Miejscy urzędnicy wciąż szukają najuczciwszej metody naliczania cen śmieci. Do tej pory w Szczytnie za odpady komunalne płacimy od osoby. System jednak nie działa jak należy. Dlatego miejscy urzędnicy zwrócili się do mieszkańców ze specjalną ankietą. I to oni, czyli my wszyscy mieliśmy wskazać najwłaściwszą metodę.
Zastępca burmistrza Szczytna Ilona Bańkowska spotkała się w sprawie gospodarki śmieciowej z przedstawicielami największych spółdzielni, wspólnot mieszkaniowych i zarządców nieruchomości.
- Jeden z uczestników tego spotkania zaproponował, aby zapytać o metodę naliczania opłat mieszkańców i na to przystaliśmy – mówi wiceburmistrz Bańkowska.
Specjalne ankiety trafiły między innymi do mieszkańców Spółdzielni Mieszkaniowej „Odrodzenie” (2000 ankiet) oraz Towarzystwa Budownictwa Społecznego (2500). Z TBS-u wróciły 563 wypełnione ankiety, a ze spółdzielni - 1032.
- Wynik jest jednoznaczny, w TBS aż 95,6 procent ankietowanych chce naliczenia opłat od osoby, a w SM „Odrodzenia” 93 procent – mówi Ilona Bańkowska. - Zatem zostajemy przy tej metodzie. Mimo że nie jest ona idealna. Bo wciąż „brakuje” nam mieszkańców. Mamy zdecydowanie więcej zameldowanych od tych zgłoszonych w deklaracjach śmieciowych. A to może świadczyć o tym, że ktoś unika płacenia. Te koszty ponoszą wówczas wszyscy uczciwie podchodzący do sprawy. Po raz kolejny apeluję o uczciwość i segregowanie odpadów, bo tylko to stwarza szansę, że ceny śmieci nie będą rosły.
Ankietowani mieszkańcy mieli do wyboru jeszcze dwie opcje: naliczania opłat od powierzchni mieszkalnej (TBS - 0,7 procent ankietowych, 1 proc. w przypadku SM „Odrodzenie), lub od ilości zużywanej wody (TBS – 3,4%, SM „Odrodzenie” – 5,5%).
Temat śmieci w Szczytnie jest sprawą wciąż nierozwiązaną. Radni nie podjęli uchwały i w ten sposób i nie zaktualizowali tegorocznych stawek śmieciowych. Są one nadal na poziomie 18 zł od osoby. To sprawia, że system się nie bilansuje, a powinien. Brakuje w nim 2 mln zł. Radni nie drenują kieszeni mieszkańców, ale ktoś te 2 mln zł będzie musiał pokryć. Jak? Tego na razie nie wiadomo.
- Na pewno tej luki nie będzie można pokryć z nowych stawek śmieciowych, na przyszły rok, jeśli radni w końcu je przyjmą – mówi Krzysztof Mańkowski, burmistrz Szczytna. - Analizujemy całą sytuację. Zagwozdkę mają i nasi prawnicy, i ci z Regionalnej Izby Obrachunkowej.
W przyszłym roku przepisy śmieciowe dopuszczą dofinansowywanie gospodarki śmieciowej przez samorządy.
- Ale radni będą musieli podjąć wówczas dwie uchwały – wyjaśnia burmistrz Mańkowski. - Jedną dotyczącą stawek śmieciowych, a drugą wskazującą źródła finansowania powstałego ewentualnego deficytu. Czyli będą musieli zadecydować, z czego mamy zabrać, aby pokryć lukę, jeśli w przyszłym roku system znów nie będzie się bilansował.
Mieszkaniec
Niech tą dziurę śmieciową pokryją z pieniędzy z etatów urzędniczych, zdumiewające w każdym podległym urzędzie po kilku kierowników, dyrektor w takim razie co robi? Niech Burmistrz się najpierw przyjrzy polityce etatowej w swoim urzędzie i podległych i tam szuka pieniędzy a nie u mieszkańców.
Tam gdzie są rani to jest komedia
Kto poogląda sobie tą rade to będzie się śmiał w szczytnie lepiej byłoby jakby nie było żadnej rady. Tylko np. jednoosobowo ktoś by podejmował decyzje, które by zapadały tak jak jest w normalnych firmach. Jak będzie źle to plajta i nowy prezes. A tak to pozostało życie w kpinie i patrzenie na \"trolli politycznych\" jak przeżerają podatki.
smutny
Niesamowite, temat wałkowany od kilku miesięcy a niektórzy jakby z choinki się urwali. Stawki za śmieci uchwalają radni a nie burmistrz czy zastępca. Ich propozycje zainteresowanym są dobrze znane, problemu tylko \"inteligentni\" radni nie rozumieją. Szkoda bo zapłacimy za to wszyscy.
do zainteresowany
Słabo jesteś zorientowany, propozycje z urzędu poszły już dawno, stawka proponowana 23 nie została przyjęta przez radnych, którzy to głupio blokują już od dawna. Skończy się tym, że zapłacimy 30 i jeszcze 2 mln zostanie długu. Po tamtej kadencji dzięki tym samym radnym też tyle zostało - specjaliści.
zainteresowany
Robienie ankiety to ewidentna próba zrzucenia z siebie odpowiedzialności za podejmowane decyzje. Szkoda, że nie ma informacji jaką metodę naliczania rekomenduje Pani Bańkowska lub Pan Mańkowski. Stara metoda. Teraz powiedzą, że to mieszkańcy (ankietowani) tak chcieli więc oni tylko ich słuchają. Drugi sposób \"wyślizgania się\" od podejmowania decyzji to oczekiwanie na decyzję radnych! A co proponują i jak to uzasadniają nasi urzędnicy? Co także nie mają zdania w tej sprawie? Tragedia!! Mam tylko nadzieję, że dziś mieszkańcy to widzą i kiedyś zareagują. Biorą wynagrodzenie za podejmowanie takich decyzji a unikają skutków podejmowanych decyzji! Wstyd!