Sobota, 27 Kwiecień
Imieniny: Sergiusza, Teofila, Zyty -

Reklama


Reklama

Cyfrowa pamięć historii. Tomasz Kiejdo próbuje połączyć, Grom, Warszawą i Kresy


W Gromie, od dwóch lat, mieszka Tomasz Kiejdo, którego historyczne zainteresowania obejmują głównie Kresy, skąd zresztą wywodzą się jego korzenie. Nie ogranicza się do pisania i snucia wspomnień. Podejmuje działania, które tę polską historię kresową mają ocalić i utrwalić. Jego najnowsza inicjatywa to apel: Chrońmy wspólnie nasze dziedzictwo. O tej inicjatywie opowiada.



Tomasz Kiejdo

— to w skrócie: autor kilkudziesięciu artykułów popularyzujących przedwojenną Wileńszczyznę i postaci z nią związanych (m.in. cyklu „Oszmiańskie historie”, wywiadów dotykających problematyki kresowej, w tym publikowanej na naszych łamach rozmowy z ks. Józefem Grażulem z Pasymia), autor książki „Kiejdowie – losy rodzinne na ziemi oszmiańskiej”, redaktor Kresowego Serwisu Informacyjnego, organizator apelu "Chrońmy wspólnie nasze dziedzictwo!"

 

Jest Pan organizatorem społecznego apelu: "Chrońmy wspólnie nasze dziedzictwo!" Co to za inicjatywa?

Po zakończeniu II wojny światowej siedem województw II Rzeczypospolitej zostało oderwanych od Polski. Dziedzictwo naszego kraju, w dużej mierze, pozostało na ziemiach, które weszły w skład ZSRR. Dziś znajdują się w zasobach państw sąsiednich. W swoim apelu poruszam konieczność cyfryzacji polskiego zbioru archiwalnego wytworzonego w okresie II Rzeczpospolitej, który znajduje się na Litwie, Białorusi i Ukrainie. Od lat były prowadzone programy digitalizacji materiałów archiwalnych, głównie z okresu I Rzeczypospolitej i XIX wieku (np. dotyczące polskich powstań narodowych). Jednak w odniesieniu do zbiorów międzywojennych realizowano poszukiwania archiwalne i rejestrację poloników. Nie prowadzono działań zabezpieczających. Dysponujemy bardzo niewielkimi zasobami z tego okresu, wytworzonymi na terenie województw wschodnich Polski międzywojennej. Dyrektor Archiwów Państwowych dr Paweł Pietrzyk, wskazał, że nie ma także możliwości prawnej zwrotu polskich archiwów, tzw. rewindykacji. Przygotowując inicjatywę rok temu, przeprowadziłem wywiad z największym litewskim archiwum państwowym (LCVA) w Wilnie m.in. na temat polskiego zasobu i planów cyfryzacyjnych. Niestety, archiwum to nie ma obecnie takich widoków odnośnie naszego zbioru z okresu międzywojennego. Również na Ukrainie, gdzie obecnie toczy się wojna z Rosją, nie będą podejmowane takie działania. Jedyną więc szansą na ich ocalenie, zachowanie dla kolejnych pokoleń i szerszy dostęp dla badaczy w Polsce jest digitalizacja.

 

Dlaczego powinniśmy to zrobić?

To istotna część naszej spuścizny, wytworzona przez przodków. Uważam, że państwo polskie musi podjąć w tym obszarze jak najszybsze działania i poruszać tę kwestię w rozmowach bilateralnych. Zyskują obydwie strony. My ochronimy swoje dziedzictwo, sąsiedzi cyfryzację części posiadanych przez nich zbiorów. To nie tylko współpraca i wymiana doświadczeń w zakresie ochrony naszej kultury i wspólnego dziedzictwa, ale empatia na wzajemne oczekiwania oraz pozytywne budowanie relacji pomiędzy sąsiadami. Niektóre dokumenty sporządzone na zwykłym papierze mają ponad sto lat. Miałem okazję odwiedzić Archiwum Historyczne w Grodnie czy archiwa wileńskie. Możemy utracić bezpowrotnie cenne dla nas zasoby, a straciliśmy już tak wiele. To jest nasza odpowiedzialność przed kolejnymi pokoleniami. Stąd mój apel do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.


Reklama

 

O jakiego rodzaju zasoby archiwalne chodzi?

