Letnie spotkania tych, którym idea harcerstwa była bliska, najwyraźniej zaowocowały. Grupa harcerzy pokazała się podczas jarmarku Bożonarodzeniowego. Można ich było spotkać (i porozmawiać) przy stoisku podstawowej „dwójki”. Ich „motorem napędowym” jest Beata Piwowarska, instruktor Hufca Warmińskiego ZHP i nauczycielka w SP 2. Panią Beatę na okoliczność harcerstwa „przesłuchujemy”.
Od ilu lat słuch o harcerzach w Szczytnie zanikł?
Wróciłam do Szczytna 15 lat temu i już właściwie wtedy nie było w mieście harcerstwa. Podejmowałam szereg prób, by je zaktywizować, ale nic z tego nie wychodziło. Latem przeczytałam o pierwszym spotkaniu, którego celem miałoby być przywrócenie szczycieńskiego harcerstwa do życia i to mnie zmobilizowało. W kolejnych już uczestniczyłam i... tak to się właściwie zaczęło. Nie sposób pominąć faktu, że spory w tym udział ma burmistrz, ale też akceptacja dyrektorów szkól i zaangażowanie komendy Warmińsko-Mazurskiej Chorągwi ZHP.
Zaczęło się chyba dość dawno temu, bo nikt nie zostaje tak aktywnym harcerzem z dnia na dzień...
Oj dawno! Obietnice zucha złożyłam w 1977 roku, później przyrzeczenie harcerskie, a jeszcze później zobowiązanie instruktorskie. Pierwsze dwa w Bartoszycach, trzecie już w Szczytnie, bo tu się uczyłam. Wiele lat później, pracując już w szkole w Tylkowie, udało mi się tam przyczynić do powołania gromady zuchowej i drużyny harcerskiej. Obie istnieją i działają do dziś, a na doroczne spotkania przyjeżdżają zuchy i harcerze, które dziś już studiują. Drużynową harcerzy jest tam teraz druhna, która zaczynała swoją przygodę z ZHP jako 7-letni zuch, właśnie w Tylkowie.
Skąd ta pasja w pani?
Nie wiem. Naprawdę. W mojej szkole do zuchów zapisywano wówczas hurtem, wszystkie dzieciaki. Ale mi się spodobało. Trudno mi powiedzieć co najbardziej. Ale z perspektywy lat oceniając postawiłabym na to, że spodobali mi się ludzie, ich życzliwość, zaangażowanie, porządek i dyscyplina, niekoniecznie w tej kolejności. Harcerstwo uczyło samodzielności, odpowiedzialności, kreatywności, czyli właściwie wszystkiego tego, czego dziś wielu dzieciom brakuje.
Dziś uda się wrócić do tych idei? Da się dzieci tego właśnie nauczyć?
Zdecydowanie tak. Dzieci są takie same. Czy dziś, czy pół wieku temu. Warunki są inne, okoliczności, otoczenie, możliwości... Ale nie dzieci. Więc tak, można je tego nauczyć, może tylko innymi metodami, niż stosowane były w poprzedniej epoce, trzeba im tylko wskazać drogę. Działa mnóstwo różnych organizacji i stowarzyszeń, ale luka po ZHP w Szczytnie nie została przez żadne zastąpiona. Być może nam uda się ją wypełnić.
Jak to wygląda obecnie?
Jesteśmy na etapie tworzenia zespołu kadry: młodej, aktywnej, twórczej. Nie jest to tak proste, jak niegdyś. Dziś od dorosłych osób, które będą prowadziły drużyny czy gromady, wymagana jest szeroka wiedza, w tym pedagogiczna. Dlatego dobrym „materiałem” są nauczyciele, chociaż tu zdania są podzielone. Część przeszkolonej kadry już jest. W grudniu planujemy pierwsze spotkania organizacyjne z rodzicami, a w styczniu ruszamy z naborem do gromad i drużyn w szkołach podstawowych: dwójce i szóstce. Także w grudniu, po raz pierwszy od wielu lat, w Szczytnie zapłonie Betlejemskie Światło Pokoju, dostarczone i rozprowadzone przez harcerzy, czyli zgodnie z wieloletnią tradycją. Do Szczytna to światło dotrze 17 grudnia, a każdy mieszkaniec będzie mógł je wziąć i zanieść do własnego domu. O tym, gdzie i kiedy to nastąpi – jeszcze powiadomimy.
Jakie perspektywy? Widzi pani szansę?
Wstępne nasze działania i rozmowy wskazują na to, że tak. Wielu rodziców jest zainteresowanych tym, by ich dzieci uczestniczyły w harcerskich działaniach. Zresztą pamiętam, że jak zaczęła działać gromada zuchowa w Tylkowie, to mieliśmy telefony od mieszkańców Szczytna czy mogą swoje dzieci przywozić na zbiórki. To dobrze wróży harcerstwu w Szczytnie.
Pamiętam tę harcerską aktywność sprzed pół wieku. Czy dzisiejsza różni się od tej dawnej i czym ewentualnie?
Idea jest ta sama. Podstawowe zasady działania też. Troszkę zmieniły się struktury, ale to akurat nie jest najważniejsze. Dla mnie osobiście tak naprawdę nie zmieniło się nic. Harcerstwo to szkoła życia. Życia przez wielkie Ż. To koleżeństwo, wzajemne zaufanie, przyjaźń. To bycie człowiekiem dla drugiego człowieka i jednocześnie świetna zabawa. Czego chcieć więcej?
Wszelkie informacje dodatkowe osoby zainteresowane działalnością ZHP w Szczytnie mogą uzyskać drogą mailową: beata_p1@interia.pl
nikt ważny
Przed 1990 rokiem harcerstwo w Szczytnie działało bardzo prężnie. Lata 1986-1989 to lata w których i ja aktywnie uczestniczyłem w organizowaniu życia harcerskiego tego miasta. Jest co po latach wspominać. Siedziba hufca w tym czasie zmieniła trzy razy miejsce. Pierwszą którą wydaje mi się to była ul Bolesława Chrobrego, druga to ulica Warszawska 5 na parterze, następna to Polska przy dworcu autobusowym.
Marek Płaczkiewicz
Nie będę się sprzeczał ale pierwsze najważniejsze kroki w \"Powrocie Harcerstwa w Szczytnie\" poczynił Komendant Chorągwi Warmińsko-Mazurskiej hm. Maciej Micielski. To dh Maciej spotykał się z Burmistrzem . Wynikiem tych spotkań było spotkanie w Urzędzie Miasta. Druhno Beato nie można sobie przypisywać zasług innych osób.
Stasinek
Piksa - trzymam za Ciebie kciuki!!!