W drugiej dekadzie XIII wieku, a dokładnie w 1226 roku, książę Konrad Mazowiecki do Prus sprowadził Zakon Krzyżacki, któremu postawiono zadanie: chrystianizacja i kolonizacja podbitych terenów, zamieszkałych przez pruskie plemiona. Według badań dwóch znanych historyków: H. Łowmiańskiego i G. Labudy, liczebność ludności staropruskiej wynosiła niewiele, bo ponad 170 tysięcy osób. Również i rozmieszczenie tej ludności nie było równomierne. Zamieszkałe tereny można było podzielić na dwie strefy: północno-zachodnią, która była stosunkowo gęsto zaludnioną oraz strefę południowo-wschodnią, której południowa część była praktycznie nie zamieszkała.
Krzyżacka kolonizacja podbitych ziem zamieszkałych przez pruskie plemiona rozpoczęła się już w XIII wieku. Zakon ściągał osadników niemieckich, zapewniając im przy tym bardzo korzystne prawo, zwane prawem chełmińskim. Przybyłej niemieckiej szlachcie i mieszczanom nadawał majątki średniej wielkości, liczące najczęściej około 600 hektarów z obowiązkiem opłaty czynszu symbolicznego „in signum dominii” i obowiązkiem służby wojskowej w ciężkiej zbroi w 3 konie.
Oczywiście oprócz majątków ziemskich, Zakon zakładał również wsie czynszowe na prawie chełmińskim. Osiadali w nich najczęściej wolni chłopi, którzy tu przybyli z Niemiec i najczęściej zajmowali tereny ziemi chełmińskiej w jej zachodniej i środkowej części. Tereny kolonizowane przez Krzyżaków zasiedlali również i osadnicy polscy, jednak na podstawie prawa, jakie wówczas obowiązywało, nie da się niestety konkretnie potwierdzić narodowości osadników, gdyż chłopi polscy osiadali także we wsiach na prawie niemieckim, a Zakon nadawał prawo chełmińskie również i osadnikom Polakom.
O tym, że opisywane ziemie były już od wieków zamieszkałe, świadczą m.in. odkrycia dokonane pod koniec XIX wieku w trakcie budowy drogi z Dźwierzut do Rum. Podczas prac natrafiono na cmentarzysko staropruskie i dość dużą liczbę urn, które ze względu na niewiedzę robotników, w większości zostały zniszczone.
Zatem nawet jeśli pruskie plemiona nie były dość liczne, Krzyżacy mieli co robić. I zrobili. Pod koniec XIII wieku stłumili ostatnie powstanie Prusów, a po „oczyszczeniu” terenu w sposób dynamiczny i racjonalny przystąpili do zagospodarowania podbitej ziemi. Na wyniszczone potyczkami i wojnami tereny zaczęli napływać nowi osadnicy, najczęściej od strony zachodniej i południowej.
Zakon do połowy XIV wieku skolonizował Pomezanię. Pogezanię i Warmię, a raczej jej część, która należała do biskupstwa. Większa część terenów znajdujących się we wschodniej części, zajmowała nieprzepastna i dziewicza puszcza, która dla Krzyżaków stanowiła swojego rodzaju rezerwę dla przyszłej kolonizacji i chodzi tu m.in. o część obszarów, należących do dzisiejszego powiatu szczycieńskiego.
Do 1410 roku Krzyżakom udało się założyć 93 miasta, a właściwie miasteczka, które w większości stanowiły ośrodki handlowe i rzemieślnicze dla regionu o zasięgu do 15 kilometrów, natomiast wielkie miasta powstawały tylko nad Wisłą i Zalewem Wiślanym.
Miasta założone w Prusach od początku przyjęły strukturę miast niemieckich i posiadały typową formę zabudowy, która bazowała na regularnym planie, wypracowanym już w XIII wieku przez niemieckich kolonistów. Cechą bardzo charakterystyczną był kwadratowy rynek z ratuszem w środku, nad którym wznosiła się wieża, pełniąca również rolę strażnicy. Napływ osadników do miast zatrzymał się około 1380 roku i Krzyżacy musieli się zadowolić kolonizacją wschodniej części kraju i zakładaniem tam osad, najczęściej nie ufortyfikowanych, a jeśli już, to najczęściej otoczonych tylko częstokołem i fosą.
W ten sposób powstało m.in. i dzisiejsze Szczytno, które w odróżnieniu od miast zakładanych na chełmińskim lub magdeburskim prawie nie miało i nie ma kwadratowego lub prostokątnego placu targowego z ratuszem w środku charakterystycznym dla miast z tamtych czasów. Z czasem zamiast głównego rynku, placem targowym stała się szeroka ulica pod zamkiem, która dziś jest znana jako ulica Odrodzenia.