Szczególnym zainteresowaniem i troską winien być otoczony zasób wytworzony przez wyższe uczelnie, w tym uniwersytety Stefana Batorego w Wilnie i Jana Kazimierza we Lwowie (proces digitalizacji akt Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie został rozpoczęty w 2018 r. – przypis T.K., https://kolekcjalwowska.uni.wroc.pl/) wraz z teczkami osobowymi kadry naukowej, pracowniczej i studentów. Przykładowo w Wilnie, gdzie nie podjęto działań digitalizacyjnych względem akt Uniwersytetu Stefana Batorego, znajdują się dokumenty wybitnych naukowców, ludzi kultury i sztuki, kościoła: Feliksa Konecznego, Stanisława Pigonia, Manfreda Kridla, Kazimierza Pelczara, ks. Michała Sopoćko, Ferdynanda Ruszczyca, Bronisława Jamontta, Wiktora Staniewicza. To też np. akta Czesława Miłosza, Antoniego Gołubiewa, Witolda Pileckiego oraz doktoraty honorowe gen. Lucjana Żeligowskiego czy prof. Oswalda Balzera i wielu innych. Kolejne powinny być zdigitalizowane zbiory dotyczące szeroko pojętej oświaty w II Rzeczypospolitej, w tym okręgów szkolnych. Przede wszystkim teczki personalne nauczycieli. Nie można też przeoczyć źródeł wytworzonych przez organa administracji państwowej i samorządowej. Następnie archiwalia dotyczące izb lekarskich, sądów oraz organizacji społecznych, kulturalnych i klubów sportowych. Nie wolno również zapominać o księgach metrykalnych. W apelu postuluję powołanie przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego zespołu, który określi chronologię prowadzonej digitalizacji oraz jej zakres.

 

Jakie wsparcie pozyskał Pan dla akcji? Czy jest zrozumienie tej myśli?

Jest troska strony społecznej o ocalenie polskiego dziedzictwa archiwalnego. To zasób, który jest ważny nie tylko dla milionów potomków rodzin kresowych, ale wszystkich Polaków. Dlatego prośby kierowałem do różnych środowisk naukowców oraz organizacji i stowarzyszeń społecznych. Otrzymałem wsparcie kilkudziesięciu podmiotów. Cieszy mnie, że zrozumienie znalazłem u liczących wiele tysięcy członków organizacji jak Związek Piłsudczyków RP, Związek Sybiraków, ale także lokalnych stowarzyszeń z różnych części kraju np. Fundacji Ochrony Dziedzictwa Ziemi Bielskiej, Klubu Historycznego Rok 1863.pl Pierzchnica, Komisji Historycznej Hufca ZHP Ziemi Słupskiej, Stowarzyszenia Przyjaciół Miasta Koła n. Wartą. Akcję poparło Stowarzyszenie Rodów Grodzieńskich oraz Stowarzyszenie Żołnierzy Kresowych Armii Krajowej "Wiano" z Łodzi. Nie zabrakło Stowarzyszenia Rodzina Ponarska oraz innych organizacji pielęgnujących pamięć o Kresach, rozsianych po całej Polsce: z Lublina, Wrocławia, Szczecina, Przemyśla.

Reklama

 

Wśród naukowców, którzy poparli ideę, są: prof. Andrzej Lisowski z Katowic, prof. Michał Wojciechowski z Olsztyna (w latach 2016–2019 członek rady Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki), znani historycy prof. Lech Wyszczelski z Warszawy i prof. Tadeusz Dubicki z Łodzi, historycy kościoła ks. prof. Anastazy Nadolny z Pelplina oraz ks. dr Tadeusz Krahel z Białegostoku oraz inni. Cieszę się również ze wsparcia ministra Jana Józefa Kasprzyka – szefa Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, który określił ją jako „kwestię kluczową dla polskiej tożsamości”.

 

Proszę powiedzieć o dalszych planach związanych z inicjatywą.

Apel skierowałem na ręce jeszcze poprzedniego ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego prof. Piotra Glińskiego. Wobec zmiany rządu zamierzam go ponowić na ręce nowego szefa resortu kultury ministra Bartłomieja Sienkiewicza. Planuję go również przedstawić podczas posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Kresów Rzeczypospolitej Polskiej, który będzie działał w obecnej kadencji Sejmu. Chcę zabiegać o poparcie posłów z różnych partii. Staram się informować o podjętych działaniach w mediach. Zapraszam również do kontaktu i wsparcia apelu naukowców oraz organizacje z powiatu szczycieńskiego. Chrońmy wspólnie nasze dziedzictwo!

 

 

Tylko w dziedzinie medialnej i tylko we Lwowie w latach 1918-1939 wychodziły 904 czasopisma w języku polskim, 48 kalendarzy i 72 jednodniówki. Ważnych historycznie dokumentów, do których mamy obecnie mocno utrudniony dostęp, są miliony. Ich digitalizacja i udostępnienie w polskich archiwach jest w pełni uzasadnione.



Komentarze do artykułu

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama


Komentarze

Reklama