo moja córka już za długo choruje – mówi zdenerwowana pani Maria. - Pojechałam do Olsztyna, do NFZ, rozmawiałam z kim się dało, „gnębiłam” rzecznika praw pacjentów i nic. Pisałam o zastosowanie wyjątku, uzasadniałam, że córce się poprawia, ale to nikogo nie przekonało. Według ichnich przepisów chorować można rok i korzystać z rehabilitacji. Później się wypada z „koszyka świadczeń”.
Urząd dał ciała i tyle, zwłaszcza, że Połukord jest znanym - w stanie spoczynku - wieloletnim pracownikiem i szefem Rejonu Dróg w Szczytnie. Nie wiem w jakich mediach społecznościowych funkcjonuje p. Połukord, ale może jak nie ma go w tik toku - to go po prostu nie ma. Taka ta sztuczna inteligencja (dawniej tzw. pracująca) w urzędzie. A co do w miłości i małżeństwie nie czeka się na medale, to skoro \"Senior\" i \"Seniora\" niech odstąpią na łamach lokalnej prasy z odmową przyjęcia medalu z 50 - lecie pożycia, a przede wszystkim niech nie składają o ten medal wniosku. Namawiajcie także swe dzieci, czy też wnuki, o odstąpienie od pobierania 800 plus, bo dzieci się ma z miłości - a nie dla pieniędzy.
Zdumiony
2025-07-09 13:26:14
Proszę o ocenę wiarygodności: udział w badaniu, to 2/3 mieszkańcy samych Dźwierzut, a tylko 1/3 to mieszkańcy z terenu gminy. We wsiach poza Dźwierzutami mieszka 3/4 ludności gminy.
mieszkanka
2025-07-09 11:14:53
Cieszę się, że jeszcze są w Polsce ludzie, którzy myślą jak Pan, którzy nie dają sobie mydlić oczu i dyktować, co jest dobre, a co złe, tylko sami potrafią ocenić, że coś jest uczciwe lub nie, bez względu na to, czy dotyczy to kogoś, kogo się popiera czy nie. Obawiam się jednak, że takich ludzie nie jest już wielu i jest to zła wiadomość dla nas wszystkich, bez względu na to, w co wierzymy i na kogo głosujemy.
Kowal
2025-07-08 22:54:44
Te żarciki niech zatrzyma dla własnej żony. Ciekawe, czy taki mądry jest w domu.
Julita
2025-07-08 20:27:35
Mam Stare auto audi 80 b 4
Marcin Wilczewski
2025-07-08 19:58:37
Czy dla medali składa się przysięgę małżeńską? Liczy się szczera miłość, która nie szuka poklasku i jakiś odznaczeń. Najważniejsze szczera miłość.
Seniora
2025-07-08 18:35:26
pewnie mamusia malowała się i nie dostrzegła mrugajacego czerwonego światła
konrado
2025-07-08 09:00:57
Za czasów burmistrzów Bielinowicza, ś.p. Kijewskiego i Żuchowskiego - to ludzie dostawali telefony, lub korespondencję \" w związku z tym, iż z dokumentów wynika...\", czyli informację o trybie organizacji uroczystości i zgłaszania chęci w niej udziału. Ale wtedy to urzędnicy wiedzieli do czego służą. Było się świadkiem takich jubileuszów. Nigdy nie było takiej poruty. Ale w biurze obsługi interesanta niejedno pismo ginie. Bez obrazy - trafi się jakiś stażysta bez opieki - i problem gotowy. Ale już o takie sprawy trzeba się w sposób szczególny troszczyć. I rzeczywiście - co to jest - masz 50-lecie małżeństwa i z tego honorowe odznaczenie, urzędową fetę, ale odkładają ci to wszystko na następny rok, a wiadomo, czy dożyjesz? Ty, albo twoja połowa? Zawsze jest aktualne: myślałem, że sięgnąłem dna, a tam usłyszałem pukanie z dołu. Może jednak Pan Połukord z Małżonką - postacie w Szczytnie powszechnie znane - zasłużą na odpowiednie potraktowanie przez p. burmistrza. Ale na końcu się wyzłośliwię - tak to jest z inoziemcami. Pływają po cudzych wodach i błądzą.
Śmieszek
2025-07-07 17:44:24
Daleko do Szczytna ale pomysł przedni. Zamiast tracić pieniądze na rozrywki iść do lasu po spokój.
Kuba
2025-07-07 15:41:44
Ostatni do pożaru albo wcale a po Laury pierwsi! To jest nienormalne!
Marek
2025-07-06 21:53:10