Niedziela, 11 Maj
Imieniny: Antoniny, Izydory, Jana -

Reklama


Reklama

Minus 50% zgody


Przedwyborcza „nerwówka” już daje o sobie znać. Dowodem może być tegoroczna akcja „Zakochaj się w Szczytnie”. Skład grupy organizatorskiej się zmniejszył, co zresztą mocno dziwiło naszych Czytelników. Tegoroczne grono aktywistów składało się wyłącznie z dwóch radnych miejskich: Tomasza Łachacza i Rafała Kiersikowskiego. Wyłączony zosta...


  • Data:

Przedwyborcza „nerwówka” już daje o sobie znać. Dowodem może być tegoroczna akcja „Zakochaj się w Szczytnie”. Skład grupy organizatorskiej się zmniejszył, co zresztą mocno dziwiło naszych Czytelników. Tegoroczne grono aktywistów składało się wyłącznie z dwóch radnych miejskich: Tomasza Łachacza i Rafała Kiersikowskiego. Wyłączony został wyłączony Arkadiusz Marczak. - Mi powiedzieli, że nie mogę uczestniczyć w akcji z nakazu „góry” miejskiej pod groźbą braku dofinansowania – mówi „poszkodowany”.

Tegoroczni organizatorzy tej wersji oficjalnie nie potwierdzają.

Bez szyldu „zaufanie”

Jeden o wyautowaniu Marczaka mówi, że nie ma zwyczaju pracować z osobami, do których stracił zaufanie, chociaż nie podaje jakiejkolwiek przyczyny, która ów brak uzasadnia. O finansowaniu akcji przez samorządy mówi, że „to tajemnica organizatorów”, choć to przecież pieniądze publiczne. Nie wie też, czy w przyszłym roku będzie równie aktywny, ale nie wiąże tej niewiedzy z potencjalnym brakiem mandatu po listopadowych wyborach. Ostatecznie jednak decyduje, że w ogóle o sprawie mówić nie chce i grozi ewentualnym sądem za hipotetyczne uszczerbienie wizerunku. 

Bez szyldu „polityka”

Drugi z kolei całkowicie odcina się od „politycznego” (czytaj: wyborczego) charakteru przedsięwzięcia, zapewniając, że z mandatem czy bez, nadal będzie robił tę akcję, bo nie po to ją wymyślił i  wdrożył, by upadła z błahych powodów. Po prostu lubi działać i organizować rzeczy, które służą ludziom, i ma mnóstwo dalszych pomysłów, dla których realizacji już przeciera ścieżki. Drażnią go jednak sytuacje, gdy ktoś przychodzi „na gotowe”, za mało angażuje się we wcale niełatwą pracę organizacyjną, a później pierwszy wystawia pierś „do medali”.

Kara za gorliwość

Do wyjaśnień byłych „wspólników”, a wciąż kolegów radnych sceptycznie podchodzi Marczak. Skłonny jest nadać tegorocznemu rozłamowi przede wszystkim charakter polityczny i przyjąć za prawdziwe pierwotne wyjaśnienie, czyli „władczy szantaż”. - Jestem w koalicji, ale i też jestem niewygodny – podkreśla. - Składam za dużo interpelacji i zadaję niewygodne pytania w sprawach, w których inni milczą.

Równość bez wyjątków?

Z kolei burmistrz Górska zapewnia, że wszelkie sugestie mówiące o jej nieoficjalnym, ale bezpośrednim zaangażowaniu w organizację tej akcji są wyssane z palca. - W ogóle się tą sprawą nie zajmuję. Są organizatorzy, robią fajną rzecz i nic mi do niej. Jako miasto nie finansujemy tego przedsięwzięcia bezpośrednio. Udostępniliśmy nieodpłatnie salę MDK na seans filmowy i koncert tak samo, jak to robimy w przypadku innych inicjatyw. Być może, ale tego nie wiem, MDK pokrył jakieś koszty związane z tym seansem czy koncertem. Też nie ma w tym nic dziwnego, bo tak czy inaczej jakieś wydarzenie walentynkowe i tak by się odbyło.


Reklama

Reklama



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama