Zima dla jednych jest ulubioną porą roku, kojarzącą się z lepieniem bałwanów, wieczornymi spacerami w śniegu lub wyjazdami na narty. Inni zupełnie nie podzielają tego entuzjazmu. Narzekają na bardzo krótkie dni i panujący na zewnątrz chłód, czasami też na przejezdne, bo nieodśnieżone drogi. Niezależnie od podejścia do zimy, warto zaopatrzyć się w odpowiednie środki, które zapewnią nam ciepło. Dobrze skomponowane stylizacje sprawią, że ujemne temperatury nie będą aż tak straszne, a wyjście każdego ranka z łóżka stanie się nieco łatwiejsze. Poszukując konkretnych rozwiązań, pojawia się wielu osobom dobrze znana moda warstwowa. Posiada ona naprawdę wiele zalet, poza rzeczywiście dobrą ochroną przed mrozem. To właśnie tym tematem zajmiemy się dzisiaj, chcąc sprawić, żeby tegoroczna zima była chociaż trochę bardziej przyjazna.
Moda warstwowa, czyli co właściwie?
Hasło „moda warstwowa” pojawia się naprawdę często w kontekście mody zimowej. Można spotkać także inne określenie, czyli ubiór „na cebulkę”. Oba z nich oznaczają dokładnie to samo – tworzenie stylizacji opartych na kilku warstwach ubrań. Kluczem do sukcesu jest tak naprawdę ich ułożenie. Powinno być zgodnie z zasadą od najcieńszej do najgrubszej tkaniny. Wówczas bez najmniejszego problemu można dostosować strój do panujących warunków.
Na zewnątrz być opatulonym w sweter i płaszcz, żeby po wejściu do ogrzewanego biura móc pozostać w samej koszuli i uniknąć przy tym zbędnych komplikacji. To nie jest jedyna korzyść, bo bez wątpienia jest nią również skuteczna ochrona przed chłodem. Tym bardziej, jeżeli przypomnimy sobie, jak wiele razy zimą czekaliśmy na spóźniony autobus, niemal odmrażając sobie wszystkie kończyny. Stylizacje „na cebulkę” są także możliwością do stworzenia oryginalnych i niebanalnych stylizacji. Zaprzeczają tym samym temu, że ciepłe nie oznacza modne, a funkcjonalne nie może być estetyczne.
Zachowaj równowagę
Chociaż moda warstwowa brzmi ekscytująco i jest znakomitą okazją do eksperymentów, warto się w niej zbytnio nie zatracić. Przesadna ilość ubrań będzie uciążliwa w noszeniu przez cały dzień, a tym samym nie będzie spełniać swoich funkcji należycie. Warto ograniczyć się do trzech, maksymalnie czterech warstw. Jest to liczba optymalna, dzięki której nie zmarzniemy, a także łatwo zdejmiemy wierzchnie okrycia.
Dzięki przestrzeganiu tej reguły będziemy mieli pewność, że nie dodajemy sobie kilogramów oraz nie będziemy mieli ograniczonych ruchów. Z tych samych powodów należy nakładać jak najlżejsze warstwy. Będzie to też znacznie bardziej estetyczne. Jak więc może wyglądać dobra stylizacja „na cebulkę”? Dobrymi, wręcz książkowymi przykładami są połączenia koszul ze swetrami czy cienkich golfów z marynarkami. Tym bardziej, jeżeli zostanie narzucony na nie stylowy wełniany płaszcz oraz dołączone zostaną akcesoria w postaci szalika i czapki.
Baw się
Jak już wspomnieliśmy, stroje „na cebulkę” są znakomitą opcją na eksperymentowanie z własnym stylem. Warto sprawdzać nowe rozwiązania, na które nie ma miejsca latem czy wiosną. Warto łączyć ze sobą różnorodne faktury, dzięki czemu całość będzie rzeczywiście efektowna. Może być to chociażby połączenie cienkich i zwiewnych sukienek z futrami. Jest to szansa na próbę połączenia ze sobą różnych kolorów i wzorów.
Żeby uzyskać efekt minimalizmu i harmonii dobrymi rozwiązaniem jest zestawianie ze sobą kolorów neutralnych lub różnych odcieni jednego koloru. Dla bardziej ekstrawaganckiego i szalonego efektu można zadziałać kontrastami, czyli skorzystać z kolorów, które na kole barw są naprzeciwko siebie. Możliwości zestawienia ze sobą różnych elementów jest naprawdę wiele. Dlatego nawet posiadając ograniczoną ilość ubrań, da się wyczarować zjawiskowe stroje na każdą okazję.
Łyżwa
A w Mrągowie lodowisko jest.