Środa, 4 Grudzień
Imieniny: Kryspiny, Norberta, Sabiny -

Reklama


Reklama

Być kontent czy irytować się? - felieton Leszka Mierzejewskiego


W poprzednim odcinku opowiedziałem Wam o irytowaniu się, wówczas wszystko pokazałem w czarnych barwach. Dziś dla wyrównania zaprezentuje kolorowe sceny z życia. Opowiem o dobrym nastroju, bo to również dosyć często spotykane zaburzenie, gdy wszystko układa się pomyślnie lub jak w scenariuszu filmowym. Wówczas mamy radosne usposobienie, na otaczający świat patrzymy przez różowe okulary, a nasz optymizm sprawia, że nawet choroby i bolączki idą w zapomnienie.



Na początku muszę się do czegoś przyznać: najlepiej ze spotkań znoszę te w Muzeum Mazurskim w Szczytnie. Przede wszystkim, od nich dostaje pięknie wydrukowane zaproszenia i uczestniczę w różnego rodzaju prapremierach, jarmarkach, promocjach książek, wystawach fotografiki, prezentacjach twórczości artystycznej itd.

 

W innych przybytkach szczycieńskiej kultury również jestem kontent, ale to trochę jak w bajce o Kopciuszku – w popiele zaklęć i aforyzmów nie odnajduję wszystkich ziarenek maku. Przesiewanie to ciężka robota, jednak w Muzeum jest inaczej. U nich wszystkie edycje odbywają się nadzwyczaj ciekawie i są z rozmysłem zorganizowane, a co najważniejsze, że nie ciągną się jak „flaki z olejem”.

 

Rozpromieniłem się na wieść, że Hotel Leśna ma nowego właściciela pana Igora Chmielińskiego. W czasach mojej młodości „Leśna” była najmodniejszym rozrywkowym miejscem w naszym powiecie, a nawet i w Polsce. Odbywały się tu dansingi i ujmą dla honoru było, żeby w czwartek, sobotę lub w niedzielę nie uczestniczyć w zabawach.

 

W hotelu nocowali znani polscy politycy, jak np. Włodzimierz Cimoszewicz oraz artyści, na przykład Maryla Rodowicz i Trubadurzy w osobach: Sławomir Kowalewski, Marian Lichtman i Ryszard Poznakowski jako lider... Czwarty z muzyków pojechał do znajomych z Łodzi i u nich nocował w Warchałach. Gościliśmy się wówczas w „Leśnej” z Ryszardem Poznakowskim, bo w połowie lat 60, gdy grał w gdańskim zespole „Tony” byliśmy zaprzyjaźnieni. Zerknijcie na oboczne zdjęcie, gdzie w 1965 roku młodziutki Ryszard Poznakowski (drugi od lewej) pozuje z Zespołem „Tony”.

 

 

Mam nadzieję, że Pan Igor w niedługiej przyszłości doprowadzi obiekt do świetności - wówczas usiądzie się wygodnie i będzie rozkoszowało leśnym widokiem w połączeniu z pysznym jedzeniem i modną muzyką. Oby!

 

Jestem usatysfakcjonowany, gdy dochodzą do mnie wiadomości o nowych inwestycjach lub o nowych zakupach dla naszego powiatowego szpitala w Szczytnie. Jestem pewien, że wszyscy mieszkańcy z powiatu są rozanieleni kwotą 600 000 zł na zakup nowej karetki, która trafi do nas w grudniu. Radość nas rozpiera, gdy dowiadujemy się o każdej złotówce zainwestowanej w ratowanie zdrowia, jak uruchamianie nowych oddziałów szpitalnych typu Zakład Opiekuńczo – Leczniczy. Czy też na zakup nowoczesnego sprzętu, jak defibrylator, urządzenie do kompresji klatki piersiowej czy też respirator. Oby obsługa dorównywała technice!

 

Humorem tryskam, gdy lotnisko w Szymanach zwiększa swoją renomę i staje się niepodważalnym obiektem transportu samolotowego. Przypomnijmy sobie ciemniejszą historię, przecież nie tak dawno temu toczyła się burza, że lotnisko w Szymanach to poroniony pomysł, że to zaprzepaszczone pieniądze. Największą awanturę robili działacze z Olsztyna, żeby w Dajtkach uruchomić transport obsługi lotniczej Warmii i Mazur. Również władze z Ełku podnosiły larum, że centralne usytuowanie lotniska na ich terenie byłoby trafniejszym przedsięwzięciem. Jednak nasz lokalny upór, poparcie wojewody, super lokalizacja i podwaliny po wojskowym obiekcie lotniczym okazały się najekonomiczniejszym przedsięwzięciem.


Reklama

 

Transport drogą powietrzną z Szyman w świat okazał się niepodważalny, a ostatnie letnie statystyki potwierdziły rekordy w korzystaniu z lotniska. Np. w czerwcu b. r. do Szyman przyleciało lub odleciało 14390 osób, a tegoroczny wynik za pierwsze półrocze mówi o blisko 63,5 tys. pasażerów. Nic dodać nic ująć, a kolejne miesiące mogą przynieść kolejne sukcesy. Na powyższe wpływ mają atrakcyjne połączenia, jak do Krakowa, Wrocławia, Dortmundu, Londynu, Antalyi. Ale niewątpliwie jedną z ważniejszych zalet lotniska został nowy system II.S, pozwalający samolotom bezpiecznie lądować przy ograniczonych warunkach atmosferycznych.

 

Taki system ma tylko 9 cywilnych lotnisk w Polsce i został po blisko 3 latach prac, szkoleń i formalności – 7 września b. r. uruchomiony, kosztem 20 mln zł. Żeby udobruchać pasażerów Olsztyna i Ełku wprowadzono dodatkowe ułatwienia dla podróżujących przez Port Lotniczy Olsztyn – Mazury. Od tego lata jest transfer autobusowy pomiędzy Szczytnem a lotniskiem, który pozwala pasażerom na bezpośrednią przesiadkę np. na pociąg z/do Olsztyna i Ełku. Idealne rozwiązanie.

 

Wniebowzięty jestem, gdy wpadają mi w ucho sukcesy naszych sportowców. Wstyd mi się przyznać, ale osobiście nie uprawiam żadnego sportu. Wyjątek, kiedy zmuszany byłem do jego uprawiania w ramach rehabilitacji podczas pobytów w szpitalu i sanatorium. W międzyczasie, przebywając w domu codziennie obiecuję sobie, że w końcu zacznę się więcej ruszać, że będę biegać albo ćwiczyć jogę. Od jutra, od poniedziałku, od nowego roku.

 

Czasem udało mi się nawet zacząć, ale po kilku treningach najczęściej traciłem werwę. Szkoda, przecież w młodym wieku trenowałem boks w GKS Wybrzeże, nawet doszedłem do wicemistrzostwa Wybrzeża. W zamian jestem usatysfakcjonowany sukcesami naszych szczycieńskich i powiatowych bokserów, których trenerem jest mój znajomy Zenon Jagiełło, z którym kiedyś działaliśmy z polityce. Uśmiecham się na wieści o sukcesach zawodników MKL Jurand Szczytno, w szczególności w pchnięciu kulą Juli Michałowskiej.

 

Cały happy jestem, że Maciej Bukowiecki jest tak znakomitym trenerem i że miałem przyjemność razem z nim działać podczas poprzednich samorządowych wyborów. Uszczęśliwiony jestem, gdy coraz częściej słyszę o naszej koronnej pływaczce Karolinie Piechowicz, która w wodzie czuje się jak ryba i sięga po kolejne tytuły nie tylko w Polsce, ale i na świecie! Miałem przyjemność znać b. dobrze jej ojca oraz znam jej matkę, z którą pracowałem w służbie zdrowia. Pamiętam, jak przed 12 laty Karolina wraz z moim wnuczkiem i grupą innych nieopierzonych dzieci, stawiała pierwsze kroki w miejscowym basenie, żeby dziś powrócić jako mistrzyni do „Płetwal” Szczytno!

