Pan Krzysztof w naszym powiecie zamieszkał stosunkowo niedawno. Osiadł w jednej z miejscowości nieopodal Szczytna. Założył gospodarstwo, hoduje kozy, eksperymentuje z serami. Porzucił szybkie życie w dużym mieście. Zamknął dużą firmę. Architekt z wykształcenia, dziś projektuje swoje nowe, jak mówi, lepsze życie. Z pasji do tworzenia budynków coś w nim zostało, ale zmienił myślenie. Dzisiaj eksperymentuje i buduje nowocześnie, ale jednak po staremu…
Krzysztof Maciejewski nie jest z Mazur. To miejsce wybrał. Wybrał życie w naturalnym rytmie, w zgodzie ze swoim organizmem i wartościami, które dzisiaj są jego drogowskazem. W dużym mieście prowadził dużą firmę architektoniczną. Z wykształcenia jest architektem oraz projektantem instalacji sanitarnych, ma też uprawnienia rzeczoznawcy budowlanego w tym zakresie. Projektował dużo. Głównie duże obiekty dla instytucji. Był jednym z autorów projektu basenu w Ostrołęce, jego dziełem są laboratoria na Uniwersytecie Rzeszowskim, opracował projekt modernizacji zabytkowego pałacu w Chrzęstnym czy Zakładu Karnego w Nowym Wiśniczu, który wcześniej był klasztorem. I wielu, wielu innych. Okazało się, że napisano dla niego inną drogę. Na przełomie 2012 i 2013 roku jego organizm odmówił posłuszeństwa.
- Najzwyczajniej przestał działać. Zaczęły się problemy zdrowotne. Od kręgosłupa, przez problemy z sercem, ciśnieniem, bezdechem po zapaści – opowiada pan Krzysztof. - Lekarz powiedział mi dosłownie, że muszę zmienić swoje życie, bo inaczej będzie słabo.
Książki były drogowskazem
I tak zaczęło się poszukiwanie nowej drogi. Okazało się to bardzo trudne. Nie ze względu na brak pomysłu, a na konieczność skonfrontowania się z samym sobą.
- Wcześniej nie miałem czasu. Ciągle gdzieś pędziłem. Cały czas pracowałem. Myślę, że też uciekałem od siebie – mówi. - Niezwykle trudno było przyznać się przed samym sobą, że zapomniałem o tym, co jest naprawdę ważne.
Początki mieszkania na wsi były pewnego rodzaju eksperymentem, który doprowadził do zmiany myślenia o architekturze i budownictwie, co w zasadzie znał na wylot.
- Pomyślałem: dlaczego to ma być takie drogie i skomplikowane – opowiada. - Przecież kiedyś nie potrzebowano firmy do budowy domu, można go było postawić własnymi rękoma.
W tej nowej dziedzinie panu Krzysztofowi pomogła jego miłość do książek. To w nich zaczął szukać wiedzy na temat dawnego budownictwa. I zaskoczyło. Wykorzystanie naturalnych, dostępnych materiałów, a także materiałów z recyklingu. Bo przecież dom można mieć bez kredytu na 30 lat.
Naturę można połączyć z nowoczesnością
I tu pojawiła się glina, słoma i drewno.
- Architekt powinien być trochę szalony, to dla mnie takie wytłumaczenie tego, co robię – mówi pan Krzysztof. - Zacząłem więc eksperymentować i odkrywać różne możliwości wykorzystania tych materiałów do budowy. W końcu nasi pradziadowie budowali z tego, co mieli w zasięgu ręki i te domy stoją po sto, dwieście lat. Czemu do tego nie wrócić?
Pan Krzysztof przyznaje, że naturalność i ekologia są mu bliskie, ale w szukaniu rozwiązań w nowym podejściu do budownictwa stawia na efektywność. Jak podkreśla, w swoich badaniach opiera się na wiedzy dostępnej w literaturze i łączy ją ze swoim doświadczeniem w pracy architekta. Z gliny i słomy tworzy „cegły”, z których mogą powstawać budynki o takich samych właściwościach, jak te w obecnie stosowanych technologiach.
- Wykorzystując te proste, w zasadzie dostępne rzeczy, możemy stworzyć sobie dom, który nie będzie gorszy, ale inny od tego, co oferują nam dzisiaj firmy – opowiada. - Co więcej, dom ten będzie kosztował mniej, a mieszkanie w nim o wiele bardziej korzystne, bo wykorzystane materiały są przyjazne dla człowieka i środowiska. Do tego może być energooszczędny i nowoczesny. Z powodzeniem można go wyposażyć w automatykę domową i wiele innych udogodnień.
Jak zaznacza w naszym kraju są normy, które pozwalają nam budować domy z wykorzystaniem gliny do trzech kondygnacji.
Trzeba otworzyć się na nowe
Architekt zwraca uwagę na nasze podejście do budownictwa, które przez wiele lat jemu również towarzyszyło.