W ramach wschodniej kolonizacji do puszczy galindzkiej zaczęli napływać kolejni, nowi osadnicy, najczęściej z Polski, Litwy i Niemiec. W leśnych ostępach zakładali niewielkie osady, zwane z pruska „Lischke”, które w wolnym tłumaczeniu oznaczało obozowisko, składnicę lub bazę, dzięki której można było eksploatować bogactwo nieprzebytej pruskiej puszczy.
Liszki nie posiadały na ogół samorządu, a najwyższą funkcję w takiej osadzie sprawował wyznaczony przez prokuratora zakonnego rządca lub też sołtys. Jeżeli warunki na to pozwalały, to w pobliżu takiej osady starano się dość szybko wznieść początkowo drewnianą warownię, która na zdobytych kolonizacyjnych terenach stanowiła symbol własności i władzy, natomiast dla okolicznych mieszkańców stanowiła schronienie w przypadku napadu wroga.
Ziemie, na których obecnie leży wieś Łupowo, w średniowieczu były obiektem sporu granicznego między Zakonem Krzyżackim a Biskupstwem Warmińskim. W tym okresie Łupowo również stanowiło ulokowaną w puszczy liszkę, o której pisałem wcześniej.
A co było powodem konfliktu Zakonu z Biskupstwem Warmińskim? Otóż na mocy wydanej w 1226 roku przez papieża Grzegorza IX „Złotej Bulli” z Rimini, Krzyżacy połowę zdobytych pruskich ziem byli zobowiązani przekazać władzom kościoła, lecz niechętnie wypełniali te zobowiązania. Biskupstwu przekazano jedynie trzecią część zdobytych przez Zakon terenów i dlatego stało się to zarzewiem sporów granicznych.
W 1372 roku wybuchł kolejny zatarg graniczny i Krzyżacy, aby polubownie rozwiązać konflikt, na rozjemcę wyznaczyli Menzela von Wildenau, szlachcica z działdowskiego, który wydawał dla Zakonu tak korzystne wyroki, że dwa lata później wdzięczni Krzyżacy nadali szlachcicowi 259 włók (około 2300 hektarów) puszczy przy granicy z Biskupstwem Warmińskim. W niedługim czasie w środku włości von Wildenau powstała wieś Mensgut, obecnie Dźwierzuty.
W roku 1383 zasłużony dla Zakonu Krzyżackiego Prus Wape otrzymał od wielkiego mistrza Konrada Zöllnera von Rothensteina przywilej lokacyjny założenia wsi na terenach puszczy na północ od Dźwierzut. Obszar wsi obejmować miał 100 włók gruntu. Nowo założona wieś od nazwiska swego lokatora przyjęła nazwę Wapendorf (wieś Wapa), która z czasem przekształciła się na lżejszą do wymówienia nazwę Wappendorf. Dokument lokacyjny zaginął w czasie wojny trzynastoletniej, stara nazwa pozostała aż do końca drugiej wojny światowej w 1945 roku.
Niektórzy badacze historii naszego regionu uważają, że nazwa wsi powstała od wydobywanego tu i wypalanego wapna, które ponoć według zachowanych dokumentów, było używane przy budowie szczycieńskiego zamku.
Pięć lat później, w 1388 roku syn Menzla von Wildenau, Filip, otrzymał od Zakonu dalsze nadanie, tym razem 350 włók lasu na najbardziej wysuniętej na północ części ówczesnej prokuratorii szczycieńskiej. W opisie granic tego nadania istnieje wzmianka o wsi Wappendorf i tę to datę przyjęto jako oficjalną datę założenia wsi Łupowo
Łupowo zostało założone na prawie chełmińskim, zgodnie z którym lokator wsi był zarazem jej sołtysem. Urząd sołtysa był dziedziczny. Sołtys miał wówczas dużą władzę: załatwiał wszystkie sprawy wsi, ściągał czynsze, rozsądzał sprawy mieszkańców wsi z czego część kar pieniężnych trafiała do jego kieszeni.
Spod władzy sądowej sołtysa wyłączone były sprawy gardłowe i sprawy pruskich mieszkańców wsi. Prusowie podlegali bezpośrednio sądownictwu Zakonu. Jako założyciel wsi miał sołtys prawo do 1/10 części gruntów wiejskich, wolny był od płacenia czynszu i od odrabiania szarwarku. Ziemie tu były żyzne, chętnych od osiedlania się nie brakowało.
