Gdy odchodzi do „Krainy Wiecznych Łowów” bliska nam osoba, wieloletni towarzysz pracy, długiego wspólnego wędrowania po ścieżkach i duktach pięknej mazurskiej kniei – w każdym z nas budzi się refleksja, że nasze życie jest bardzo krótkie i mija jak sen. Odejście śp. Jerzego, po ponad 50–letniej współpracy zawodowej i łowieckiej, w szlachetnej przyjaźni i byciu razem na wielu przyjacielskich i koleżeńskich spotkaniach - musiało wstrząsnąć każdym z nas – wywołać głęboki smutek i żal w naszych sercach.
Z Jerzym po raz pierwszy spotkałem się 21 czerwca 1969 roku. Był to dzień, kiedy zostałem współtowarzyszem pracy jako jego zastępca. Przybył do Szczytna w drugiej połowie lat 60. z Lidzbarka Warmińskiego obejmując stanowisko przewodniczącego Prezydium Powiatowej Rady Narodowej (obecnie starosta).
Dopiero wchodziłem do grona elit politycznych i gospodarczych Powiatu, nie miałem większego doświadczenia w istniejącej rzeczywistości politycznej i gospodarczej. Po pierwszej rozmowie z Jerzym Grelewskim byłem przeświadczony, że zyskałem nie szefa, a partnera, który będzie mi sprzyjał i wspierał w realizacji zadań w stosunkach politycznych i gospodarczych, które w tym czasie stawały się wyraźnie trudne i napięte.
Mówił: „Nigdy nie możesz okazać w swojej pracy zdenerwowania – to największa słabość polityka i urzędnika – petent zawsze musi być zadowolony, choćby jego sprawa nie była pozytywnie załatwiona” – te słowa zapamiętałem na zawsze. Kolega Jerzy był doświadczonym urzędnikiem, samorządowcem i politykiem, nigdy nie „pękał” w trudnych sytuacjach, zawsze zachował rozwagę i spokój, nie ulegał nierozsądnym poleceniom. Dbał o należyte kształtowanie stosunków pracowniczych, nigdy nie wykazywał złej woli wobec podwładnych, nigdy nie wypominał słabości pracownikom – zyskał tym sobie wielki szacunek i uznanie.
Częste bywanie Jerzego na łowach w moim kole (Sokół w Szczytnie) umacniało naszą przyjacielską więź, którą pogłębiały nasze wspólne działania, których celem był wzrost poziomu etycznego i organizacyjnego kół łowieckich powiatu szczycieńskiego. Szczególnie serdeczne gratulacje otrzymałem od Jerzego po pozyskaniu medalowego byka, wspólnie uczestnicząc w polowaniu indywidualnym – długo tę serdeczność zachowałem w pamięci.
„Św. Trójca” – tak nazywały władze polityczne nasze Prezydium Rady (sekretarz był także myśliwym), ale ze względu na efekty naszej pracy dość szybko zaniechała krytycznych ocen („Polujecie, a nie pracujecie”.). Chociaż nie wszystkie nasze działania tym władzom się podobały. Na przykład przed 50. rocznicą „Cudu nad Wisłą” – Prezydium Rady Narodowej otrzymało do dyspozycji dwie nominacje na odznaczenie Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Wnioski te miały charakter poufny i nie wymagały akceptacji władz politycznych. Zdecydowaliśmy przyznać to odznaczenie dwom znamienitym obywatelom Szczytna: dyrektorowi szpitala Zbigniewowi Sobieszczańskiemu i ks. Władysławowi Łaniewskiemu, których losy nie były jednak „ludowe”. Obydwaj byli członkami AK, pierwszy uczestniczył w Powstaniu Warszawskim, a drugi wcześniej był misjonarzem w krajach azjatyckich. Krzyże Kawalerskie przyznano i wręczono w „ciszy gabinetu” przy obecności tylko nas czterech.
Ściany jednak „uszy miały” – władze polityczne o tym zdarzeniu szybko wiedzę uzyskały, Jerzy tym się nie przejął, niemniej z końcem października 1970 roku przestał być przewodniczącym PPRN, a został dyrektorem wydziału przemysłu i handlu UW w Olsztynie. Mimo to nasza przyjaźń i współpraca trwała nadal.
Kolega Jerzy był zawsze życzliwy i wspierał mnie we wszystkich trudnych tematach, jakie podejmowałem, nie zawsze akceptowanych przez władze polityczne. Do tych negatywnie ocenianych działań należały np. wizyty u proboszczów parafii w gminach, które uczestniczyły w konkursie organizowanym wówczas przez „Gazetę Olsztyńską”. Jerzy rozumiał cel tych wizyt, a jako dyrektor wydziału UW, mógł mnie bronić i usprawiedliwiać. Tylko władze polityczne powiatu łamały głowę – jak to możliwe, że seria zwycięstw przypadła dla czterech gmin naszego powiatu, bo nie mogły zrozumieć, że największą rolę w zrywie aktywności społecznej ludności wiejskiej odgrywało „słowo” głoszone z ambony.
Do końca swoich dni kolega Jerzy mile wspominał lata spędzone w Szczytnie, a w pamięci kolegów myśliwych pozostanie na zawsze jako szlachetny i etyczny myśliwy.
Śp. Jerzy pochowany został na cmentarzu w Dywitach, w alei zasłużonych, obok Marka Różyckiego, byłego prezydenta Olsztyna, także pochodzącego ze Szczytna.
LUDWIK NAREWSKI
Wydaję mi się, że,,ślizganie,, będzie frajdą dla dzieciaków w tak nie zapomnianej do końca ich życia atmosferze świąt.Oczywiście miasto musi odpowiednio lodowisko udekorować.
Warchol
2024-11-20 13:46:48
Ciekawe , co powiecie , gdy za kilka lat subwencje ekologiczne traktowane obecnie jako \"marchewka\" zostaną obcięte ,lub wycofane z uwagi na biedę budżetową.?
Andrzej
2024-11-20 10:35:58
Mam pewną wątpliwość. Otóż jak dotrzymują słowa politycy wszystkich opcji już wiemy. Czy ktoś bierze pod uwagę fakt ,że przy obecnej mizerii Budżetu, a przyszłość może być jeszcze czarniejsza , subwencja ekologiczna zostanie okrojona lub zlikwidowana.? A Park zostanie ,ze wszystkimi tego konsekwencjami. Następni politycy powiedzą: Sorry- to nie ja obiecywałem. Sam jestem leśnikiem i leży mi na sercu ochrona przyrody, ale jestem przeciwny , aby ludzie z Warszawy z 7-go piętra w bloku \"urządzali\" życie tubylcom -czasem wbrew ich woli. Podejście obecnego kierownictwa Ministerstwa Klimatu nie wskazuje na analizę przyszłych skutków swoich planów. Przepraszam za porównanie ,ale najbardziej mi się to kojarzy z \"Rewolucją kulturalną \"w Chinach. Co z tego wyszło ,ludzie interesujący się historią i polityką wiedzą. Pozdrawiam.
Andrzej
2024-11-20 10:26:15
Widać że ojciec z matką sami jeszcze nie dorośli,kto takiemu żółtodziubowi takie auto daje,może auto tatusia,ale widać że tatka jak na coś takiego pozwala to też nie powinien takim jeżdzic bo jeszcze mleka z pod nosa nie wytarł,chyba że szczeniak sam powinął tatusiowi furę bez jego wiedzy
Kubek73
2024-11-20 10:22:41
Mniej szczęścia miał młody kierowca osobówki pod Ostródą.
Niki.
2024-11-20 09:39:22
A widziano ławki w okolicach szkoły z oddziałami integracyjnymi
Tytus
2024-11-20 09:12:23
Podziwiam aktualnego Wójta za cierpliwość. Darmowa pasza i lewe interesy skończyły się.... wścieklizny dostali. Znam takiego letnika (bogacza), który wcześniej reprezentował prawo i sprzedał się za dwa zestawy obiadowe, szkolne z dostawą do domu - od wczesnej wiosny do późnej jesieni, pięć dni w tygodniu. Proceder trwał minimum 2-lata. Bogate szkolnictwo można doić.
Wiesława Kowalewska
2024-11-19 21:35:13
Ale o co chodzi z tym ułatwieniem dostępu? To wygląda na to, że np ludzie pracujący w MOS mają utrudniony dostęp do pracy że względu na fatalna lokalizację???
Tytus
2024-11-19 20:13:39
A dokąd w końcu poszły ławki z tej strefy? Bo były różne pomysły.
Tutejsza
2024-11-19 16:59:29
Wójt \"wszystko mogę \" już oszczędza na remizę, lekarzy i inne puste obietnice. Zaczął od gaszenia oświetlenia a gdzie bezpieczeństwo mieszkańców (priorytet w kampanii) !!!!
Wyborca
2024-11-19 16:24:48