Piątek, 24 Październik
Imieniny: Edwarda, Marleny, Seweryna -

Reklama


Reklama

Słowa – ich siła i znaczenie – felieton pastora Andrzeja Seweryna


Jako ludzie nie jesteśmy milczącymi kamieniami lub rybami, które podobno nie mówią. Mamy bowiem zdolność komunikowania się na różne sposoby, w szczególności zaś za pomocą słów, czyli naszej mowy. Poza tym jesteśmy dodatkowo dumni z niezaprzeczalnego faktu, że przecież „Polacy nie gęsi i swój język mają”. Piękny i niełatwy jednocześnie. Wiedzą o tym szczególnie cudzoziemcy, którzy próbują uczyć się naszej mowy ojczystej i polskich słów, które dla wielu z nich są wręcz niemożliwe do wymówienia.



Słowa mają nie tylko swoje znaczenie, ale także swą siłę. Dyskutujemy, spieramy się, wymieniamy poglądy, chcemy komuś coś wyperswadować lub do czegoś przekonać, a wszystko to dzieje się z użyciem słów. Jednakże chodzi o to, by w naszych ustach nie brzmiały one jako słowa puste, czyli bez głębszej treści lub znaczenia. Wtedy nawet „słowotok” czyli wielość słów nie ma żadnego znaczenia, jeśli są one bez pokrycia lub co gorsza - są wręcz nieprzyzwoite. Nie sztuka dużo mówić lub głośno, sztuka mówić z sensem i z poczuciem odpowiedzialności za słowa, które wypowiadam. Prywatnie czy publicznie.

 

W czasie ostatnich tygodni politycy i samorządowcy zalewali nas powodzią słów. Różnych słów i czasem wręcz „kosmicznych” obietnic przedwyborczych, które padały na spotkaniach publicznych, w radio i w telewizji, o Internecie nie wspominając. Padały też słowa i osądy niegodne, które obniżały drastycznie poziom dyskursu publicznego. Wyborcy zweryfikowali je poprzez swoje głosy, a teraz najbliższe miesiące i lata pracy tych, którzy otrzymali władzę, pokażą realną wartość wypowiadanych przez nich słów i obietnic.

 

My, zwyczajni zjadacze chleba, też powinniśmy być świadomi odpowiedzialności za swoje słowa. Nie mam tu na myśli wyłącznie przysiąg małżeńskich, partnerskich zobowiązań w biznesie czy obietnic składanych naszym dzieciom lub przyjaciołom. Chodzi o zwyczajną uczciwość w tym, co mówimy, a nie o okłamywanie siebie nawzajem, „wciskanie kitu” czy robienie fałszywej miny do złej gry. Wszyscy zresztą zasługujemy na poważne traktowanie, zatem powinniśmy poważnie traktować także innych ludzi.


Reklama

 

Musimy ciągle pamiętać, że słowa mają swoją moc sprawczą. Mogą wzmocnić, dodać otuchy, zachęcić, podtrzymać na duchu, ale też mogą zrujnować kogoś, zranić do żywego i narobić wiele szkody. W tym kontekście ważnym jest pytanie: jakich słów używamy na co dzień? One przecież nie przechodzą bez echa, mimo uszu, a szczególnie takie, o których mówimy: to ważkie słowa. Są to słowa, które mają swój ciężar gatunkowy, są wypowiadane publicznie i wpływają na sposób myślenia innych lub na ich przyszłość. Politycy i ludzie władzy winni o tym szczególnie pamiętać!

 

Byłoby również bardzo dobrze, gdybyśmy mówili zawsze tym samym językiem. Nie chodzi mi o to, żeby nie uczyć się lub nie używać innych języków, które mamy przywilej znać i nimi się posługiwać. Chodzi mi o to, że czasem ludzie mówią dwoma językami: oficjalnie po polsku, a nieoficjalnie, poza mikrofonem lub kamerą, tzw. „łaciną”.