 

Autor zdjęcia: SwimLand Olsztyn

Jestem zbudowany, gdy nasi piłkarze szalę zwycięstwa przerzucają na swoją stronę. Dobrze jest, gdy SKS Gwardia Szczytno strzela bramki albo WKS Wałpusza wpakowuje je dla przeciwników, czy też LKS Błękitni Pasym pokonują rywali! Gorzej, gdy nasi przegrywają, ale porażki należy jak najszybciej wymazać z pamięci...

Reklama

 

Rozanielony jestem, gdy pomyślę o wędkowaniu i wędkarzach z Koła PZW Nr 74, którzy posiadają lokal w siedzibie Miejskiego Ośrodka Sportu w Szczytnie. Mam przyjemność rok w rok z nimi obcować, w czasie trwania plenerów malarskich. Ich optymistyczne nastawienie do życia, patrzenie na przyszłość z uśmiechniętym licem - skłoniło mnie do spłodzenia następnego artykułu pt.„Z DNIA NA DZIEŃ”, który ukaże się za dwa tygodnie. Osobiście jestem myśliwym, a nie wędkarzem.

 

Przez prawie 30 lat myśliwskiego życia, może z 30 razy wędkowałem i to głównie u siebie na pomoście przy domku letniskowym w Warchałach. Ostatnimi czasy, gdy zaczęły się nagonki na myśliwych, a stan mojego zdrowia wyklucza mnie z czynnego myślistwa, myślę o legalnym wędkowaniu, bo brak obcowania z naturą doprowadza mnie do coraz większej niedyspozycji.

 

Cały w skowronkach jestem, gdy wygospodaruję czas na regularne malowanie obrazów, czy to samotnie w zaciszu domowym, czy grupowo na plenerach malarskich lub warsztatach Uniwersytetu III Wieku. Podobnie, jak pisanie książek lub felietonów, malowanie obrazów pozwala puścić wodze fantazji, oferując nieskończoną radość i satysfakcję z tworzenia. Niejednokrotnie, kiedy pokażę na Facebooku swój obraz, dostaję wiadomości w stylu „kolejny ładny obraz, super obraz, obraz jak zawsze cudownie namalowany, masz talent, namalowany ręką mistrza”... Wówczas jest to dla mnie największa zapłata po stworzeniu dzieła.

 

A trzeba pamiętać, że każdy obraz cieszy zarówno wtedy, gdy go malujemy pod zamówienie, jak i gdy go komuś ofiarujemy. Zdradzę Wam w tajemnicy, że malowanie pomaga mi schudnąć! Niby naciągana teoria, ale nie całkiem bezpodstawna. Gdy nie maluję, to coś podjadam, szczególnie oglądając seriale, pisząc felietony… Gdy maluję, moje ręce są zajęte i to automatycznie zmniejsza częstotliwość podjadania. Proste! Co więcej, malowanie jest dla mnie idealną rehabilitacją dla niesprawnych rąk po wypadku. Oprócz koordynacji na linii oko-ręka, ćwiczę precyzyjność ruchów przedramienia, nadgarstka, dłoni i palców. Nic dodać i ująć.

 

Nie mogę zaprzeczyć i uradowany jestem z faktu, że malowanie również pobudza obie półkule mózgu, wspiera jego optymalny rozwój. Lewa półkula mózgu jest odpowiedzialna za myślenie logiczne i analityczne, a prawa za twórczość i ekspresyjność. Wykorzystywanie tych dwóch obszarów sprawia, że artyści malarze w praktyce szybciej kojarzą abstrakcję, kolory, przestrzenie, widoki... Ciekawostką w malowaniu jest fakt, że każde ostatnie dzieło jest najwspanialsze, niezastąpione – i po drugie, że z biegiem czasu obraz powszednieje i niejednokrotnie część wypocin zostaje zamalowana.

Leszek Mierzejewski

e-mail:leszek.mierzejewski@gazeta.pl



Komentarze do artykułu

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama


Komentarze

Reklama