Wtorek, 16 Kwiecień
Imieniny: Bernarda, Biruty, Erwina -

Reklama


Reklama

Płoną lasy, czy czeka nas taki kataklizm, jak w Grecji, Francji? (rozmowa „TSZ”)


Największy pożar od ponad 10 lat. Nawet 200 tysięcy złotych – takie mogą być łączne straty i koszty akcji gaśniczej pożaru lasu w okolicy Nowin. To wstępna kwota, bo szacowanie wciąż trwa. Jakie szkody ogień wyrządził przyrodzie, będzie wiadomo dopiero wiosną przyszłego roku. W akcji gaśniczej, która trwała aż 31 godzin brało udział ponad 80 osób, strażaków i leśników. Czy to było podpalenie? Tego nie można wykluczyć. Na temat pożaru rozmawiamy z Mariuszem Karpińskim, zastępcą Nadleśniczego Nadleśnictwa Szczytno


  • Data:

Pożar lasu w okolicy Nowin przypomina ogromne pożary lasów w Grecji, czy Francji. Czy nam też grozi taki kataklizm?

 

Na chwilę obecną nie. Nasze lasy leżą na innej szerokości geograficznej i są bardziej zielone, bardziej soczyste, nawodnione, tak bym to ujął. Poza tym mamy inny system ochrony przeciwpożarowej. Skuteczny. Co pokazał pożar w Nowinach. Strażacy zawodowi, ochotnicy, leśnicy, dodatkowo monitoring lotniska... O tym systemie mówią sami strażacy, którzy brali udział w akcjach w Szwecji, Francji, czy Grecji. U nas działa to naprawdę dobrze. Pożar w okolicy Nowin była to konsekwencja kilkutygodniowej suszy, braku opadów w naszym regionie.

 

Czy to oznacza, że las zapalił się sam?

 

Oj, niestety nie. Takie pożary to efekt ludzkiej działalności, ale niekoniecznie świadomego podpalenia. Ktoś mógł przypadkowo zaprószyć ogień. Rzucony niedopałek, czy iskra z samochodu... Przy takiej suszy, jaką mieliśmy w ostatnich tygodniach, naprawdę niewiele trzeba. Ogień powstał w miejscu, gdzie sporo osób się kręci, ale też mógł się rozwijać przez nikogo nie zauważony. Szczęście, że czujnością wykazał się pracownik lotniska. Nie było wiatru, dzięki temu pożar dotknął poszycie leśne, nie przeniósł się na drzewa. Gdyby był wiatr raczej nie skończyłoby się na 2 hektarach.


Reklama

 

Podobno do pożaru doszło w bardzo cennym drzewostanie...

 

To prawda. Powstał w takiej „szlachcie” wśród sosny pospolitej. Są tam drzewa bardzo cenne pod względem genetyczny, nasiennym. Przy pomocy alpinistów zbieramy tam materiał siewny na nowe drzewa.

 

Jak pan ocenia akcję gaśniczą?

 

Pożar zauważono około godz. 1 w nocy. Służby działały naprawdę bardzo sprawnie. Ogromny szacunek dla strażaków zawodowców oraz ochotników. Chylę przed nimi czoła, bo wykonali ogrom naprawdę ciężkiej pracy. Do wielu miejsc nie mógł dojechać sprzęt ciężki, więc w ruch poszły gaśnice, łopaty, tłumice. W ratowanie lasu włożyli serce.

 

Duże są straty?

 

W tej chwili nie da się wszystkich określić. Zwłaszcza tych strat przyrodniczych. Zniszczona ściółka, nadpalone drzewa. Prawdziwy obraz strat poznamy za pół roku, jak drzewa wejdą w nowy sezon wegetacyjny. Ale już dziś wiadomo, że koszty akcji gaśniczej i te straty, które widać gołym okiem to jakieś 200 tys. zł lekko licząc.

Reklama

 

Czy takich pożarów możemy spodziewać się więcej?

 

Jeśli upał i susza będą się utrzymywały, to niestety może tak być. Gołym okiem widzimy zmiany klimatu. Jeśli ocieplenie będzie postępowało w takim tempie, to takich pożarów może być niestety więcej. Powinniśmy być bardziej ostrożni przebywając w lesie, a w przypadku tak ogromnych susz w ogóle nie wchodzić do lasu. Bo naprawdę niewiele trzeba, aby zaprószyć ogień. Rzucony papieros, butelka, iskra z samochodu, rozgrzany silnik...



Komentarze do artykułu

Gabi

Czy to możliwe, żeby ktoś wyrzucił niedopałek? Chyba ktoś bez wyobraźni, delikatnie mówiąc

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama