Wtorek, 3 Czerwiec
Imieniny: Erazma, Marianny, Marzeny -

Reklama


Reklama

Żołnierska postawa z ludzkim życiem w tle


W środę wieczorem, 20 maja, Paweł Politowski podróżował tzw. „okejką” z Olsztyna do Szczytna, gdy doszło do wypadku. Za pasymskim dworcem kolejowym, 21-letni kierowca busa transita jechał za szybko i na łuku drogi z ograniczeniem do 40 km/h zderzył się z busem.

- Siedział...


  • Data:

W środę wieczorem, 20 maja, Paweł Politowski podróżował tzw. „okejką” z Olsztyna do Szczytna, gdy doszło do wypadku. Za pasymskim dworcem kolejowym, 21-letni kierowca busa transita jechał za szybko i na łuku drogi z ograniczeniem do 40 km/h zderzył się z busem.

- Siedziałem na jednym z tylnych siedzeń i czytałem książkę – wspomina Paweł Politowski. - W pewnym momencie poczułem silne uderzenie w pojazd i krzyki ludzi. Na przedzie busa zobaczyłem silnie zakrwawionego mężczyznę i kobietę, którą uderzenie dosłownie wbiło pod deskę rozdzielczą. Widząc ogólne przerażenie i panikę powiedziałem, że jestem ratownikiem i poprosiłem, aby wykonywali moje polecenia. Wziąłem apteczkę, która znajdowała się w samochodzie i zacząłem opatrywać rannych, najpierw tych, którzy w mojej ocenie byli najbardziej poszkodowani. Pani, która początkowo dobrze się czuła, powoli zaczęła opadać z sił. Wystraszyłem się, że ma jakieś wewnętrzne obrażenia. Na szczęście przyjechała karetka. Wcześniej zjawiła się policja i dzięki ich pomocy i środkom opatrunkowym, które mi przekazali, opatrywałem pozostałych rannych.


Reklama

Nie wie, kto wezwał służby ratownicze. Nie on. - Człowiek w takich chwilach nie myśli o czymkolwiek innym oprócz tego, że należy ratować ludzkie życie. To jest priorytet, a ja po tylu latach służby i różnego rodzaju szkoleń mam to już dosłownie we krwi. Wydaje mi się, że moje działanie było oczywiste i każdy z nas postąpiłby w ten sam sposób.

Gdy sytuacja na drodze została opanowana, zadzwonił do domu, by uspokoić żonę, zapewne zaniepokojoną jego spóźnieniem. Wspomniał o niegroźnej stłuczce, ale jednocześnie wyjaśniał też sytuację i relacjonował swoje działania załogom pogotowia. - Żona to usłyszała i przyjechała. Byłem zakrwawiony i chwilę trwało zanim, uspokoiłem ja uspokoiłem zapewniając, że to nie moja krew.

Zanim przyjechała karetka pogotowia, żołnierz zdążył udzielić pomocy 5 osobom.

Kapral Paweł Politowski jest mieszkańcem Szczytna i służy w wojsku 11,5 roku. Jego przygoda z mundurem rozpoczęła się jesienią 2003 roku w Elblągu. Rok później przeniósł się do jednostki w Lipowcu i z racji nowo objętego stanowiska, rozpoczął cykl kursów medycznych organizowanych przez wojsko, m.in. ratownika pomocy przedmedycznej w Centrum Szkolenia Służb Medycznych w Łodzi. W 8. batalionie radiotechnicznym w Lipowcu przez prawie dekadę służył na stanowisku sanitariusza i ratownika medycznego. Obecnie służy w Kruklankach koło Giżycka. Jechał właśnie z jednostki do domu w Szczytnie, gdy zdarzył się wypadek.

Reklama

 

 

Robert Arbatowski



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama