Po przerwie wróciłem do pisania felietonów dla „Tygodnika Szczytno”. Z paru powodów. Po pierwsze jest to wolne medium i chciałbym je wspierać pisaniem, bo to potrafię najlepiej. Przez lata po 89 dorobiliśmy się świetnego dziennikarstwa. Także prasy lokalnej o dużej sile rażenia. To dziennikarze depczą po piętach każdej władzy, zanim się ocknie prokuratura. Zadają niewygodne pytania i sprawdzają, co warte są odpowiedzi. Bo obowiązkiem demokratycznej władzy na każdym szczeblu jest odpowiadanie. Brak odpowiedzi jest odpowiedzią na to, jak władza traktuje odpowiedzialność. W ostatnich latach, zamiast odpowiedzi na pytania oglądamy plecy i zady umykających polityków. Taka mowa ciała. Mówiący plecami. Co pokazuje, gdzie mają naszą obywatelską ciekawość oraz własną odpowiedzialność.
Po drugie apelowali do mnie czytelnicy zawiedzeni, że przestałem pisać do „Tygodnika…”. Istnienie czytelników to dla każdego autora doping.
Po trzecie piszę codziennie, próbując zostawić na papierze ślad po swoim życiu i o tym, co myślę o świecie, który mnie otacza, a to, co piszę, po części może być interesujące nie tylko dla mnie, więc w rzeczywistości robię to na własny, wewnętrzny użytek. Żeby nie wyjść z rytmu pisania i żeby nie zawieść własnej pamięci. Więc i tak bym pisał, co myślę, może tylko w mniej starannej formie.
Większość swoich lat przeżyłem w świecie instytucjonalnie skłamanym. Właściwie w dwuświecie - jeden był realny, dostępny dla każdego na co dzień w parcianej wersji, drugi kreowany przez opresyjną władzę, był papierowym parawanem sukcesów, w które nikt nie wierzył. Od Zachodu oddzielała nas nie tylko żelazna kurtyna oraz dystans - jak nam się zdawało - pięćdziesięciu lat, żeby się zbliżyć do poziomu tamtejszej egzystencji, to jeszcze zasłona, co nie przepuszczała prawdy o tym, co się u nas dzieje.
Był to świat zakulisowy, a my byliśmy skazani na domysły i przecieki od nas do nich, i to od nich o nas się dowiadywaliśmy. Większość słuchała schrypniętego od systemowych zakłóceń radia „Wolna Europa” i radia Londyn. A elitarna mniejszość sięgała po analizy zachodniej prasy, która śladowo docierała do Polski. Kiedy pod koniec lat siedemdziesiątych pracowałem w „Kulturze”, miałem dostęp do „Timesa” oraz „Newsweeka”. Był on opóźniony, bo najpierw czytał go nasz naczelny, po nim kierownik mojego działu, ale po paru tygodniach, choć daleki w kolejności dziobania, miałem szanse i ja przeczytać. Z tego powodu zacząłem się z zapałem uczyć angielskiego na kursie dla dziennikarzy.
Dla ludzi takich jak ja, prawda i wolne słowo były wartościami pożądanymi, potem niezbywalnymi. Inni wiedzę czerpali z najbliższego otoczenia. Plotka, przekaz ustny od wtajemniczonych w to, co się dzieje za kulisami, a raczej od tych, którzy znali kogoś, kto wiedział albo znał tego, co wie, był ówczesnym fejkiem. Czasami to nie fakt i nie fejk, a wręcz fak.
Zdawało się, że powszechny dostęp do wiedzy za pośrednictwem Internetu będzie wybawieniem przed kłamstwem, ale stało inaczej. Jak to celnie zauważył Tischner, jest prawda, półprawda i gówno prawda. Ta ostatnia wylała się szerokim strumieniem za sprawą mediów społecznościowych. Społeczne bańki, które się choćby na Facebooku wytworzyły, są towarzyskimi kręgami zaufania. I w tych kręgach dość często się zaufania nadużywa, nie zawsze zresztą świadomie. Jeśli komuś ufamy, mniej jesteśmy skłonni sprawdzać, czy to, co nam serwuje, jest prawdą. Czasami powielamy to, „szerujemy” bezkrytycznie. Jak powiadał Grydzewski, naczelny „Wiadomości Literackich”: - Ja dobrze wiem, że Słowacki napisał „Pana Tadeusza”, ale zanim opublikuję, to sprawdzam w encyklopedii.
Dobre dziennikarstwo to gwarancja, że stajemy w prawdzie.
Jerzy Niemczuk
Do Elizy
Zaciekawił mnie komentarz Elizy i dlatego przeczytałem felieton. W związku z powyższym zapytowuję się uprzejmie, o jakich ludziach \"takich jak ja\" Pan pisze. Jest jakaś miara, forma, która opisuje takich ludzi? Co to w ogóle znaczy? Przy całym szacunku - coś się panu wymskło. Dla takich, jak ja - bardzo niesmaczne.
Eliza
\"Dla ludzi takich jak ja, prawda i wolne słowo były wartościami pożądanymi, potem niezbywalnymi\" - tak, to doskonale widać, słychać i czuć. Jeszcze warto dodać: \"Dla ludzi na pewnym poziomie\".