Piątek, 26 Kwiecień
Imieniny: Marii, Marzeny, Ryszarda -

Reklama


Reklama

Wirus atakuje coraz mocniej


Statystyka covidowa z środy, 21 października, okazała się dla powiatu szczycieńskiego bardzo niepokojąca. Odnotowana została rekordowa liczba nowych zakażeń koronawirusem. Dotknęło to aż 41 osób, głównie pracowników i studentów WSPol. Miejscowa uczelnia została wskazana jako kolejne w województwie ognisko epidemii. Tego jednego dnia więcej zakażeń stwierdzono tylko w powiecie ełckim. Tak wysoko w niebezpiecznym rankingu Szczytno nie było nigdy od początku pandemii.


  • Data:

Wskazane w statystyce zakażenia de facto zostały stwierdzone dzień wcześniej, czyli we wtorek. Wtedy to cyklicznym testom poddanych zostało blisko dwustu pracowników i studentów WSPol. I u wielu z nich stwierdzono obecność wirusa. Nie są to jednak jedyne przypadki, jakie w Szczytnie wystąpiły. Kilka godzin wcześniej potwierdzone zostały zakażenia u czworga dzieci, co rzutuje też na funkcjonowanie kilku placówek oświatowych.

 

- Trzy przypadki wywodzą się z jednego ogniska domowego, w którym wcześniej zakażony był ojciec – mówi dyrektor szczycieńskiego sanepidu Tomasz Liwartowski. - Dzieci są w różnym wieku. Jedno uczęszczało do żłobka, a dwoje starszych odpowiednio do Szkoły Podstawowej nr 3 i szkoły sportowej.

 

Czwarte dziecko to dziewczynka z czwartej klasy w Szkole Podstawowej nr 6. Ze złamaną ręką trafiła do szpitala dziecięcego w Olsztynie i tam okazało się, że jest dodatnia.

 

- Ostatni raz była w szkole 16 października. W związku z tym zakażeniem, do 26 października jej klasa przeszła w tryb zdalnego nauczania. Kwarantannie poddani są jedynie ci nauczyciele, których kontakt z dzieckiem mógł być na tyle długi, że wystąpiło zagrożenie zakażenia. Każdy taki przypadek analizujemy odrębnie, indywidualnie, by w możliwie najmniejszym stopniu ingerować w normalne funkcjonowanie szkoły – mówi dyrektor Liwartowski.

 

Rozdrobnienie zakażeń

 

W ocenie szczycieńskiego sanepidu w powiecie pojawiło się dotychczas kilka niewielkich ognisk, takich jak w szpitalu, czy w ostatnim tygodniu w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej. W większości jednak znane i potwierdzone przypadki to tzw. ogniska rozsiane, obejmujące niewiele osób.

 

- Obejmują zarówno placówki oświatowe, jak i miejsca bytowania dzieci. Część tych nowych zakażeń z poprzedniego tygodnia czy dwóch to pokłosie zawleczonych przypadków sprzed aktualnych obostrzeń, z uroczystości, spotkań okolicznościowych – twierdzi dyrektor sanepidu.

 

Tak było między innymi w MOPS-ie, gdzie wśród pracowników stwierdzono dziewięć dodatnich przypadków. Osoby zakażone pozostawały w izolacji, nadzorowanej przez ich lekarzy rodzinnych. Przy występowaniu objawów chorobowych trwa ona 13 dni, a gdy objawów brak – dni 10.


Reklama

 

– Niektórzy z pracowników MOPS mogli już wrócić do pracy od poniedziałku – zapewnia Liwartowski. - Jest to ważny społecznie urząd i należało podjąć takie decyzje i działania, by jego praca była zdezorganizowana możliwie jak najmniej i jak najkrócej.

 

 

Zawodna profilaktyka

 

Wzorem WSPol. Poszło kilka innych dużych firm z terenu powiatu, między innymi wielbarska IKEA, która wymaga od nowych pracowników odbycia kwarantanny, przeprowadza też cykliczne testy, ale i tych osób, które dłuższy czas nie były w pracy i wracają, np. po urlopach. Obejmuje to głównie przyjmowanych do pracy obywateli Ukrainy.

 

- Wśród nich zdarzają się tzw. przypadki dodatnie. - Nie wiemy dokładnie gdzie te osoby odbywały kwarantannę, często poza naszym powiatem, trudno ocenić w jakich warunkach, w każdym razie nieskutecznie, skoro notujemy zachorowania – ocenia Liwartowski.

 

Nad cyklicznym testowaniem profilaktycznym, prowadzonym w WSPol szczycieński sanepid nie ma pełnej kontroli. Otrzymuje informacje dotyczące liczby wykonywanych testów (zależnie od okoliczności i pracy uczelni w danym momencie bywa ich np. sto, ale i pięćset jednorazowo) i ich ostatecznych wyników.

 

Na miejscu pobierane są bowiem tylko wymazy, ale ich analizą nie zajmują się sanepidowskie laboratoria, a policyjne laboratorium kryminalistyczne w Warszawie. Przebieg tych badań stanowi właściwie tylko ciekawostkę, istotne dla sytuacji w mieście są wyłącznie wyniki. Te, w odniesieniu do testów wykonanych we wtorek, okazały się fatalne. Liczba potwierdzonych przypadków zakażeń była największa ze wszystkich dotychczasowych. Łącznie wtorek przyniósł aż 41 nowych przypadków zakażeń, z których gros – to właśnie pracownicy i studenci WSPol. Automatycznie znacznie wzrosła liczba też osób poddanych kwarantannie.

 

Szkodliwe „teorie spiskowe”

 

Na przeszkodzie zwalczaniu pandemii, a co najmniej ograniczaniu liczby osób zakażonych i zagrożonych stoją... zakażeni i zagrożeni.

 

- Liczba osób, przeciwstawiających się wymogom nie jest duża, powiedzmy na 10 tysięcy będzie to dziesięć osób, ale skutki takich zachowań i tak mogą być fatalne – podkreśla dyrektor Liwartowski. - Ich opór sprowadza się na przykład do odmowy poddania się testom czy wskazania innych osób, z którymi mogły mieć kontakt.

Reklama

 

Kilka takich sytuacji miało miejsce i w Szczytnie. Argumentacja opornych bywa różna. Wynika przede wszystkim z tego, że wciąż jest wcale niemała liczba ludzi, którzy nie wierzą w istnienie koronawirusa, w jego szkodliwość, w pandemię...

 

- Z najbardziej osobliwym tłumaczeniem, z jakim dotychczas się spotkałem, wystąpiła jedna z potencjalnie zakażonych pań. Nie zgodziła się na pobranie wymazu do badań testowych. Stwierdziła, że pobrany od niej materiał genetyczny posłuży innym celom – badaniom i przetwarzaniu z udziałem biotechnologii – opowiada Liwartowski. - Mimo oporów takie osoby podlegają wszelkim rygorom, w tym na przykład kwarantannie, bo niezależnie od ich indywidualnych poglądów stanowią potencjalne zagrożenie dla innych.

 

Częściej osoby pozostające w kręgu źródła zakażenia odmawiają podania danych innych ludzi, z którymi miały kontakt. Takich danych wymaga sanepid podczas prowadzonych tzw. dochodzeń epidemiologicznych. - Nie interesują nas żadne intymne szczegóły, a wyłącznie bezpośredni kontakt i jego przebieg. Oceniamy tę bezpośrednią styczność, bo może ona prowadzić do potencjalnego przekazania wirusa, ale nie zawsze – wyjaśnia dyrektor sanepidu.

 

- Dochodzenie epidemiologiczne polega na tym, że osoba dodatnia podaje kontakty, a my w toku wywiadu często wykluczamy prawdopodobieństwo zakażenia. Chodzi o to, by objąć restrykcjami tylko naprawdę te przypadki, gdzie zagrożenie jest realne i wielce prawdopodobne. Nie chodzi o to, by każdemu robić test, każdą osobę poddawać kwarantannie, bo nie zawsze jest to konieczne. Cel tych wszystkich działań jest jeden: walczyć z pandemią w sposób możliwie najbardziej skuteczny i ograniczać jej śmiertelne skutki.



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama