Piątek, 19 Kwiecień
Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa -

Reklama


Reklama

Burmistrz w „poselskiej” drużynie


W Prostkach, rozegrany został mecz. Po jednej stronie boiska stanęli przyjaciele 17-letniego mieszkańca tej gminy, któremu uraz kręgosłupa uniemożliwił karierę sportową. Drugiej bramki broniła Drużyna Wielkich Serc. To, co działo się w Prostkach zasadniczo nas nie interesuje, ale ciekawostkę stanowi jednak fakt, że zawodnikiem tej drugiej drużyny jest burmistrz Pasymia – Cezary Łachmański. A choć sportowców, i to piłkarskich w różnych władzach gminnych, miejskich czy powiatowych u nas nie brakuje, to w Drużynie Wielkich Serc nikogo więcej z naszego terenu nie ma.


  • Data:

- Pomysł utworzenia drużyny i meczu charytatywnego zrodził się chyba w Pasymiu – mówi Łachmański. - Taką imprezę organizowaliśmy kilka lat temu w ramach pomocy pogorzelcom. Wtedy udało nam się zaprosić do gry kilku parlamentarzystów, przedstawicieli ważnych instytucji i samorządowców – opowiada.

 

Pomysł odświeżył poseł Michał Wypij. - Jakieś pół roku temu dostałem informację, że poseł tworzy właśnie taką „poselską” drużynę, jaka grała niegdyś u nas, a wraz z informacją zaproszenie do udziału w grze – informuje burmistrz Pasymia. - Zgodziłem się.


Reklama

 

Sobotni mecz w Prostkach to właśnie efekt tej nowej (starej, pasymskiej) inicjatywy poselskiej. Rozliczne zajęcia upolitycznionych zawodników nie pozwalają na obszerną aktywność, niemniej Drużyna Wielkich Serc ma w tym roku wziąć udział jeszcze w pięciu podobnych wydarzeniach.

 

24 lipca grała w Wydminach koło Giżycka. Później jeszcze w Biskupcu, Olsztynie i Ostródzie. - Koordynatorem jest poseł Wypij, trudno mi więc powiedzieć, jakimi przesłankami się kieruje w doborze miejsc. Myślę, że to kwestia współpracy z lokalnymi organizatorami wydarzeń, więc zapewne nie ma też przeszkód, by w przyszłości podobne odbyło się gdzieś w naszym powiecie – komentuje Łachmański. - Dla mnie to trochę dodatkowy obowiązek, bo to mamy nawet treningi, a też np. podróż do Wydmin w jedyną wolną sobotę, jaka mi się w lipcu „przydarzy”, to jakiś wysiłek i wyrzeczenie. Dominują jednak pozytywy: mecz to odskocznia od codzienności, służący zdrowiu fizyczny wysiłek, możliwość nawiązania kontaktów z osobami, z którymi znajomość może w przyszłości owocować profitami dla gminy... Przede wszystkim jednak ważne jest to, że każdy mecz, to wsparcie kogoś pozostającego w potrzebie, a na to nie szkoda ani czasu, ani wysiłku.

Reklama



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama