Wtorek, 28 Marca
Imieniny: Ernesta, Jana, Marka -

Reklama


Reklama

Lekarz pełen troski - Piotr Troska (rozmowa "Tygodnika Szczytno")


Wśród wielu nazwisk szczycieńskich lekarzy, pracowników powiatowego szpitala dominuje to jedno: Piotr Troska. Pacjenci mają jednoznaczną opinię: gdyby wszyscy lekarze byli tacy, jak dr Piotr, byłoby super. Rzadka to jednomyślność, która nie tylko skłania, ale wręcz nakazuje, by temu wyjątkowemu medykowi przyjrzeć się bliżej. W najprostszy sposób. Rozmawiamy.



Nie jest pan ze Szczytna?

 

Nie. Większość z nas dojeżdża z Olsztyna. Zespół lekarzy „obsługujących” szczycieńską chirurgię dotychczas był ośmioosobowy, ale zmniejszył się, gdy dr. Stankiewicz odszedł na SOR. Z grupie lekarskiej jest obecnie pięciu specjalistów i dwóch rezydentów. I poza doktorem Dominikiem Górskim, którego korzenie sięgają Wielbarka, wszyscy dojeżdżamy z Olsztyna.

 

Czy w związku z dojazdami szpital w Szczytnie jest waszym jedynym miejscem pracy?

 

Głównym. Niektórzy z nas pełnią od czasu do czasu dyżury w innych placówkach, wspomagając je w trudnej obecnie sytuacji kadrowej, bo jest ona naprawdę trudna. Absolwenci studiów medycznych wybierają łatwiejsze specjalizacje: radiologię, dermatologię... Wcale nie pesymistycznie patrząc, a obiektywnie, zbliża się czas, gdy chirurgów może nie być.

 

Szczytno już taki kryzys przeżywało. Były momenty, choć dość dawno, gdy chirurgię „obsługiwał” tylko jeden lekarz, czy w ogóle oddział był zamknięty...

 

To już raczej historia, mimo wszystko. Obecnie szczycieńska chirurgia jest na naprawdę dobrym poziomie jeśli chodzi o załogę, ale także pod względem wyposażenia. Z pewnością wyróżnia się pod tym względem na tle szpitali powiatowych. I znów jest to moja opinia, ale w pełni obiektywna.

 

Jest pan lekarzem od...

 

1994 roku. Wtedy ukończyłem studia w Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi.

 

Czemu akurat wojskowa uczelnia?

 

Uznałem, że to najlepsza uczelnia medyczna w Polsce z grona dwunastu wówczas istniejących. Pochodzę z Wrocławia, ale wybrałem Łódź. I nie żałuję.

 

„Mundurowy” dyplom nie obligował do założenia munduru?

 

Obligował. W wojsku służyłem dokładnie 15 lat, 6 miesięcy i 3 dni. Od chwili rozpoczęcia studiów. Odszedłem w 2002 roku, nie całkiem z własnej woli. Wtedy wojskowe szpitale, w znakomitej większości, zostały „ucywilizowane”, przekształcone w publiczne zakłady opieki zdrowotnej, a mundurowi pracownicy byli „poproszeni” o zdjęcie mundurów. Wtedy podjąłem pracę, już jako cywil, w olsztyńskim Centrum Onkologii.

 

W jakim stopniu rozstał się pan z wojskiem?

 

Byłem kapitanem. Po odejściu otrzymałem nawet szczątkową emeryturę, na której godny wymiar nadal pracuję. Większy procent doliczą mi za półtora roku spędzone w Libanie, bo w latach 1988-89 pracowałem tam w ramach kontyngentu ONZ, a teren, gdzie przebywałem, znajdował się w strefie wojny.

 

To był szpital polowy?

 

Nie całkiem. Pracowałem w ambulatorium wojskowym, które znajdowało się w naszej, ONZ-owskiej jednostce. Dodatkowo pracowałem w libańskim szpitalu powiatowym, byłem też tzw. oficerem humanitarnym i opiekowałem się sierocińcem. Jako żołnierze nie mieliśmy tam wiele do roboty, chociaż mi, jako lekarzowi zajęć nie brakowało, bo przyjmowałem około 40 pacjentów dziennie. Ale wolnego czasu było sporo. To wtedy właśnie nauczyłem się grać w tenisa. Można powiedzieć - z nudów. Tyle że upodobanie do tenisa zostało mi do dziś.

