Sobota, 27 Kwiecień
Imieniny: Sergiusza, Teofila, Zyty -

Reklama


Reklama

Marzy o prawdziwym domu


Karolina Bednarczyk, 23-letnia mieszkanka Jedwabna, wspólnie z partnerem wychowuje dwójkę własnych dzieci, jest też rodziną zastępczą dla brata. Od lat marzy o własnym dachu nad głową. Na mieszkanie czy dom jeszcze jej nie stać. Pomocy szuka u władz gminy. Na razie bezskutecznie i to mimo to, że - jak twierdzi - znalazła mieszkanie komunalne, które od lat jest opuszczone.


  • Data:

Samorządowcy często narzekają, że ubywa im młodych mieszkańców. Ale gdy ci chcą zostać i na stałe związać się z daną gminą nie bardzo mogą liczyć na ich pomoc. Niestety. Tak jest na przykład w gminie Jedwabno.

 

- Wraz z partnerem wychowujemy dwóch synów, jednocześnie jestem rodziną zastępczą dla brata – tak rozpoczęła swój list do naszej redakcji 23-letnia Karolina Bednarczyk z Jedwabna. - Od kilku lat staramy się o przydział mieszkania przy ul. 1 Maja w Jedwabnie. Lokal, o którym piszę, został opuszczony przez najemców kilkanaście lat temu (wyjechali na stałe do Anglii), tam też najemca mieszkania ma własną firmę budowlaną. Niekiedy na krótko z mieszkania korzystali członkowie rodziny najemców, ale zasadniczo jest ono niezamieszkiwane. Raz na jakiś czas przyjeżdża siostra najemczyni i spuszcza wodę, żeby był odczyt wody z licznika. Lokal ten był przeznaczony dla potrzebujących rodzin. Z dawnej remizy strażackiej utworzono cztery takie mieszkania i oddano je w stanie surowym wytypowanym rodzinom – dodaje 23-latka.

 

Kobieta ze swoim partnerem i trójką dzieci mieszka na razie na stancji, ale od lat starają się o przydział lokalu komunalnego. - Właśnie tego, bo wiemy, że jest on fikcyjnie zajęty – mówi pani Karolina. - Nie chcemy robić nikomu przykrości, ale jesteśmy młodymi ludźmi, a mieszkanie na stancjach nie należy do przyjemności. Lokal komunalny daje pewność i nadzieję na lepszą przyszłość, wykup mieszkania, remont... Mój partner jest budowlańcem, więc dalibyśmy sobie z tym radę. Wydaje mi się, że gmina powinna szczególnie dbać o swoich młodych mieszkańców. Blokowanie mieszkania komunalnego jest po prostu nieuczciwe.

 

Urząd akceptuje fikcję

 

Zdaniem pani Karoliny w tej chwili mieszkanie niszczeje.

 

- Nie jest użytkowane, ogrzewane – mówi nasza rozmówczyni. - Jakiś czas temu w urzędzie gminy obiecywano nam, że nasze prośby są zasadne i prawdopodobnie zostaną spełnione. Jednak ostatnio otrzymałam po raz kolejny pismo z urzędu, w którym napisano, że nie ma podstaw do wypowiedzenia umowy najmu obecnym lokatorom. Pan wójt twierdzi, że rodzina wyjechała za granicę jedynie w celach zarobkowych i że sądy staną po stronie lokatorów. Przekonuje nas, że czynsz jest płacony na czas, jest zużycie wody i niewiele może zrobić. Ale to takie nieuczciwe – mówi ze smutkiem pani Karolina. - Czy naprawdę musimy godzić się na taką fikcję?


Reklama

 

Na nasze pytanie skąd pani Karolina ma taką doskonałą wiedzę, co dzieje się w tym mieszkaniu, odpowiada:

 

- Bo w tym samym budynku mieszkaliśmy u moich rodziców i widziałam, co się tam dzieje – mówi. - Nie chcę cudów, nie chcę nic za darmo, ale naprawdę chciałabym, aby moje dzieci miały normalny dom. I sądzę, że gdyby odrobina dobrych chęci pojawiła się u urzędników i pana wójta, to pewnie nasze marzenie by się spełniło.

 

Odpowiedzialni potencjalni najemcy

 

W tej chwili pani Karolina z dziećmi i swoim partnerem mieszkają na stancji w Jedwabnie. Gdy ich odwiedziliśmy mieszkanie było bardzo zadbane. Widać, że jest w tej rodzinie miłość.

 

- Dajemy, jakoś radę – śmieje się pani Karolina. - Ale stancja to zawsze niepewność. Poza tym ogrzewamy się piecami kaflowymi, wodę do mycia i kąpieli podgrzewamy za pomocą piecyka - westfalki, gdzie, aby woda była ciepła, wciąż musi palić się ogień – dodaje. - Przy małych dzieciach to ryzykowne. Poza tym stancja nie daje możliwości rozwoju, remontów i stabilizacji, a każda rodzina o tym marzy. Nie chcemy niczego nadzwyczajnego. Tylko normalności i odrobiny pomocy ze strony gminy. Wiemy, że mogą to zrobić, to jedynie ich dobra wola.

 

Pani Karolina to mieszkanka gminy Jedwabno od urodzenia. - Bardzo mi się tu podoba i nie wyobrażam sobie mieszkać gdzie indziej – mówi. - Ale niestety, samorządowcy nie bardzo myślą o takich osobach, jak ja. Dla młodego człowieka najważniejszy jest dach nad głową i praca. To nasze marzenia. Czy duże? Nie sądzę. Gdyby te podstawowe elementy bytu zapewnione, to młodzi ludzie naprawdę by stąd nie wyjeżdżali.

 

Gmina chce, ale nie może

Reklama

 

Wójt gminy Jedwabno przyznaje, że sprawę zna, ale jak twierdzi jest bezradny.

 

- Po części ta pani ma rację – mówi Sławomir Ambroziak, wójt gminy Jedwabno. - Przyglądaliśmy się temu tematowi. Rzeczywiście najemcy wyjechali i pracują zagranicą, ale od czasu do czasu przyjeżdżają. Fakt: lokal częściej stoi pusty. Jednak, według opinii naszych prawników, gdybyśmy wypowiedzieli im umowę najmu, to sądy by i tak to zakwestionowały, bo takie jest orzecznictwo. Byłaby to dyskryminacja ludzi, którzy nie mogąc tu znaleźć pracy pojechali za chlebem w świat. Niestety, tak to wygląda. Jesteśmy bezradni.

 

Wójt Ambroziak dodaje, że mieszkaniowej sytuacji towarzyszy wiele paradoksów.

 

- Z jednej strony w każdej wsi stoi po pięć, sześć pustych domów, a ludzie nie mają gdzie mieszkać i liczą na lokale komunalne – mówi. - Pani Karolinie możemy na razie zaproponować mieszkanie w budynkach, które będą wznoszone w ramach KZN Północ. Bloki staną na przedłożeniu ulicy Warmińskiej w kierunku Lipnik. Proponuję, aby zgłosiła się do nas w tej sprawie. Będzie to nowe, wygodniejsze budownictwo. Myślę, że te mieszkania powinny być gotowe za jakieś 3 lata.



Komentarze do artykułu

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama


Komentarze

Reklama