 

Mam tu na myśli niesławną aferę taśmową z ważnymi osobami publicznymi w tle. I nie mówię tu o tym, czy nagrywanie prywatnych rozmów bez wiedzy i zgody rozmówców było moralne i właściwe i czy jest do przyjęcia używanie tych nagrań do celów politycznych. Zwracam raczej uwagę na bulwersujący fakt, że ludzie z pierwszych stron gazet, o znanych twarzach i wysokiej pozycji w hierarchii społecznej, potrafią poza kamerą i mikrofonem, kiedy wydaje się, że nikt postronny ich nie słyszy – używać słów niecenzuralnych, obelżywych oraz osądów i myśli niegodnych ludzi wykształconych i darzonych zaufaniem przez wielu.

 

Elementarne zasady kultury osobistej i zwyczajnej ludzkiej godności nie powinny nigdy zniknąć sprzed oczu tych, od których wymaga się o wiele więcej niż od przeciętnych i prostych ludzi. Czasem powiadamy, że „co w sercu to i na ustach”. Nasza mowa, nasz język i słowa, których używamy nie tylko publicznie, ale także prywatnie, zdradzają poziom naszego intelektu, moralności i przyzwoitości. Nie możemy więc być ludźmi o dwóch twarzach, którzy mówią dwoma językami: polskim i „łaciną” – szczególnie jeśli chcemy cieszyć się szacunkiem i autorytetem u innych ludzi.

Reklama

 

Jako chrześcijanin świadomy osobistej odpowiedzialności przed Bogiem za moje czyny i postępowanie, mam również poczucie odpowiedzialności za swoje słowa, które wypowiadam nie tylko za kazalnicą czy pulpitem wykładowcy, ale także te, które wypowiadam w swoim domu do żony i dzieci, czy do przyjaciół przy kawie i na osobności, kiedy nikt inny mnie nie słyszy i nie nagrywa. Pamiętam bowiem o następującym zdaniu z Pisma Świętego: „Jeśli ktoś sądzi, że jest bogobojny, lecz nie powściąga swego języka, to oszukuje swoje serce i jego bogobojność pozbawiona jest treści” (List Jakuba 1,26).

 

Trzeba więc czasem ugryźć się w język lub zamilknąć, zamiast wypowiadać słowa niegodne i obelżywe. Bo cóż z tego, że nikt postronny ich nie usłyszy i potajemnie nie nagra, skoro Pan Bóg widzi i słyszy wszystko. I z tego również nas rozliczy! Warto o tym pamiętać.

Andrzej Seweryn

andrzej.seweryn@gmail.com



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

  • Koniec czekania! Szczytno uruchamia przetarg na odnowienie wieży ciśnień
    włodarze najpierw oddali prawie darmo, a teraz wydadzą 18 mln - mistrzowie zarządzania i gospodarności na skalę światową. No ale kto komu zabroni wydawać lekką ręką nie swoje pieniądze.

    Profesor


    2025-10-22 12:32:08
  • Fafernuchy, wspomnienia i bit z tańcem! Dźwierzuty pokazują, że jesień może być gorąca
    No niby fajnie, ale co to ma wspólnego z Kulturą?

    ciekawa


    2025-10-22 10:06:41
  • Wiesław Mądrzejowski o rewitalizacji, kelnerkach i pokoleniu, które nie widzi koloru skóry
    Mnie się chce, aby nad Wisłą zawitał zdrowy rozsądek! Mnie się chce i hariri i pizzy i kebabu, sajgonek, sushi i tam innych potraw tzw. egzotycznych. Nie wspominając o kiełbaskach z jajkiem na śniadanie, a jeszcze grillowany halumi. A co nie wolno? A skąd się to bierze? Stąd, że ludzie są różnych światów kulturowych i dzielą się z tym, co mają najbardziej smakowite. A my zawsze z tymi pierogami i gołąbkami, a zwłaszcza z bigosem. Co do tych potraw nic nie mam, ale jak mogę w Szczytnie skosztować czegoś ciekawego z innych kultur (aby nie napisać z innych światów) to chętnie! No to tak - aby nie napisać wprost. Pozdrowienia.