 


Reklama

To jedyny sport, z jakim ma pan do czynienia?

 

Trochę biegam, żeby nie zardzewieć, czyli jogging. Wcześniej, w latach bardziej szkolnych, grałem w koszykówkę. Byłem nawet w kadrze narodowej juniorów. Grałem w klubie Gwardia Wrocław.

 

Gwardia, wojsko... To nasuwa przypuszczenie, że mundur jako taki to jakaś rodzinna tradycja.

 

Nie. W najmniejszym stopniu. Mama była pielęgniarką, ojciec technikiem budowlanym. Moja Gwardia nie była jakimkolwiek klubem resortowym, a wojskową akademię wybrałem nie mając zielonego pojęcia o wojsku, lecz z powodów, o których już wspomniałem. Można więc powiedzieć, że zostałem oficerem WP z przypadku.

 

Ale powiązania z medycyną w rodzinie były. Czy to pana skłoniło do wyboru kierunku studiów?

 

Na pewno w niemałym stopniu. Bywało, że w domu robiłem zastrzyki czy mierzyłem ciśnienie. Było też u nas sporo książek medycznych. Czasem myślę, że jestem „upośledzony”, bo nie pamiętam, bym rozważał jakąkolwiek inną profesję. Od „zawsze” chciałem być lekarzem i to chirurgiem. Dziwią mnie powszechne dość opinie, że współcześnie młodzi ludzie w szkołach średnich, a niektórzy już i na studiach, nie wiedzą czym chcą się zajmować, kim być. Nigdy nie miałem żadnych wątpliwości, chociaż dopiero sporo lat po podjęciu decyzji dowiedziałem się, że aby być lekarzem, muszę skończyć studia. Więc je skończyłem.

 

Dziś jednak nie da się chyba być po prostu chirurgiem. Obowiązuje wąska specjalizacja...

 

Szczycieński oddział to chirurgia ogólna i to decyduje o tym, że lekarze są specjalistami właśnie z takiego zakresu. Można powiedzieć, że dzisiejsza chirurgia dzieli się na dwie: miękką i twardą. Miękka – to właśnie ogólna, twarda – to ortopedia. Już choćby z tego podstawowego podziału wynika, że chirurgia ogólna obejmuje bardzo szeroki zakres działań medycznych. Wąskie specjalizacje, o których pani wspomina, to raczej już nadspecjalizacje w kierunku, np. onkologii czy chirurgii naczyniowej. Generalnie rzecz biorąc, jako chirurdzy ogólni, możemy wykonywać bardzo obszerny katalog zabiegów, a jedynym ograniczeniem jest czy może być dostępność niezbędnego sprzętu. Co ważne, szpitala w Szczytnie takie ograniczenia nie dotyczą, bo oddział jest naprawdę wyposażony we wszystko, co potrzeba. W zakresie kilku procedur medycznych z chirurgii przewodu pokarmowego i gastrologii, zwłaszcza w dziedzinie endoskopii dróg żółciowych jesteśmy jedynym powiatowym szpitalem, który jest referencyjny. To oznacza, że kierowani są do nas pacjenci praktycznie z całego województwa. Dodam, że sam mam specjalizację drugiego stopnia z chirurgii ogólnej, ukończyłem specjalizację z chirurgii onkologicznej, choć mam jeszcze przed sobą końcowy egzamin, jestem w trakcie specjalizacji z medycyny rodzinnej, a w 2015 roku obroniłem doktorat.

 

Ale dzieci leczyć nie możecie. Wśród internetowych komentarzy pojawiła się mało przyjemna krytyka odnośnie do tego faktu. Wiem, że to akurat nie jest wina ani szpitala, ani lekarzy.

 

Takie są ogólne, odgórne zalecenia w oparciu o opinię Krajowego Konsultanta. Dzieci są kierowane do Olsztyna, na specjalistyczny oddział chirurgii dziecięcej. W moim przekonaniu nie jest to złe rozwiązanie, bo dzieci jednak wymagają nieco odmiennego podejścia, warunków... Niemniej w sytuacjach nagłych, gdy ingerencja chirurgiczna jest konieczna natychmiastowo, także w Szczytnie operujemy dzieci. Jeszcze do niedawna usuwaliśmy wyrostki robaczkowe dzieciom powyżej 7 roku życia.

