Wtorek, 13 Maj
Imieniny: Dominika, Imeldy, Pankracego -

Reklama


Reklama

G...niana sprawa


Zielona maszkara, czyli szalet stojący przy Placu Juranda od lat wywołuje mieszane uczucia, a jednoznacznie negatywne wówczas, gdy – jak się to czasem mówi – komuś te uczucia się akurat skropliły. - Po co to stoi? Teraz nawet klamki nie ma. I co ma zrobić człowiek w potrzebie? - pyta wcale nieretorycznie Krzysztof Bądaruk z Nowego Gize...


  • Data:

Zielona maszkara, czyli szalet stojący przy Placu Juranda od lat wywołuje mieszane uczucia, a jednoznacznie negatywne wówczas, gdy – jak się to czasem mówi – komuś te uczucia się akurat skropliły. - Po co to stoi? Teraz nawet klamki nie ma. I co ma zrobić człowiek w potrzebie? - pyta wcale nieretorycznie Krzysztof Bądaruk z Nowego Gizewa. Ma pecha, bo co się w mieście pojawi i mu się zachce – to szaletowa budka jest do niego wrogo usposobiona, nie wpuszcza do środka. - Jakie zimą? - polemizuje z naszą redakcyjną wiedzą. - Ostatnio latem też nie można się było dostać do środka, a pani sama mnie zrugała i pogoniła zza waszego budynku. Ale co miałem zrobić, jak musiałem...?
Pan Krzysztof nie jest, oczywiście jedynym poszkodowanym, o czym od czasu do czasu na łamach wspominamy. Zawsze też pytamy, jak to jest z obsługą tego czegoś i czy długo to-to będzie jeszcze szpecić centrum miasta. I zawsze otrzymujemy podobną odpowiedź.
Na zimę szalet jest wyłączany z użytkowania. Przechodnie miejscowi i turyści muszą zapamiętać, że w centrum Szczytna fizjologiczne potrzeby można mieć tylko latem. Wina leży po stronie użytkowników, tych, którym spieszyło się zarówno przed, jak i po. - Niedomykanie drzwi przy sporych mrozach powodowało liczne awarie – mówi Krystyna Lis z Urzędu Miejskiego. - Zamarzała woda, pękały rury i urządzenia sanitarne. Administrator to naprawiał i wymieniał, ale ostatecznie zgodziliśmy się na to, by obiekt działał od wiosny do jesieni.
Inspektor Lis zapewnia, że szalet jest kontrolowany, tak pod względem użyteczności, jak i higieny, ale przy tym rodzaju budki wykluczone jest, by była ona dostępna także zimą.
To już prawie „zabytek” - szpeci miasto już bodaj z 10 lat i tyleż lat wywołuje złość bądź kpiny. Przynajmniej pojedynczo, bo drugie takie „dzieło małej architektury” zniknęło sprzed dawnego kina prawie tak szybko, jak się pojawiło. Skoro jednak z budżetu miejskiego wywalone zostały pieniądze na ich zakup, to też nie jest sensowne, by stało sobie całkiem bezużyteczne na posesji ZGK. Okazuje się, że... nie ma gdzie go w Szczytnie postawić przy wymaganiach budowlanych i technologicznych: jak jest miejsce wystarczająco blisko studzienki kanalizacyjnej i ujęcia wody, to jednocześnie za blisko innych mediów, np. przewodów telefonicznych czy energetycznych. I znów jest kolejny winny – tym razem zapchane współczesną techniką „podziemia”. Nikt już dziś nie wskaże palcem bezpośrednich sprawców. Niektórzy z nich już żadnej mocy sprawczej w mieście nie mają, ale są i tacy, którzy wciąż zasiedlają ratusz w godzinach urzędowania.


Reklama

Reklama



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama