Niedziela, 27 Kwiecień
Imieniny: Marii, Marzeny, Ryszarda -

Reklama


Reklama

Zlikwidowana wodna pułapka, nie była to lufa moździerza


Ponad 2-metrowa, stercząca rura, ukryta w jeziornej wodzie tuż przy pomoście na kąpielisku jeziora Warchały była poważnym zagrożeniem. Już nie jest. Została usunięta przez Specjalną Grupę Płetwonurków RP.


  • Data:

Na zagrzebaną częściowo w jeziornym dnie, skrytą pod wodą rurę natknął się wędkarz, letnik z Warszawy. Sterczący ukośnie obiekt, ale niewidoczny znad wody, znajdował się w pobliżu pomostu na kąpielisku. Stwarzał więc poważne zagrożenie, szczególnie dla tych, którzy chętnie z tego pomostu skakali i skaczą do wody.


Reklama

 

Reklama

- W związku z tym zagrożeniem poprosiłem płetwonurków z grupy Macieja Rokusa o przeszukanie wody wokół pomostu i usunięcie zagrożenia – mówi wójt Sławomir Ambroziak. - To zresztą nie pierwszy taki przypadek, kiedy płetwonurkowie z Pasymia penetrują wody naszych jezior. Z miesiąc temu podobna akcja odbywała się na jeziorze w Brajnikach, bo zaczęła się rozpowszechniać plotka, że jest tam zatopiony czołg. Sonary płetwonurków go jednak nie wykryły – opowiada Ambroziak.

 

Początkowo podejrzewano, że rura w Warchałach też jest jakąś wojenną pozostałością, np. lufą moździerza. Płetwonurkowie wydobyciem tajemniczego obiektu zajmowali się 28 lipca. Ostatecznie okazało się, że to jakiś element konstrukcyjny, ale solidnych rozmiarów, być może pozostałość po dawnym pomoście.

 

- To była rura grubościenna o długości ponad 2 metrów, z przyspawaną stopą (łapą), o wadze około 200 kg – informuje Maciej Rokus, szef Specjalnej Grupy Płetwonurków RP. - Stanowiła naprawdę poważne zagrożenie, bo gdyby trafił w nią ktoś skaczący w tym miejscu z pomostu, przypłaciłby to życiem, a co najmniej kalectwem.



Komentarze do artykułu

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama

Reklama


Komentarze

Reklama