Bez wątpienia burmistrz Wielbarka Grzegorz Zapadka zapisze się na łamach historii naszego powiatu. Gminę kojarzoną z mafią samochodową i bezrobociem wyprowadził na lidera gospodarczego w powiecie, ale i województwie. To tam znajduje się na przykład piąta co do wielkości fabryka Ikea. To gospodarcze serce naszego powiatu. Od 1 stycznia 2019 roku, po 72 latach, Wielbark odzyskał prawa miejskie. To ostatnia kadencja Zapadki, bo w nowych wyborach nie będzie ubiegał się o reelekcję. Jakie ma jeszcze marzenia na najbliższe 2,5 roku swoich rządów?
Grzegorz Zapadka wójtem gminy Wielbark został w listopadzie 2002 roku. Pokonał wówczas urzędującego wójta Wiesława Markowskiego o zaledwie... 6 głosów
Jak jest pana recepta na sukces gminy Wielbark?
Szczerze, to naprawdę nigdy nie zastanawiałem się nad tym, jak to się stało, że się udało (śmiech). Na takie analizy przyjdzie czas chyba dopiero na emeryturze, bo na razie wciąż pracuję i staram się gminę Wielbark doprowadzić do takiego stanu, aby mój następca miał wiele trudnych tematów już rozwiązanych. Myślę, że na zmiany w Wielbarku miało wpływ wiele czynników. Trochę szczęście, wytrwałość, spojrzenie na wiele spraw w dłuższej perspektywie. Nie można zarządzać miastem, gminą patrząc na wszystko z dnia na dzień, bo wówczas obraz jest zakłamany, a człowiek zapętla się na drobiazgach i gubi cel. Ważne jest dalsze spojrzenie, horyzont...
Ma pan satysfakcję, że za pana rządów gmina Wielbark i sam Wielbark stają się wzorem dla innych samorządów, a po dawnych szkalujących opiniach – mafii samochodowej, bezrobociu, biedzie - właściwie nie ma już śladu?
Owszem, jest satysfakcja, ale rzadko przychodzi ona do głowy. Na razie wciąż ważniejsze są dla mnie inne sprawy, aby dalej rozwijać tą gminę i robić wszystko, aby mieszkańcom żyło się tu jak najlepiej. I mówię to całkiem serio. Mimo tej świadomości, że zostało mi dwa i pół roku, to nie spoczywam na laurach, chcę ten czas wykorzystać jak najlepiej. Jest to dobry czas, bo mogę realizować te rzeczy, które moim następcom byłoby trudno załatwić już na starcie. Czyli na przykład rozbudowę budynku urzędu, czy rewitalizację zabytkowych kamienic. Zależy mi na tym, aby Wielbark stał się pięknym, przyjaznym miasteczkiem.
Co skłoniło pana w 2002 roku do tego, aby wystartować na wójta gminy?
Na pewno nie pieniądze. Bo wówczas byłem zastępcą dyrektora szkoły specjalnej w Czarni i naprawdę ekonomicznie wiodło mi się całkiem dobrze. No i była to dużo spokojniejsza praca. Jednak, jako mieszkańcowi Wielbarka, bardzo zależało mi na tym, aby poprawić mieszkańcom gminy życie, aby Wielbark zaczął wyglądać lepiej, aby pokonać bezrobocie, które wówczas było chorobą tej miejscowości. Brzmi to idealistycznie. Ale naprawdę taki cel mi przyświecał. Nie wiedziałem, czy mi się to uda, ale bardzo zależało mi na tym, aby to zmienić. I może właśnie dlatego że nie wiedziałem, że się nie da, to mi się udało (śmiech).
A jak pan ocenia z perspektywy czasu swojego poprzednika wójta Wiesława Markowskiego, z którym wygrał pan zaledwie o sześć głosów?
Przegrywając wybory zachował się z klasą. Nie jątrzył, nie próbował wkładać kija w szprychy. Nie nastawiał ludzi przeciwko mnie. Na pewno w pierwszych latach pomogło mi to wprowadzać moje pomysły, radni, mieszkańcy patrzyli na nie przychylniej. A dodam, że wiele decyzji było niepopularnych.
Ma pan jeszcze jakieś samorządowe marzenia?
Bardzo zleży mi na tym, aby do końca kadencji odnowić co najmniej 9 zabytkowych kamienic w centrum miasta. Prace trwają już na trzech kamienicach, kolejne trzy może uda się zrealizować w przyszłym roku, umowy są już podpisane. Może do końca tej kadencji dobiję do tych 9 (śmiech). Wiem, że są to budynki prywatne, ale zamieszkałe przez ludzi, których nie byłoby zapewne stać na takie inwestycje. Dlatego zdecydowaliśmy się na dofinansowanie rewitalizacji zewnętrznej na poziomie 100 procent. Koszt prac na pierwszych trzech kamienicach to 1,1 mln zł. Marzy mi się też poprawa układu urbanistycznego Wielbarka. I chociaż przede mną już tylko 2,5 roku rządów, to wciąż patrzę na moje miasto i gminę perspektywicznie. Na przykład obecnie Wielbark nie odczuwa jeszcze większych problemów związanych z natężeniem ruchu, ale w bliższej czy dalszej przyszłości ten kłopot niewątpliwie się pojawi. Dlatego już pracujemy nad budową obwodnicy. Wyznaczona jest działka na ten cel. Zgłaszamy tę inwestycję do różnych programów. Na razie jest nam trudno przebić się z tym pomysłem, ale trzeba przecierać szlak, bo – jak sądzę - na przestrzeni najbliższych dwudziestu lat tę kwestię trzeba będzie rozwiązać.
Turysta
Ciekawe która obwodnica będzie szybciej Szczytna czy Wielbarka?:)