Wtorek, 10 Czerwiec
Imieniny: Anny-Marii, Felicjana, Sławoja -

Reklama


Reklama

Zamiast gosposi pomoc rodziny


Gosposia jest mi potrzebna od zaraz – jeszcze niedawno twierdził Stanisław Mróz ze Szczytna. Mężczyzna, jak wiele osób w podeszłym wieku nie radził sobie z czynnościami dnia codziennego, ale nie chciał pokazać tego przed rodziną, dlatego postanowił zatrudnić pomoc. Sprawą zainte...


  • Data:

Gosposia jest mi potrzebna od zaraz – jeszcze niedawno twierdził Stanisław Mróz ze Szczytna. Mężczyzna, jak wiele osób w podeszłym wieku nie radził sobie z czynnościami dnia codziennego, ale nie chciał pokazać tego przed rodziną, dlatego postanowił zatrudnić pomoc. Sprawą zainteresowała się Anna Suchowiecka z Lazarusa, która pomogła skontaktować mężczyznę z rodziną.

Stanisław Mróz przez ogłoszenie w „Tygodniku” chciał znaleźć pomoc domową. Tak jak wiele starszych osób, ze względu na wiek i choroby wielu czynności dnia codziennego nie mógł wykonywać sam. Niestety, mimo usilnych prób nie udało się nikogo zatrudnić. – Mężczyzna ma problemy z pamięcią, nie zawsze też bierze leki na czas, dlatego ciężko byłoby mu koordynować prace, jakie miałaby wykonywać gosposia – mówi Anna Suchowiecka, pielęgniarka ze stowarzyszenia Lazarus. Nie od rzeczy będzie wspomnieć, że to właśnie w redakcji „Tygodnika Szczytno” zainteresowaliśmy panią Anię historią i losem Stanisława Mroza, a ona niemal natychmiast przystąpiła do pracy.


Reklama

- Z powodu trudności, jakie mógłby mieć pan Stanisław z pełnieniem funkcji pracodawcy dla pomocy domowej, skontaktowałam go z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej

Pracownicy MOPS przeanalizowali przypadek i stwierdzili, że pomoc, jaką ta placówka może zapewnić czyli codzienna, ale krótka (2-3 godziny) wizyta opiekunki społecznej może być niewystarczająca, dlatego zaczęto szukać rodziny mężczyzny, mimo że on sam nie za bardzo się na to godził. – Starsi ludzie najczęściej nie mówią o swoich kłopotach zdrowotnych rodzinie, bo nie chcą być dla bliskich ciężarem. Cenią też niezależność, do której przyzwyczaili się przez lata – wyjaśnia Anna Suchowiecka.

Pielęgniarka jednak nie odpuściła – skontaktowała się z rodziną pana Stanisława, która obiecała się nim zająć. Jak postanowiono, tak zrobiono. Dziś mężczyzna przebywa u córki, która się nim opiekuje i jak wyznał pracownikowi Lazarusa – nie żałuje, że został do tego „zmuszony”. Tym razem historia znalazła szczęśliwe zakończenie, ale nie zawsze tak jest.

Reklama

- Na terenie naszego miasta mieszka dużo więcej starszych, schorowanych, samotnych ludzi i z roku na rok jest ich coraz więcej. Zwykle sąsiedzi nie chcą i nie lubią ingerować w cudze życie, ale jeżeli widzimy, że nasz sąsiad czy sąsiadka nie radzą już sobie z wykonywaniem podstawowych czynności powinniśmy się tym zainteresować – twierdzi Anna Suchowiecka. - To nie będzie wścibstwo lecz pomoc, gdy o swoich spostrzeżeniach zawiadomimy rodzinę MOPS lub nasze stowarzyszenie czyli Lazarusa.

Paweł Salamucha

Fot. Paweł Salamucha

 

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama