Środa, 18 Czerwiec
Imieniny: Laury, Leszka, Marcjana -

Reklama


Reklama

Co zrobić z nakrętkami?


Pielęgniarki ze szczycieńskiego szpitala wspierane przez przedszkole "Fantazja" oraz mieszkańców miasta rozkręciły akcję charytatywną na rzecz 15-letniego Miłosza Lipki. - Miłosz mimo choroby jest typowym nastolatkiem, pogodnym, uśmiechniętym i otwartym – opisuje syna Hanna Lipka. Ten uczeń 3 klasy gimnazjum...


  • Data:

Pielęgniarki ze szczycieńskiego szpitala wspierane przez przedszkole "Fantazja" oraz mieszkańców miasta rozkręciły akcję charytatywną na rzecz 15-letniego Miłosza Lipki. - Miłosz mimo choroby jest typowym nastolatkiem, pogodnym, uśmiechniętym i otwartym – opisuje syna Hanna Lipka. Ten uczeń 3 klasy gimnazjum choruje na porażenie mózgowe i potrzebuje nowego wózka inwalidzkiego wartego około 4 tysięcy złotych.

Inicjatorki akcji wpadły na pomysł, aby zamiast pieniędzy zbierać w tym celu nakrętki od butelek. - To bardzo popularna ostatnio forma akcji charytatywnych – mówi Iwona Błaszczyk, pielęgniarka naczelna szycieńskiego szpitala. - Nie każdy może wrzucić do puszki pieniądze, a zbędne nakrętki znajdą się w każdym domu. No i zebraliśmy ich jakieś 1,5 tony, cały kontener – dodaje. Pomysł ciekawy, cel szczytny, tylko jak te nakrętki teraz spieniężyć? Tu pojawił się problem.

Jedna z firm przetwarzających odpady na terenie powiatu chętnie przyjęłaby surowiec i skłonna byłaby za niego dobrze zapłacić, gdyby tylko był on folią, a nie nakrętkami, bo tych nie są w stanie przerobić. Przyjąć ich nie może również ZUK, bo przepisy związują mu ręce, a raczej portfel.


Reklama

My dotarliśmy do firmy, która nakrętki skupuje i przetwarza. Odzyskane odpady odbiera także w szczycieńskim ZUK, ale przyjeżdża tu nie częściej niż raz w roku. - A w bieżącym już w Szczytnie byliśmy – mówi Janusz Wiśniewski, zajmujący się kwestią pozyskiwania surowca w przedsiębiorstwie Utyl-Service z Brodnicy. Gwarantuje jednak, że jego firma każdą ilość zebranych nakrętek przyjmie i za nie zapłaci. Ile – to zależy od kilku czynników, z których podstawowym jest transport. - Mamy specjalny, niewielki samochód, na który ta tona czy półtorej tony nakrętek się zmieści, ale wtedy odliczymy od ceny zakupy wszystkie koszty związane z transportem – tłumaczy. - Gdy nakrętki są do nas dostarczone bezpośrednio, wtedy ich cena rośnie i to nie mało. Ale ostatecznie zalezy też ona od czystości towaru, bo w workach z nakrętkami znajduje się zwykle mnóstwo innych przedmiotów, które nimi nie są.

Przy okazji dowiedzielismy się, że za kilogram plastikowych nakrętek można uzyskać od 40 do 80 groszy. Za społeczny "urobek" na rzecz Miłosza można by więc uzyskać jakieś 1000-1200 zł w najlepszy wypadku, a w najgorszym 500-600 zł. Lepsza, rzecz jasna, byłaby ta pierwsza opcja, ale tu konieczne byłoby znalezienie środka transportu do Brodnicy. Może, skoro już społeczność szpitalna, przedszkolna i cała miejska zmobilizowała się, by uzbierać takie mnóstwo nakrętek, to znajdzie się ktoś, kto akcję wesprze dowozem, chociażby "przy okazji"?

Reklama

Bartłomiej Rząp, Halina Bielawska

fot. Tomasz Mikita

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama