Wtorek, 10 Czerwiec
Imieniny: Anny-Marii, Felicjana, Sławoja -

Reklama


Reklama

Ofiary zwierzęcych katów


Ktoś z wiatrówki przestrzelił jelita małego Tofika. – York wrócił do domu powłócząc nogami, miał w boku dziurę wielkości małego palca, z której ciurkiem leciała krew – mówi ze łzami w oczach Genowefa Baler. – Trzeba być potworem, żeby próbować zamordować takiego małego pieska – ...


  • Data:

Ktoś z wiatrówki przestrzelił jelita małego Tofika. – York wrócił do domu powłócząc nogami, miał w boku dziurę wielkości małego palca, z której ciurkiem leciała krew – mówi ze łzami w oczach Genowefa Baler. – Trzeba być potworem, żeby próbować zamordować takiego małego pieska – dodaje.

Szok i niedowierzanie! Tylko tymi słowami można podsumować coraz częstsze ataki nieznanych zwyrodnialców na zwierzęta domowe – psy i koty, na terenie naszego powiatu. Jedną z ofiar stał się mały york o imieniu Tofik. – Wypuściłam go z domu, by się przeszedł po naszym podwórku. Wrócił ledwo żywy, powłócząc nogami, bok miał cały we krwi – opowiada Genowefa Baler. – Znalazłam na jego skórze małą dziurkę – dodaje.

Pani Genowefa zabrała Tofika do weterynarza. Tam zrobiono psu prześwietlenie. - Okazało się, że został postrzelony dwa razy, a w jego ciele znajduje się śrut – mówi ze łzami w oczach właścicielka. – Pierwszy pocisk utkwił w szyi, drugi w jelitach – dodaje.

Przeprowadzono operację. Piesek przeżył, ale weterynarz nie dał gwarancji, że w ciągu najbliższych tygodni to się nie zmieni.

Więcej postrzałów

To nie jedyny taki przypadek w powiecie. – Kotka, kiedy wróciła do domu kulała na jedną łapkę poza tym kiedy z czegoś zeskakiwała okropnie piszczała, było widać, że cierpi – opowiada Nela Jasińska ze Szczytna.

Kobieta zabrała swojego pupila do weterynarza. Tak jak w przypadku yorka zrobiono prześwietlenie. Wyszło na jaw, co jest przyczyną kociego bólu – w łapie tkwił śrut. – To nie był pierwszy przypadek, wcześniej jeden z naszych kotów został postrzelony w biodro. Nie wyobrażam sobie, jakim trzeba być człowiekiem, żeby robić coś takiego. Dla mnie to przede wszystkim objaw nie tylko głupoty. Takiego człowieka należy się bać, bo jeżeli zdecydował się strzelać do zwierząt, to nie wiadomo, czy nie będzie też strzelał do ludzi – kwituje pani Nela.


Reklama

Co zrobiła policja?

Obie panie zgłosiły zdarzenia w KPP. – Policjanci spisali protokół i powiedzieli mi, że nie będą nic sprawdzać, ale poradzili mi żebym sama przeszła się po sąsiadach i przepytała, kto ma wiatrówkę. A jak się już tego dowiem, to dopiero wtedy mam ich o tym poinformować – mówi pani Genowefa. – Myślałam, że mnie szlag trafi, przecież to ich praca, ja mam podejrzenie, kto mógł to zrobić, ale przecież to policja powinna to sprawdzić – dodaje.

Podobne wątpliwości odnośnie pracy stróżów prawa ma również druga pani. – Spisali zeznanie i na tym się skończyło, wątpię żeby sprawdzili osoby, które wymieniłam jako ewentualnych sprawców – mówi Nela Jasińska.

Policja, oczywiście, zaprzecza

– Każde zgłoszenie sprawdzamy, jednak niewiele osób zgłasza nam podobne rzeczy. W tym roku zanotowaliśmy trzy takie przypadki – mówi Aneta Choroszewska-Bobińska, rzecznik prasowy szczycieńskiej policji. – Sprawy tego typu nie należą też do najprostszych, bo bez dowodów i świadków niełatwo jest znaleźć sprawcę - dodaje.

Jedno jest pewne, jeżeli już taki delikwent zostanie przyłapany prawo będzie dla niego surowe. Według zapisów ustawy o ochronie zwierząt: „Kto zabija, uśmierca, dokonuje uboju albo znęca się nad zwierzęciem, podlega grzywnie albo każe pozbawienia wolności do dwóch lat.

 

Reklama

Aneta Choroszewska-Bobińska, rzecznik prasowy policji

Policja sprawdza wszystkie przypadki znęcania się nad zwierzętami i będąc świadkiem takich zachowań należy powiadomić nas telefonicznie, lub się do nas zgłosić. Można to zrobić także anonimowo. Sprawy przemocy według ustawy o ochronie zwierząt grozi kara do dwóch lat pozbawiania wolności.

Joanna Rozbicka, gabinet weterynaryjny "Ryś"

Od pół roku mamy w gabinecie rentgen i nie ma miesiąca żebyśmy nie spotkali się z przypadkiem postrzelenia zwierząt domowych. Wszystkie przypadki należy bezzwłocznie zgłaszać policji, do czego namawiam właścicieli zwierząt. Tylko w ten sposób istnieje szansa, że sprawcy zostaną ukarani.

Paweł Salamucha

Fot. Paweł Salamucha

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama