Na sesjach rady gminy Rozogi bywa emocjonująco. Tak było i 27 grudnia. Radni co prawda jednogłośnie uchwalili budżet i wszelkie zmiany w prognozach finansowych, natomiast gorąco zrobiło się w punktach interpelacje i zapytania radnych, oraz wolne wnioski.
Zaczęło się dość niewinnie. Radny Seweryn Drężek poprosił wójta, aby wziął pod uwagę w planach zakup wozu strażackiego dla OSP Rozogi.
- Tu nie możemy oszczędzać. Każda złotówka wydana na zakup sprzętu nie książek pozytywnie wpłynie na mieszkańców i naszą gminę.
Mowa tu o publikacji wydanej w tym roku, a zleconej przez poprzednika Kaczmarczyka. Zbigniew Kudrzycki zlecił opracowanie i druk publikacji poświęconej historii jednostek OSP w gminie. W obronie publikacji stanęła radna Wanda Malon.
- To jest nasza historia, o której musimy pamiętać. Nasze dziedzictwo – mówiła.
Słowa radnej Malon po raz kolejny wywołały odpowiedź Krzysztofa Bałdygi.
- Ta książka nie uratuje nikomu życia – grzmiał.
- Ja jestem z młodszego pokolenie – wtrącił się radny Damian Krajza. - To można by puścić w internecie, albo poszukać sponsorów, a zaoszczędzonych pieniędzy wesprzeć budowę ulicy Partyzantów – nie krył złośliwości wobec Wandy Malon, która o drogę zabiega.
Młody radny zapomniał jednak o tym, że wydanie e-booka bądź audioobooka to również koszty. Wydanie publikacji kosztowało gminę 80 tys. zł.
O tym, że książka powstanie, było wiadomo już w 2022 roku, czyli w czasie, gdy radnym był obecny wójt.
- Pan Kaczmarczyk wtedy nie protestował – mówi zapytany o całą sytuację Zbigniew Kudrzycki. - Rolą samorządu jest dbanie o dziedzictwo i spuściznę historyczną regionu. Taki był zamiar tej książki. Inspiracją do jej powstania jest jubileusz OSP w Dąbrowach. Działa ona nieprzerwanie od stu lat, co czyni ją jedną z najstarszych jednostek w naszym województwie – wyjaśnia Zbigniew Kudrzycki. - Strażacy żyją tak długo jak o nich pamiętamy, a pamięć ludzka jest ulotna. Myślę, że jak dzieci zobaczą w tej książce, że ich dziadek, tata, wujek albo mama byli bądź są związani ze strażą będą chcieli iść w ich ślady.
O publikację zapytaliśmy kilku mieszkańców gminy. Okazuje się, że książka została w środowisku dobrze przyjęta.
Opisuje ludzi, którzy byli ważni dla lokalnej społeczności. Jeden z naszych rozmówców, który chce pozostać anonimowy, pokusił się o pytanie do radnych Bałdygi i Krajzy. - Czemu panów tak oburza książka, a nie wynagrodzenie Adriana Greczycho? Przecież to, co robi mogliby wykonywać pracownicy gminy i jednostek. Nie potrzeba do tego firmy za ponad 17 tysięcy zł miesięcznie.
Greg
Coooo!?!?!? To gmina Rozogi płaci takie ogromne pieniądze dla jakiejś firmy, dla jakiegoś Greczycho ?!?! To jak to się odbywało do tej pory? nie było nikogo kompetentnego w gminie do kierownictwa? Grubo ponad 210 tysięcy rocznie to chyba jakaś przesada, kpina. Pytam się w takim razie po co mam taki wójt, który potrzebuje doradcy bo sam nie potrafi podejmować decyzji, kierować urzędem ? Panie Kaczmarczyk niech pan się weźmie w garść i zajmie merytoryczną pracą a nie pierdołami, a zaoszczędzone pieniądze spożytkuje na rzecz gminy i mieszkańców.