Czwartek, 7 Listopad
Imieniny: Klaudii, Seweryna, Wiktoriusza -

Reklama


Reklama

Administracyjne uzdrowienie pana Józefa


Mieszkaniec Szczytna, 63-letni Józef Szymczak jest osobą leżącą, po częściowej amputacji lewej nogi, niesprawną drugą i chorobami towarzyszącymi. Z rzadka i z trudem porusza się na wózku, a i to właściwie tylko w obrębie niewielkiego mieszkania. Opiekuje się nim jego, także 63-letnia, żona, Mirosława, przechodząc razem z mężem trudy, związane z jego stanem. Potrzeby takiej opieki najwyraźniej nie podziela komisja lekarska, która orzekła, że pan Józef stałej pomocy nie wymaga.



Mirosława i Józef Szymczakowie małżeństwem są od niemal 43 lat i mają trzech dorosłych synów. Ich codzienność wypełniają wspólne zmagania z niełatwą codziennością, w związku z troską o zdrowie pana Józefa. Pan Józef, poza amputacją jednej nogi ze względu na miażdżycę, ma zgiętą w kolanie, obrzękniętą i bolącą drugą, jest po zawale serca, dwóch udarach i ma bajpasy.


Reklama

 

Reklama

Na co dzień jest niemal całkowicie zależny od żony, a rodzinę wspiera także pielęgniarka środowiskowa. Jeszcze rok temu Powiatowy Zespół ds. Orzekania o Niepełnosprawności uznał, że pan Józef jest niepełnosprawny w znacznym stopniu. W tym roku, dokładnie 4 października, zdanie zmienił, orzekając o niepełnosprawności w stopniu umiarkowanym, mimo że stan zdrowia pana Józefa wcale się nie zmienił, a jeśli już – to na gorsze.

 

Według decyzji zespołu medyków i urzędników wcześniej wymagał on “stałej lub długotrwałej opieki lub pomocy innej osoby w związku ze znacznie ograniczoną możliwością samodzielnej egzystencji”, a teraz stał się wystarczająco samodzielny. Trudno się dziwić ich oburzeniu małżonków w związku z tą decyzją.

 

- Jak można w taki sposób potraktować człowieka, który wymaga pomocy i zostawić go samego? - pyta Mirosława Szymczak. - Stwierdzili, że już nie wymagam pomocy - dodaje Józef Szymczak. - Myślą, że jestem zdrowy, że wszystko w porządku - mówi. Od ostatniego orzeczenia państwo Szymczakowie się odwołali, prosząc o ponowne, dokładne przyjrzenie się dokumentacji medycznej, a także o wizytę komisji w domu pacjenta. Odwołaniem zajmie się Wojewódzki Zespół ds. Orzekania o Niepełnosprawności, który jednak orzecznicy powiatowi poinformowali już, że “nie znaleźli podstaw do uwzględnienia odwołania w całości”.

 

Z takim stwierdzeniem nie zgadza się pani Mirosława. Podkreśla, że dla jej męża niebezpieczny jest nawet transport i z tego powodu już od kilku lat nie stawia się osobiście przed obliczem komisji, a ta czerpie wiedzę jedynie z dokumentacji medycznej.

 

- Gdyby któryś z orzekających lekarzy zobaczył Józia na własne oczy, może by zrozumiał... mówi ze łzami w oczach. - Nie tak dawno miał mieć zabieg, ale chirurdzy zrezygnowali, bo nawet znieczulenie czy narkoza są dla męża zbyt niebezpieczne. Ja mogę wyjść co najwyżej do sklepu po zakupy, a i to na krótko – opowiada.

 

Anna Turek-Stryjewska, przewodnicząca Powiatowego Zespołu ds. Orzekania o Niepełnosprawności w Szczytnie do treści kolejnych orzeczeń, ich podstaw i zasadności się nie odnosi, ogranicza się do kwestii proceduralnych.

 

- Jeżeli lekarze tak orzekli, to tym państwu przysługuje prawo do odwołania, z czego skorzystali. Teraz sprawie przyjrzy się zespół wojewódzki. Jeśli to orzeczenie podtrzyma, to wówczas pozostanie tym państwu jeszcze droga sądowa.

 

Formalna zmiana stopnia niepełnosprawności ze znacznego na umiarkowany ma dla Szymczaków bardzo ważny wymiar, bo ekonomiczny. Wiąże się ze zmniejszeniem świadczeń.

 

- Dotychczas męża renta wraz z dodatkami wynosiła 1800 zł, a teraz będzie o co najmniej 700 zł mniej – przyznaje pani Mirosława. - Mąż miał zawał serca w 2010 roku, w 2022 amputowano mu nogę, przed tą operacją miał jeden udar, kilka miesięcy po operacji drugi. Od tego czasu praktycznie jest obłożnie chory. A tu teraz taki stres i nerwy. Aż się boję trzeciego udaru...



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama