Sobota, 20 Kwiecień
Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha -

Reklama


Reklama

Kalina Archacka – ścieżką z wątpliwości do powołania - historia pielęgniarki, która odkryła swoją misję


Planowała swoje życie zawodowe związać z muzyką lub aktorstwem. Została pielęgniarką. - W życiu nie ma przypadków. A ja swojego zawodu nie zmieniłabym na żaden inny – mówi Kalina Archacka. Pani magister pielęgniarstwa, która na co dzień pracuje w szczycieńskim szpitalu.



- W zasadzie nie umiem odpowiedzieć na pytanie, dlaczego zostałam pielęgniarką. Kuzynka zaproponowała mi, żebym złożyła z nią papiery na pielęgniarstwo na Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie. Przyjęli mnie – opowiada Kalina Archacka. - Moja rodzina przecierała oczy ze zdumienia.

 

19-letnia wówczas Kalina dała im niezły orzech do zgryzienia. Dziewczyna, która śpiewała, recytowała wiersze i na poważnie myślała o aktorstwie poinformowała wszystkich, że zostanie pielęgniarką. Gdy minął pierwszy szok rodzina okazała się wyjątkowym wsparciem.

 

Pierwsze kroki

 

Licencjat z pielęgniarstwa Kalina obroniła w 2014 roku. Wtedy też rozpoczęła pracę na oddziale wewnętrznym jednego z warszawskich szpitali.

 

- To był bardzo ważny etap w mojej zawodowej drodze. Pierwsza praca i to na jednym z najtrudniejszych oddziałów. Chociaż nie był to pełen etat, to nauczyłam się tam naprawdę wiele – opowiada.

 

To również na tym oddziale przyszło pierwsze zwątpienie, czy wybrała słusznie.

 

- Pierwszy raz byłam przy śmierci pacjenta. To bardzo mną wstrząsnęło, poruszyło – mówi. - Po wyjściu z pracy od razu zadzwoniłam do mamy, zapłakana powiedziałam, że to chyba nie jest dla mnie. A ona mi na to, że takich potrzeba pielęgniarek, którym bardzo zależy i to mnie uspokoiło.

 

Chociaż przyznaje, że do śmierci nie można się przyzwyczaić, to dzisiaj patrzy na nią inaczej. - Jest to nieodłączny element naszego życia. To, że możemy być przy pacjencie w takiej chwili jest pewnego rodzaju wyróżnieniem. Dzisiaj traktuję to trochę jak dar – wyjaśnia. - Szczególnie, gdy odchodzi osoba samotna, to że możemy ją wesprzeć, potrzymać za rękę. To są bardzo intymne chwile.

 

Od studiów do noworodków

 

Kalina była pierwszym rocznikiem pielęgniarstwa na AWFie. Trzy lata studiów wspomina z uśmiechem. Chociaż studenci sami nie musieli popisywać się sprawnością fizyczną, to mieli wiele zajęć, których celem było zrozumienie pacjenta.

 

- Uczyliśmy się wielu ciekawych rzeczy. Również jazdy na wózku inwalidzkim. Bardzo dużo pracowaliśmy z osobami niepełnosprawnymi – opowiada. - Myślę, że to pozwoliło nam lepiej zrozumieć uczucia osób, którymi dzisiaj się zajmujemy.

 

Tytuł magistra obroniła już na Uniwersytecie Medycznym w Warszawie. Po studiach rok pracowała w Bydgoszczy, ale ciągnęło ją do domu. Pasją do nowego kierunku zaraziła swojego przyszłego męża.


Reklama

 

- Wydaje mi się, że trochę namówiłam Błażeja do tego, aby wybrał kierunek medyczny. Dzisiaj jest ratownikiem medycznym i wiem, że też się w tym odnalazł – wspomina.

 

Kiedy wrócili do Szczytna, oboje zaczęli pracę w zawodzie. Błażej w pogotowiu, a Kalina na oddziale położniczym szczycieńskiego szpitala.

 

- To był wspaniały czas. Zajmowałam się noworodkami, miałam możliwość być przy narodzinach dzieci. To wyjątkowe przeżycie, słyszeć pierwszy krzyk dziecka – mówi. - Zawsze lubiłam dzieci, a opieka nad takimi maluszkami daje wiele radości, chociaż wymaga także czujności. Noworodki nie powiedzą nam czy coś je boli, więc trzeba bardzo uważnie obserwować maluchy.

 

Nowa specjalizacja

 

Kiedy Kalina sama została mamą, a na świecie pojawił się jej synek Feliks, postanowiła nieco zmienić charakter swojej pracy. Z oddziału położniczego przeszła do pracowni endoskopowej, gdzie asystuje lekarzom podczas przeprowadzania badań takich jak kolonoskopia i endoskopia.

 

- Przyznam, że na początku praca tu wydała mi się wyzwaniem. Była czymś zupełnie nowym i wymagała ode mnie przyswojenia sporej dawki wiedzy – twierdzi. - Chyba najbardziej w tym wszystkim stresowała mnie obsługa samego sprzętu ponieważ jest go sporo i jest nowoczesny.

 

W odnalezieniu się w nowym miejscu pomógł jej cały zespół oraz specjalistyczne szkolenie, w którym wzięła udział. Na początku stresowała się tak samo jako pacjenci, dzisiaj robi wszystko, aby sprawić, by badania były dla nich mniej stresujące.

 

- Mam świadomość, że wizyta u nas powoduje, że pacjenci się bardzo denerwują. Badania, które wykonujemy, nie należą do przyjemnych i powodują, że pacjenci się krępują, ale są to bardzo ważne badania diagnostyczne - dodaje rozważnie.

 

 

W rodzinie jak w pracy

 

Kalina jest pierwszą osobą w rodzinie, która zdecydowała się związać swoją zawodową drogę z kierunkiem medycznym.

 

- W sumie trochę jestem prekursorką, czy ktoś pójdzie w moje ślady, nie wiem – mówi.

 

Reklama

Przyznaje, że zdarza jej się zrobić komuś w rodzinie zastrzyk, chociaż zdecydowanie chętniej wysyła do tego męża.

 

- Ja bardzo lubię pobierać krew i robić zastrzyki, ale w rodzinie niech się tym zajmuje mąż – żartuje.

 

Dzielenie z ukochanym mężczyzną zawodowej pasji daje wiele radości. W domu często rozmawiają o pracy.

 

- Jest nam też łatwiej zrozumieć siebie nawzajem, ponieważ mamy podobne doświadczenia. Do tego wymieniamy się spostrzeżeniami i omawiamy różne medyczne zagadnienia– dodaje.

 

Widać, że praca jest pasją Kariny. Szczerze uśmiechnięta i spokojna sprawia, że człowiek w gabinecie zabiegowym czuje się nieco mniej przerażony.

 

- Bardzo lubię przychodzić do pracy. Łapię się na tym, że w piątek jest mi nawet smutno, że nie spotkam się następnego dnia z zespołem – mówi Kalina.

 

W pracowni endoskopowej wszyscy są dla siebie wsparciem. Na co dzień dyżury pełni w niej pięciu lekarzy i trzy pielęgniarki endoskopowe.

 

- Zależy nam na tym, aby nasza praca była skuteczna, żeby pomagać pacjentom.

 

Muzyczny odpoczynek

 

Prywatnie Kalina jest mamą czteroletniego Feliksa i dwuletniej Helenki. Razem z mężem i przyjaciółmi tworzą zespół Muzykalni Szczytno,który uświetnia takie uroczystości jak śluby.

 

- Muzyka i śpiewanie to moja wielka pasja. W zasadzie śpiewam wszędzie, gdzie tylko mogę – mówi. - Czasami nawet myślę, że może gdybym zaśpiewała niektórym pacjentom mniej by się stresowali badaniami – uśmiecha się.

 

Kalina uwielbia również podróże. Jej ulubiony kierunek to Włochy, ale zawsze chętnie poznaje nowe miejsca. Jej największe marzenie to zdrowie dla niej i jej najbliższych.

 

- Kiedy człowiek wykonuje taki zawód ma świadomość tego, jak jest ono cenne. Często widzimy, jak pacjenci cierpią i walczą o powrót do sprawności, to pozwala doceniać i dbać o siebie i najbliższych – puentuje.

 



Komentarze do artykułu

Lidka K

Kalina jest osobą pracowitą, wyrozumiałą, miłą.Mialam przyjemność pracować z Kaliną,a także miałam okazję być pacjentką w pracowni endoskopowej. Dyżur miała Kalina..I jej dziękuję za fachowość, otuchę i że jest miła.Szkoda że nie pracuje już Doktor, który wykonywał mi badanie. Wielki szacunek dla ludzi dobrej pracy.

Jadwiga

Wspaniałą osoba

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama


Komentarze

Reklama