Jest takie miejsce, w którym kobieta nie musi martwić się strojem czy fryzurą. To jednostka wojskowa. W polskiej armii służy coraz więcej pań, które już dawno przestały być tylko maskotkami w męskim świecie. Żołnierki realizują odpowiedzialne zadania na ekstremalnych misjach. Dołączyć do tego grona chce 38-letnia Magdalena Jabłonowska ze Szczytna. Na razie pani Magda jest urzędniczką wydziału promocji szczycieńskiego starostwa.
Jest pani szczęśliwą mężatką i mamą dwóch chłopców. Skąd zatem pomysł na tak ekstremalne zajęcie?
Chodziło mi to po głowie już od jakiegoś czasu. Mam w rodzinie wojskowych i zawsze im zazdrościłam tego zajęcia.
Jak na pani decyzję zareagował mąż?
Zaniemówił (śmiech). Potrzebował trochę czasu, aby zaakceptować moją decyzję. Ale potem usłyszałam „bierz się do roboty, ćwicz, trenuj, abyś nie przyniosła mi wstydu” (śmiech).
I?
I ćwiczę, trenuję, wstydu nie będzie (śmiech). Co więcej, mój mąż bardzo mnie w tym wspiera. Nawet ze mną trenuje.
Skąd pewność, że wstydu nie będzie?
Miałam już możliwość lekkiej weryfikacji swoich umiejętności. Byłam na kursie przygotowawczym w jednostce wojskowej. Były tam zajęcia teoretyczne i praktyczne. Pokazali nam, co będzie wymagane na egzaminach. Pływanie, bieg... Ogólna sprawność sportowa.
Jak wyszło?
Myślę że dobrze, bo w tyle zostawiłam sporą cześć męskich kandydatów do wojska. Nie powiem, była satysfakcja.
Pani Magdalena do Szczytna przyjechała z Lipna w województwie kujawsko-pomorskim. Najpierw trafiła do Olsztyna. Na studia. Tam poznała swojego obecnego męża, który pochodzi z Targowa. - I tak tu zostałam – śmieje się. Najpierw pracowała w urzędzie w Mrągowie, potem w Dźwierzutach, a teraz w Starostwie Powiatowym w Szczytnie. - Praca jest ciekawa, a i szefostwo wyjątkowe i wyrozumiałe – mówi Magdalena Jabłonowska. - Rozumieją moją chęć spróbowania swoich sił w wojsku zarówno pan starosta, jak i pan naczelnik pomagają mi pogodzić obecne obowiązki z przygotowaniem się do testów i egzaminów do wojska. Za co im bardzo dziękuję.
Drogę do wojska pani Magdalena rozpoczęła od wizyty w Wojskowej Komendzie Uzupełnień w Olsztynie. Najpierw chciała iść do wojsk obrony terytorialnej. - Ale podczas spotkania z majorem Zbigniewem Stakunem okazało się, że jest możliwość iść od razu na roczny kurs we Wrocławiu, po którym będę podporucznikiem – opowiada przyszła żołnierka. - Zaryzykowałam i walczę o ten kurs. Droga do celu nie jest prosta, ale ja lubię wyzwania.
bosman
już czuję się bezpieczniej
gocha
Brawo Pani Magdo!! Marzenia można spełniać w każdym wieku!!
AXA
Żenada. 38 latka zostanie przyjęta do armii. Jak nadal będą nabory osób w podobnym wieku to armia niewiele będzie warta ( moherowa gwardia). Trochę póżno w tej pani obudziły się instynkty żołnierskie. Jak lubi wyzwania to niech wykaże się w końcu czymś konkretnym na stołku w starostwie - bo jakoś nie słyszałem..
NSR
No nieźle, być oficerem po roku. I później taki teoretyk stoi nad kapralem czy chorążym, który w wojsku zjadł zęby.
Trep
Jedna wielka ściema, wojsko jest miejscem gdzie właśnie szczególnie zwraca się uwagę na wygląd. Najlepiej przecież wziąć osobę z cywila, w dostatku w późnym wieku, zamiast awansować młodych i ambitnych którzy już są w Armii. Tacy ludzie noszą miano PLECAKOW, i nigdy środowisko żołnierskie nie będzie patrzylo na nich przychylnym okiem. To skandal, nepotyzm i kolesiostwo.