Ludzie, ludzie, ciepły stołek dają! Co? Nikt nie chce być dyrektorem? A to ci nowina. Jeszcze do niedawna ludzie pchali się na kierownicze stołki, a teraz trzeba prosić, aby ktoś ten stołek zajął. Już nie wiem czy się śmiać z tego, czy płakać, ale z drugiej strony to nie ma się z czego cieszyć, że w Szczytnie brakuje ludzi ambitnych.
W ostatnim Tygodniku wyczytałem, że nie ma chętnych na stanowisko dyrektora „Sobiecha”. Przecieram oczy ze zdziwienia i nie wierzę. Jak to nie ma chętnych na dyrektora? Chyba źle przeczytałem artykuł. Wertuję jeszcze raz i faktycznie - nie ma chętnych. Na dyrektora? Zrozumiałbym gdyby nie było chętnych na sprzątaczkę, ale na dyrektora?
Być dyrektorem to zaszczyt i prestiż, a tu masz babo placek, nie ma chętnego. Czyżby w Szczytnie zabrakło ludzi wykształconych i ambitnych? Drapię się po głowie i tak zastanawiam dlaczego tak się dzieje? Przecież to najlepsza szkoła średnia w powiecie. Stanowisko dyrektora najlepszej szkoły w powiecie, to niezła, ciepła posadka. Przecież to tak dumnie brzmi „Dyrektor Zespołu Szkół”, a do tego pieczątka z nagłówkiem „Dyrektor” i swoim nazwiskiem na dole.
Kiedyś ludzie całe życie pracowali, aby dorobić się takiej pieczątki, a teraz co? Na nikim nie robi to już wrażenia? Dziwne czasy nastały. Spawacza w mieście nie znajdziesz, o fachowca budowlanki jest trudno i dyrektorem szkoły nikt nie chce zostać. Z tego wychodzi, że łatwiej o magistra na kasę do „Biedronki”, niż o kompetentną osobę na stołek dyrektora. A może przyczyna jest inna?
Może 500+ tak rozleniwiło społeczeństwo, że wszyscy mają w d.... pracować? Nie tak dawno na „fejsie” czytałem wypowiedź jednej pani, że ona ma dwójkę dzieci, razem z mężem nie pracują, dostają 500+, pobierają dodatkowo jakieś zasiłki, dostają paczki żywnościowe oraz ubraniowe i łącznie miesięcznie wyciągają siedem tysiaków polskich złotych. To może być przyczyna.
Bezrobotny dostanie siedem tysiaków, a dyrektor szkoły ze trzy i pół tysiaka, to faktycznie się nie opłaca pracować. Polak nie jest głupi i kalkuluje. Tu siedem, tu trzy i pół, więc wiadomo, co wybierze. Kiedyś, za komuny, było takie powiedzenie „czy się stoi, czy się leży, dwa tysiące się należy”, ale do roboty trzeba było chodzić. Teraz można nie pracować, a kasa sama płynie gęstym strumieniem. Wystarczy raz na cztery lata postawić krzyżyk w odpowiedniej rubryce i nie trzeba być dyrektorem. Za to można żyć jak dyrektor, czyli nic nie robić i brać porządną kasę.
A co będzie, jak nie znajdą chętnego na ten stołek? Pewnie trzeba będzie dać ogłoszenie do Urzędu Pracy lub zaproponować ten stołek komuś spoza Szczytna. Może w Mrągowie znajdzie się ambitny nauczyciel, który podejmie wyzwanie pokierowania szczycieńską placówką. Jest jeszcze jedna opcja wyjścia z sytuacji. Może ten stołek trzeba zaproponować emerytowi? U nas emeryci lubią pracować, a do tego sprawdzają się na nowych stołkach. Jest to rozwiązanie choć na krótką metę, bo nigdy nie wiadomo ile taki emeryt jeszcze pociągnie. Tak czy siak, to nasz Jarosław ma nie lada problem. Musi przeliczyć zasobność powiatowego portfela i wykalkulować co lepiej się opłaca. Czy dać niezłą kasę, czy może zamknąć szkołę?
A wydawałoby się, że stanowisko Dyrektora Szkoły, to taki ciepły stołek. Bardziej - można powiedzieć, że to gorący stołek, bo nieźle parzy w tyłek i nikt na nim nie chce usiąść. Teraz starosta ma niezły orzech do zgryzienia i ciekawe co wykombinuje, a że my Polacy w kombinowaniu jesteśmy dobrzy, to pewnie niepotrzebnie się martwię.
Roman Żokowski
Śmieszek
Czekają na wyniki wyborów do sejmu - bo przecież sam pan starosta może zostać dyrektorem, potem pani Jaskulska, no i nie wiem, może ktoś inny z miasta, albo powiatu, powiązany z oświatą? Taki stołek - to może i parzy - ale jak załoga wytrenowana - to i z takim \"spadem\" sobie poradzi.