- Wydaje nam się, że musimy budować na wieki. A przecież nas za sto lat tu nie będzie – mówi. - Czy wszystko, co wykorzystujemy w naszych domach, musi być nowe i nie wiadomo jak wysokiej klasy?
Dla pana Krzysztofa bardzo ważny jest jeszcze jeden aspekt budowania w naturalny sposób. Podkreśla, jak dawniejsze budowanie było istotne w tworzeniu relacji między ludźmi. Jako przykład podaje nawet nie tak odległą minioną epokę ustrojową. W PRL-u, aby zbudować swój dom trzeba było poprosić o pomoc rodzinę, przyjaciół lub sąsiadów. Tworzyła się wtedy społeczność. - Dzisiaj tego nie mamy. Zamykamy się na siebie – wyjaśnia.
Z żoną idą w tym samym kierunku
Jednak nic by się w życiu pana Krzysztofa nie zmieniło, gdyby nie akceptacja i poparcie ze strony wyjątkowej dla niego osoby – żony Edyty. Wspólnie tworzyli ich nową życiową przestrzeń, o którą razem doskonale dbają, a pani Edyta wykazuje się wieloma zdolnościami, w tym również z zakresu budownictwa.
- Bez niej nic by się nie udało – mówi krótko architekt. Zmiana stylu życia, wyhamowanie i czas, który zyskał, pozwoliły mu na powrót do Boga. - Gdy człowiek jest tak blisko natury, obserwuje ją, doświadcza jej, to zdaje sobie sprawę z tego, że Bóg jest, że ktoś lub coś to wszystko wokół nas tworzy i kreuje – wyjaśnia.
Przyznaje również, że z wiarą w jego życiu było różnie. W szkole średniej Bóg był, na studiach było go mniej, a gdy już pracował nie było go praktycznie wcale. Dzisiaj wiara jest niezwykle ważna w jego życiu. - Dzięki temu żyję spokojniej, realizuję się na nowo – dodaje.
Potrzebuje wyzwań i inspiracji
Dzisiaj łączy ze sobą w zasadzie wszystko. Jego pasja, wykształcenie, prowadzenie małego gospodarstwa ze sobą współgra. Uprawia rośliny, produkuje swoje kozie sery, buduje. Łączy rozwiązania z różnych dziedzin i skutecznie je wdraża. Jako inżynier ma analityczny umysł, więc zawsze pracę nad nowym projektem rozpoczyna od pytania: jak to działa, jak można coś usprawnić, by było lepsze i lepiej służyło.
- Jednak nie chciałbym w tym wszystkim dopatrywać się ideologii, a raczej sposobu na życie. Jeżeli możemy połączyć naturę z myślą technologiczną, to trzeba to zrobić, bo z tego wychodzą naprawdę dobre rzeczy – tłumaczy pan Krzysztof.
Jego głowa cały czas pracuje. Powstają w niej nowe projekty i pomysły. Planuje rozpocząć szkolenia związane z budową domów z wykorzystaniem gliny i innych naturalnych materiałów. Zaznacza, że chce dzielić się z innymi swoją wiedzą, ale szuka takich zapaleńców jak on, którzy przyjadą i ubrudzą sobie ręce, a nie będą jedynie przyglądać się.
- Człowiek potrzebuje inspiracji i poczucia sprawstwa. Proszę sobie wyobrazić siebie w naturalnym domu, który powstał naszymi rękoma. Nie ma nic piękniejszego – kwituje.
Od momentu wprowadzenia koncertów na plażę dni i noce szczytna to dno. Teraz jeszcze robią bilety. Już widzę te pustki pod sceną
Były mieszkaniec
2025-03-13 13:43:28
Warto odremontować
Gabi
2025-03-13 11:33:34
Tak jest w Niderlandach i kilku innych krajach, praktycznie nie ma poczty. Usługi są realizowane np. W sklepach.
Gość
2025-03-13 11:28:58
jak ktoś może sobie normalnie żyć 30 lat po morderstwie dziecka?
Tomek
2025-03-13 09:20:07
Poczta Polska Powinna być dawno zlikwidowana.Jest tyle firm na rynku że nie jest potrzebna.
Klient
2025-03-13 08:37:07
No to Szczytno się popisało, biletowane koncerty - Szczycieńskiej władzy coś się chyba pomyliło, a co z naszymi podatkami, czy aby one nie powinny być naszym biletem. Powiem krótko \"a idź pan do ch.ja\"
Neron
2025-03-13 07:32:16
A już myślałem, że jakiegoś dealera złapała...a tu taaaaka informacja gruchnęła...
Romek
2025-03-13 04:52:05
Nie zagraniczne podmioty mają przejąć pocztę tylko przyjaciele ze wschodu
Wąski
2025-03-12 20:22:29
Coraz lepiej dzieje się w kraju i naszym mieście. Czuć, że rządzą Ci, na których głosują ci co bsiedza w kiciach
Jan
2025-03-12 20:01:21
Brał od nich towar a z kasą zalegał to i dostał wypierdol.
Znajoma hurtownia.
2025-03-12 14:22:27