W najbardziej upalny (jak dotychczas) weekend tego lata plaża miejska i kąpielisko były niedostępne. I choć od wojennej pożogi minęło już niemal siedemdziesiąt lat, to właśnie wojna jest temu winna. W toni jeziora zauważono bowiem niewybuchy.
W najbardziej upalny (jak dotychczas) weekend tego lata plaża miejska i kąpielisko były niedostępne. I choć od wojennej pożogi minęło już niemal siedemdziesiąt lat, to właśnie wojna jest temu winna. W toni jeziora zauważono bowiem niewybuchy.
O groźnie wyglądających wojennych pozostałościach powiadomił policję jeden z nurkujących plażowiczów w piątkowe popołudnie. Ku zdziwieniu ratowników i wielu jeszcze użytkowników kąpieliska, nad jezioro zajechał policyjny radiowóz. Funkcjonariusze usunęli wszystkich z plaży i z wody, otoczyli teren taśmą... i tak zostało aż do poniedziałku.
Dotychczas do podobnych znalezisk saperzy przyjeżdżali aż z Ostródy. Ostatnio ekipa „rozbrajaczy” stacjonuje też w Olsztynie, bo niewybuchów jest sporo, a zgodnie z wymogami powinny być one zabezpieczone w dniu, w którym zostały znalezione. W przypadku jeziornego „złomu” stało się jednak inaczej. Rzecz bowiem w tym, że do wydobycia niebezpiecznych potencjalnie przedmiotów z dna potrzebni byli żołnierze dwóch specjalności, czyli saperzy i nurkowie jednocześnie. Armia ma takich specjalistów, ale musieli przyjechać aż z Gdańska.
Przez weekend więc policjanci na zmianę ze strażnikami miejskimi, dzień i noc bronili dostępu do wody, a saperzy-nurkowie pojawili się w poniedziałek. Najpierw usunęli wszystkich gapiów z pozostałego terenu czyli nawet do dinozaurów i ruin nikt dotrzeć nie mógł, a później przeszukali dno. I znaleźli dwa podejrzenie wyglądające przedmioty, z których jeden był wypełnionym czymś zbiornikiem. - Trochę to było podobne do zasobników, stosowanych w miotaczach ognia – mówi Arkadiusz Leska, zastępca dyrektora MOS. - Może więc faktycznie to jakieś powojenne pozostałości.
Saperzy-nurkowie rozmowni jednak nie byli: zapakowali znaleziska na samochody i pojechali. W poniedziałkowe popołudnie można już było korzystać z plaży i jeziora.
Halina Bielawska
Fot. Patrycja Woźniak
Mam nadzieję, że uda się zebrać sporą sumę pieniędzy i da ona możliwość w dalszym leczeniu chłopca. Rodzicom życzę ogromu cierpliwości i powodzenia. Trzymam kciuki! Wspieram, pomagam!
Abw
2025-06-12 20:56:18
Proszę powiedzieć jak ci biedniejsi mają to sfinansować, najpierw musisz wyłożyć kupę kasy, musisz pożyczyć/ukraść/załatwić, później teoretycznie ci oddadzą ale bez VAT. 35% zaliczki to kpina.
Adam
2025-06-12 19:37:37
Dajcie spokuj tym zwierzakom. Koty,nutrie,bobry,wilki,niedzwiedzie,itd. Czliwiek to rak na organizmie planety. Zajmujecie im siedliska bo musicie mieć o hektar więcej niz sąsiad a później wam zwierzeta przeszkadzają. Oby was od marketów i internetu odcieli
Marcin Macudziński/Mieciu
2025-06-12 12:40:27
Zapytajcie mieszkańców i działkowiczów czym podlewają swoje trawniki
Mariusz
2025-06-12 10:12:14
Ta ekologia jest zbyt droga ?
zdysk
2025-06-12 09:32:02
No to jeszcze raz. Bardzo wysoki poziom kształcenia w tej jakże prestiżowej uczelni najpełniej widać w profesjonalizmie działań policjantów pod Biedronką w Bolkowie.
Zły Porucznik
2025-06-12 09:11:20
Ponad dwie bańki za autobus - to nie jest normalne
Jego Eminencja
2025-06-12 09:05:49
Ja to myślę, że ten lesniczy, o którym w Tygodniku są często artykuły, powinien pojechać w okolice Dzwierzut i z tymi wilkami tak po prostu pogadać, że tak nie wolno
Tytus
2025-06-12 04:39:52
Fantastycznie, brawo Dwójka, od zawsze macie wyjątkowe pomysły i angażujecie młodzież i dzieci. Macie dużo pomysłów, jesteście kreatywni i wyjátkowi
Rodzic
2025-06-11 21:57:12
Trzeba pomóc uratować oko chłopca żeby mógł spełnić swoje marzenie pomagać w przyszłości gasić pożary, zostać strażakiem Jest numer konta na którym można wpłacać pieniążki?
Halina Moszko
2025-06-11 18:16:06