 

Reklama

Ma pan dzieci?

 

Jedno, chociaż to już nie dziecko, bo 30-latek. Doktoryzuje się akurat, ale nie z medycyny, bo jest inżynierem. Żona też jedna. Też nie lekarz. Polonistka, ale również historyk, tak ogólnie oraz historyk sztuki.

 

Czyli raczej nie poznaliście się w szpitalu...

 

Na imprezie, jeszcze w czasie studiów.

 

I tak od razu zaiskrzyło?

 

Chyba tak... Niech będzie, że tak. Zresztą krótko później był ślub, jeszcze jak studiowaliśmy. Poznaliśmy się we Wrocławiu, gdzie żona studiowała. Pochodzi z Opola.

 

To skąd się wziął Olsztyn w waszym życiu?

 

Wojskowy rozkaz. Nie miałem większego wyboru poza tym, że chciałem rozpocząć pracę nie w ambulatorium w jakiejś jednostce, ale w szpitalu i tak się stało. Najpierw zostałem skierowany do Braniewa, później przeniesiony do szpitala wojskowego w Olsztynie.

 

Wieść gmina niesie, że ma pan szczególne upodobanie do pewnego, kultowego już filmu...

 

„Wojny gwiezdne”. Obraz odwiecznej walki dobra ze złem. Bajka, ale mnie zafascynowała jak byłem jeszcze dzieckiem, bodaj ze 40 lat temu i to trwa do dziś. Znam losy bohaterów, oczywiście te filmowe, dość dokładnie całą sagę. Jestem fanem, ale nie fanatykiem, bo miłośników tego cyklu filmowego, znacznie bardziej zaangażowanych ode mnie – nie brakuje.

 

Coś jeszcze pana wybitnie pasjonuje?

 

Zegarmistrzostwo. Interesuję się mechanizmami, dzięki którym czasomierze działały, kolekcjonuję stare zegarki, remontuję je, uczę się, gromadzę sporo tematycznej literatury. To trwa od dzieciństwa. Sprzedawałem butelki, kupowałem stare, ruskie zegary. Czy raczej zegarki, bo ja zajmuję się tylko naręcznymi.

 

W swej kolekcji posiada pan jakieś wyjątkowo oryginalne okazy?

 

Może najstarszy – omega z 1900 roku, produkcji oczywiście szwajcarskiej.

 

Powiedzenie, że ktoś jest punktualny jak szwajcarski zegarek, ma swoje uzasadnienie?

 

W pełni. Osobiście do takiej punktualności próbuję dążyć, choć nie zawsze mi wychodzi. Można powiedzieć, że mam filozoficzny stosunek do czasu, do jego upływu.

 

Czy zatem uważa pan, że lepiej żyć tu i teraz, czy też należy brać pod uwagę nieodgadnioną przyszłość i nasze w niej losy bądź rolę?

 

Uważam, że lepiej spłonąć niż tlić się powoli, aczkolwiek dobrze jest myśleć, że to nie koniec, że my się też nie kończymy. To chyba ułatwia trwanie w doczesności. Jako lekarz cenię sobie jednak inny slogan, a raczej antyczną sentencję, którą staram się wcielać w życie: jest nikim ten, kto nie ulepsza świata. Szczycieński oddział chirurgiczny jest trzecim, którym kieruję. I staram się go ulepszać od blisko pięciu lat. Nie zawsze to ulepszanie wychodzi, ale w Szczytnie z pewnością się powiodło, co – oczywiście – nie jest moją wyłączną zasługą. Wielu ludzi się do tego przyczyniło i chwała im za to.



Komentarze do artykułu

Wieslawa

A ja jestem wdzięczna P. dr Henrykowi Zalewskiemu (wyżej wymienionemu) za wykonanie mi operacji piersi. Dzięki dr Zalewskiemu i Jego zespołowi z polikliniki, którzy mnie operowali, żyje. A Panu dr Piotrowi Trosce jeszcze raz dziękuję za wykonanie mi bezboleśnie kolonoskopii.

Henryk Zalewski/ henryk38

Piękne odpowiedzi na niełatwe pytania. Pamiętam wspólny powrót , z przystankiem ( po egzaminie na drugi stopień Pana i mojego asystenta )

Pacjentka

Wspaniały lekarz. Kilka lat temu uratował mi życie. Będę Panu doktorowi wdzięczna do końca moich dni.

Marcin

Dr. Troska to naprawdę super specjalista ???? dzięki podjętej przez niego diagnozie mogę pisać ten komentarz, moim zdaniem krótko mówiąc razem z dr. Górskim uratowali mi życie i będę im za to wdzięczny do końca. Oczywiście dziękuję też pielęgniarkom za opiekę i wsparcie bo naprawdę czuć że robią kawał dobrej roboty.

Napisz

Reklama


Komentarze

  • Wyższa Szkoła Policji w Szczytnie zmienia się w Akademię Policji
    Miliony wyrzucone w błoto, bo pan granatnik koszulkę w młodości nosił Police Akademy i teraz takie zamarzenie ma. Lepiej chłopie poczytaj czegoś o granatnikach poczytaj

    wolf


    2023-03-27 11:12:06
  • Zalewska, Kasznia, Jesionowski, Hydromix, Przyjazne Spychowo, PZN... Jurandy trafiły do wybitnych (zdjęcie)
    Wielkie gratulacje dla Pani Wiesi, pracowałem z Panią w szpitalu, wspaniała Osoba :)

    Krzysiek


    2023-03-27 10:55:36
  • Kardiolog, który stracił serce dla Szczytna. Historia doktora Adama Nagajewskiego
    Cudowny lekarz szkoda że Pan nas opuścił ale nie dziwię się tu nie było szans na rozwój życzę powodzenia i dziękuję

    Aaa


    2023-03-26 21:57:01
  • O szukaniu winnych – felieton Jerzego Niemczuka
    Szanowny Panie Niemczuk. Tekst o uczeniu się pisania w trakcie wypisywania mandatu - stary jak świat. Znam go od dobrych 30 lat, Będąc dość młodym człowiekiem, przewożącym w przepisowej liczbie w maluchu moich przyjaciół w dość sporym mieście o nazwie Toruń z Centrum na Bielany. Lato, szyby opuszczone i ferajna śmieje się do rozpuku z różnych dowcipów. Tylko ze względu na nasz wiek i dobry nastrój niczym nie wzmacniany zostaliśmy zatrzymani przez patrol, który trzepał nas prawie godzinę. Każdego z osobna goszcząc w wiadomym wozie. Reszta czekając samochodzie zastanawiała się, czy uczą się jeszcze pisać i czytać, czy już literują i drukują. Płakaliśmy ze śmiechu, a mandat płaciliśmy zrzutką, W sumie nie wiadomo za co, zdaje się, że stwarzaliśmy swym dobrym humorem zagrożenie na drodze. Może obecnie niektórzy są po studiach np. w Toruniu, ale w innej akademii. Druga rzecz - na pochyłe drzewo każda koza skacze, łatwiej pobić słabszego, niż zmierzyć się z Pietrzykowskim. Ot taka opowiastka. Pozdrowienia

    Anegdota


    2023-03-26 17:07:19
  • Mazurskie Malediwy zostaną bez wody i mieszkańców? (Rozmowa z wójtem gminy Jedwabno Sławomirem Ambroziakiem)
    Piękne lasy i jeziora nie wystarczą do godnego życia. Jakość życia stałych mieszkańców systematycznie się pogarsza. Jesteśmy wyłączeni komunikacyjnie. Tragedia jest w służbie zdrowia. Nie ma od lat stomatologa. Kiedyś dojeżdżał ginekolog, okulista. Teraz mamy tylko lekarza rodzinnego i zrujnowany budynek, zaniedbaną posesję ośrodka zdrowia. Tak źle nie było od lat.Pan Wójt remontuje i buduje kluby na wsiach a nie dba o zdrowie mieszkańców, zęby dzieciaków i wygląd miejscowości gminnej.Podatki, wszystkie opłaty mamy najwyższe w powiecie. Nasze dzieci nie chcą tu wracać. Również młodzi ludzie z dużych miast nie myślą o budowie tutaj domów na okres lata. Jest brak infrastruktury przyciagającej młodych ludzi. Jest dużo domków letniskowych, które zostały pobudowane dawno. Młodzi szukają atracji sportowych, ścieżek rowerowych. Gmina chce zarabiać na turystach nie oferując nic w zamian. Kanalizacja, wodociągi są niezbędne dla rozwoju turystyki. Ale to obecnie standart. Trzeba czegoś więcej. Brak miejsc pracy też wyklucza powrót dzieci po ukończeniu nauki w rodzinne strony. Oni już nawet na urlop nie chcą tu przyjeżdżać, tłumacząc to brakiem jakichkolwiek atrakcji. Okropnie wyglądają obskurne punkty handlowe i gastronomiczne w Warchałach. Młodzi ludzie planujący rodzinę nie widzą w Jedwabnie perspektyw rozwoju swoich dzieci. Brak jest zajeć pozalekcyjnych, rozwijających zainteresowania, na dodatkowe zajęcia językowe, sportowe trzeba dzieci dowozić do miasta. Koszty utrzymania są wyższe niż w mieście. Ostatnio GOK bardzo rozwinął działalność. Jednak nie jest w stanie zatrudnić specjalistów prowadzących na wysokim poziomie zajęcia tematyczne. Ożywili się emeryci i bardzo dobrze, że wyszli ze swoich czterech ścian. Jednak to nie gwarantuje rozswoju gminy. W stosunku do ościennych gmin zostaliśmy poważnie w tyle. Nawet mieszkania oferowane za 40 % ceny mieszkania o takim standardzie w Olsztynie nie znajdują nabywców. JeślI powstanie poligon to również rozwój turystyki w gminie będzie zagrożony. Nie wiem jak wygladaja wpływy z podatków od turystyki, domków letniskowych w stosunku do pozostałych wpływów. Uważam jednak, że nic za te pieniądze nie zrobiono dla turystów. Brak parkingów w Warchałach, niesprzątana plaża w Nartach, brak koszy na śmieci w miejscach publicznych to tylko ułamek zaniedbań. Z roku na rok obserwuję coraz mniej młodszych turystów odwiedzających naszą piękną ale bardzo zaniedbaną gminę. Przyjeżdżaja starsi ludzie szukający ciszy, majacy tu swoje, już często podniszczone domy.

    Mieszkaniec


    2023-03-26 10:46:07
  • Ekstremalna Droga Krzyżowa w Szczytnie: 33 km modlitwy, ciszy i trudów w poszukiwaniu spotkania z Bogiem
    Ja myślę, że JPII mniej potrzebuje takich jak \"szczytnianin od zawsze\", Grot przynajmniej nie pluje na niego nienawiścią i jadem.

    Anna


    2023-03-26 10:26:41
  • Wielbark szykuje się na przyjęcie tysięcy żołnierzy?! Wojsko rozpoczyna promocję powstania nowej jednostki wojskowej w tej gminie
    Nie Kuba, nie wystarczy, żeby powróciła normalność, trzeba wszystkich z Nowogrodzkiej pogonić na zbite ryje, nie zapominaj, że jest to doskonale zorganizowana mafia.


    2023-03-26 10:18:59
  • Miejska Biblioteka Publiczna w Szczytnie zaprasza w podróż po świecie mangi - czwartek, 30 marca
    Manga to każdy komiks wydany w Japonii, nie istnieje też coś takiego jak styl mangowy. Poza Japonią mangą nazywamy komiks japońskiego autora (bez względu na styl, w jakim został stworzony). Tutaj co najwyżej mamy do czynienia z komiksem.

    pcela


    2023-03-24 19:06:16
  • Trwają policyjne działania pn. Niechronieni Uczestnicy Ruchu Drogowego
    Lepiej zainteresować się tymi co mają sądowy zakaz kierowania autami , bo czują się bezkarni.

    cojest


    2023-03-24 14:11:05
  • Lokalna mapa potrzeb już działa. Skorzystaj! Pomóż rozwinąć swoje miasto, gminę
    Lans jak lans - jeden szyty subtelnie, a inny grubymi nićmi. Tak niewiarygodnego człowieka, co to w radzie siedzi od iluś lat, a teraz dopiero szuka pomysłów u mieszkańców - to rzadko się spotyka. Niektórzy to jeszcze umieją trochę udawać, a on idzie na rympał.

    Krajan


    2023-03-24 11:26:18

Reklama