    Szczytnianin po podróżach


    2025-10-22 04:12:51
  • Dariusz Szepczyński, przewodniczący Rady Miasta w Wielbarku: - „Opór był zbyt duży”
    Panie Szepczyński, naprawdę czas na trochę wiedzy, zanim zacznie Pan mówić ludziom, że „opór był zbyt duży”. Wielbark to nie pustynia, tylko spokojna, zielona gmina Warmii i Mazur, gdzie ludzie chcą po prostu normalnie żyć. A Pan chciał im postawić jedne z największych wiatraków w Polsce, a może i w całej Europie, dosłownie kilkaset metrów od domów. Proszę nie mówić, że to „czysta energia”. W Niemczech, które przez lata były wzorem zielonej transformacji, farmy wiatrowe są masowo rozbierane. Okazały się mało rentowne, hałaśliwe, niszczące krajobraz i nieprzewidywalne. Produkują prąd tylko wtedy, gdy wieje wiatr,a kiedy nie wieje, sieć musi być zasilana z gazu albo węgla. To nie ekologia, tylko drogi, niestabilny i dotowany interes. Zamiast niszczyć warmińsko-mazurski krajobraz, powinniśmy inwestować w geotermię, biogazownie, fotowoltaikę dachową i małe reaktory jądrowe (SMR). To są źródła energii przyszłości… czyste, przewidywalne i naprawdę opłacalne. A nie wielkie turbiny, które po 15 latach będą bezużyteczne i których łopat nikt nie potrafi zutylizować. Ludzie z Wielbarka mieli rację, protestując. To nie oni potrzebują edukacji to Pan powinien zrozumieć, że Warmia i Mazury to nie przemysłowy poligon dla cudzych interesów, tylko miejsce, gdzie powinno się chronić przyrodę i zdrowie mieszkańców.

    Potok


    2025-10-22 00:42:04
  • Szczytno w sercu, teatr w żyłach. Droga Cezarego Studniaka (Rozmowa „Tygodnika Szczytno”)
    Szkoda, że nie padło pytanie o Huntera. Przez krótki czas był jego członkiem ;)

    NIetzsche


    2025-10-21 17:34:41
  • Pasym, USA i jawa – trzy szczęścia Lucyny Kobylińskiej
    40 lat w samorządzie czyli zero wytworzonej wartości przez całe życie. Rzeczywiście jest czego gratulować

    Dobre


    2025-10-21 16:18:12
  • 100 lat pani Anny z Targowa! 10 dzieci, 25 wnuków i 35 prawnuków – żywa legenda rodziny
    już sie nie wroci, teraz jedno dziecko i psiecko. może 2, 3 wnuki albo żadnego. po co robić dzieci na wojne????

    Marcel


    2025-10-21 11:49:30
  • Szpital w Szczytnie dołącza do programu „Szpitale Przyjazne Wojsku”
    Mnie się zawsze wydawało, że lekarze szpitalni, ale i nie tylko, maja przeszkolenie wojskowe. Chociaż wiadomo, że pole walki się zmienia, o czym świadczą doniesienia lekarzy działających na Ukrainie. Ale to wszystko dobrze. Tylko co z pacjentami cywilnymi? W zasadzie wiadomo, co nas czeka. Szpital w Szczytnie jest wzbogacany o różnego rodzaju sprzęt i możliwości (tomografy, rezonanse, oddział rehabilitacji). Tylko czy będzie to dostępne dla mieszkańca powiatu. Bo to może tylko pod kątem operacji \"W\"? No proszę, aby ktoś na to pytanie odpowiedział. Czy to ma być tylko lazaret? Ja wojsku nic nie żałuję, ale cywile, jako zaplecze wojska też muszą mieć jakieś zabezpieczenie...

    Taki sobie czytelnik


    2025-10-20 20:29:59
  • Klaudiusz Woźniak: - Muzeum to nie przeszłość, tylko rozmowa z przeszłością
    Ale o co chodzi z tym szyldem? Bo nie rozumiem. Czy coś się zmieniło?

    Zdumiony


    2025-10-20 19:17:13
  • GOK + biblioteka pod jednym szyldem? Dyrektor protestuje
    Nareszcie ktoś pomyślał!

    Marek


    2025-10-20 16:38:45

Reklama