Pierwszymi osadnikami byli przybysze z Mazowsza i Prusowie przesiedleni z najbardziej niespokojnych i niepokornych części Prus: z Sambii, Nadrowi i Natangi. Przybysze z Niemiec osiedlali się głównie w miastach. Osadnicy zwolnieni byli przez pierwszych 8-12 lat od czynszu i danin.
Po tym okresie musieli płacić na rzecz Zakonu pół marki gotówką i dawać daninę w naturze – 2 kury, pół korca pszenicy i pół korca żyta od włóki. Wszystkie należności musiały być uregulowane do Świętego Marcina, czyli 11 listopada każdego roku. Oprócz czynszu i danin chłopi odrabiać musieli szarwark – kilkanaście dni w roku brali udział w polowaniach jako naganiacze, furmankami lub konno przewozili pocztę zakonną, naprawiali mosty i mury zamkowe, a także obrabiali majątki zakonne w czasie żniw i sianokosów.
Fot. Rycerze krzyżaccy. Malowidło z XIV wieku, które znajduje się w kwidzyńskiej katedrze.
Czyli jednak podniosą podatki aby spłacić wszystkie zobowiązania np wieżę ciśnień. Pan burmistrz z radnymi się przeliczył, czy może to było w planach? Jesteśmy jednym z biedniejszych miast w województwie, a inwestycji w tym kierunku brak. Aż strach pomyśleć co będzie dalej.
Zaniepokojona
2025-11-05 15:04:13
Zło dzie je!
Rydż
2025-11-05 14:41:48
Zobaczył światełko w tunelu, pędził żeby zdarzyć zanim zgaśnie.
Opętanie zanim świeczka zgaśnie.
2025-11-05 13:42:39
Energetyka planowych wyłączeń raczej nie robi w nocy. Rzeczywiście, że mogła być awaria, tym bardziej że w ubiegłym tygodniu były wichury.
darekk
2025-11-05 10:11:59
A jak ktoś mieszka na drugim końcu miasta, samochodu nie ma, ale lata swoje ma, to co ma zrobić z tym worem ubrań? Niech mi odpowie jakaś mądrala.
Stara baba.
2025-11-05 07:50:02
Ostróda poradziła sobie z tym o wiele lepiej. Pojemniki, które stały kiedyś na każdym osiedlu z oznaczeniem PCK (połowa pewnie szła później do ciupeksów), przekształcono na pojemniki zakładu komunalnego. Po prostu je przemalowano, odpowiednio oznaczono i tyle w temacie. Każdy w Ostródzie, idąc ze śmieciami, powiedzmy z butelkami czy papierami, ma teraz oddzielny pojemnik na odzież. Po prostu już nie jest oznaczony jako PCK, więc można każde szmaty tam wrzucić i nie musi czekać na zbiórki, czy samemu kombinować transport do kurde zakładu oczyszczania miasta, tym bardziej że każdy i to nie małe pieniądze płaci za śmieci !!! Nie wiem czemu, ale Szczytno zawsze ma jakiś problem i jak inne miasta sobie radzą z tego typu rzeczami, to nasze nie !!! Buractwo tym naszym miastem rządziło i rządzić będzie nadal jak widać
NSZ 1111
2025-11-04 18:01:23
Może to była niespodziewana awaria(czasem jest zwarcie w transformatorze lub na linii przesyłowej) a wyłączenie prądu nastąpiło samoczynnie w skutek zabezpieczenia technicznego.
Spokojnie z tymi bezpodstawnymi złośliwościami do energetyki.
2025-11-04 13:53:57
Co za mrzonki... Uwiarygodnienie fikcji literackiej ma pomóc? Komu? Po co? Żałosne
Robert
2025-11-04 13:34:15
Ciekawe. Jakiś czas temu, na zapytanie skierowane do Ministra Finansów, ile środków w budżecie jest zarezerwowanych na obwodnicę Szczytna, tenże odpisał (pismo do wglądu), że 0. A czy te środki będą w przyszłych budżetach, to zdarzenie raczej przyszłe, niepewne. Może Redakcja podrążyłaby głębiej, jak to faktycznie jest z tym finansowaniem? Zapewnień drogowców nie brałbym za pewnik.
Obserwujący
2025-11-03 14:26:50
Ten problem mnie zadziwia. Obwodnica wokół Szczytna to ostatnia rzecz, jakiej potrzebuje lokalny handel. Wystarczy spojrzeć na obecne obłożenie sklepów. Po wybudowaniu obwodnicy centrum będzie miastem widmo.
J. Walter
2025-11-03 12:47:19