Obecny wójt gminy Jedwabno Sławomir Ambroziak i były wójt Krzysztof Otulakowski, zostali oskarżeni o niedopełnienie obowiązków i brak kontroli. Chodzi o słynną już sprawę stowarzyszenia Helper i lat, kiedy prowadziło ono tamtejszy Środowiskowy Dom Samopomocy. Gmina, nie bez trudu, pozbyła się tego stowarzyszenia przy końcu grudnia 2017 roku.
W przypadku Jedwabna zarzuty zostały postawione zarówno byłemu, jak i obecnemu wójtowi. Oprócz nich słabo swe obowiązki – w ocenie białostockiej Prokuratury Regionalnej – wykonywali jeszcze inni, szefowie tych samorządów, na terenie których Helper działał.
Ze względu na prowadzone postępowanie, ale i przedstawione zarzuty, wójt Ambroziak nie może obecnie w sprawie za dużo powiedzieć.
- Nie przyznałem się do winy i nie przyznam – mówi jedynie. - Czekam na pisemne uzasadnienie tych zarzutów i będę składał dowody swojej niewinności. W świetle tego, co się w tej sprawie działo przez ostatnich kilka lat uważam, że to gminy są ofiarami. Przypomnę jedynie, że samorząd Jedwabna zerwał współpracę z Helperem już dwa lata temu.
Podobnie wypowiada się były wójt Krzysztof Otulakowski. Nie zgadza się z zarzutami, nie przyznaje się do winy, nie ma sobie nic do zarzucenia.
Helpera do gminy sprowadził poprzedni wójt Jedwabna w 2012 roku. O późniejszych problemach z ŚDS, wątpliwościach finansowych, umowach i ich zrywaniu pisaliśmy wielokrotnie. Dość wspomnieć, że w przypadku Jedwabna zaczęły się one już w 2015 roku, gdy Ambroziak, w pierwszym roku swojego urzędowania, w marcu 2015, wstrzymał wypłatę niebagatelnej dotacji, 1,5 mln zł, którą Helper zamierzał przeznaczyć na rozbudowę zajmowanego obiektu.
Powodem były terminy, bo z racji wymaganych procedur stowarzyszenie nie miało szans na „skonsumowanie” tej kwoty na wskazany cel do końca roku. W tym czasie Helper był już „trzepany” przez Urząd Kontroli Skarbowej. W 2017 roku ruszyły szczegółowe, równoległe kontrole. Gmina „nękała” Helpera, a gminę – Urząd Wojewódzki. Rzecz bowiem w tym, że pieniądze, które otrzymywało stowarzyszenie na prowadzoną działalność pochodziły z budżetu państwa.
Wojewoda „dawał” je gminie, która była jednostką pośredniczącą, ona bowiem, w 2012 roku, zawarła z Helperem umowę, zlecając mu uruchomienie i prowadzenie ŚDS z czasem obowiązywania do końca 2019 roku. Została rozwiązana dwa lata wcześniej. Miały na to wpływ głównie sprawy finansowe i coraz bardziej nagłaśniane wątpliwości co do rzetelności rozliczeń. W ramach swoich czynności kontrolnych, obejmujących lata 2015-2016, zakwestionowane zostały wydatki Helpera rzędu 70 tysięcy złotych i te środki (z odsetkami – 86 tysięcy) zwróciła wojewodzie. Na tym jednak nie koniec. Kontrole za lata wcześniejsze, od początku działalności Helpera w gminie Jedwabno, prowadzą do nieprawidłowości finansowych o znacznie większej skali. Jak prognozował wójt Ambroziak rok temu (o czym pisaliśmy), gminie grozi, że będzie musiała zwrócić wojewodzie około 10 milionów złotych (dotacje dla Helpera plus odsetki). Takie miały być ustalenia postępowań, prowadzonych przez prokuraturę oraz organy kontroli skarbowej.
Już wtedy wójt Ambroziak nie zamierzał zostawić gminy na lodzie. W rozmowie z „Tygodnikiem Szczytno” w grudniu 2018 roku mówił: „Od dawna stoimy na stanowisku, że Urząd Wojewódzki jest współodpowiedzialny za tę sytuację. Przekazywał Helperowi dotacje na cele budowlane przy końcu roku kalendarzowego. Np. Jedwabno, w 2012 i w 2013 roku otrzymywało milionowe dotacje przy końcu listopada. To samo w sobie powinno budzić wątpliwości płatnika, czyli Urzędu Wojewódzkiego czy wydatkowanie takich środków na prace budowlane w ciągu miesiąca czy krócej jest w ogóle realne. Nawet służby skarbowe, które kontrolują, wskazują na współodpowiedzialność Urzędu Wojewódzkiego.” Zarzuty, które w ostatnich dniach prokuratura postawiła kilku samorządowcom wywołały też falę wzajemnych oskarżeń oraz oświadczeń. Ich treści zawierają wiele zdumiewających danych.
Smród wokół Helpera rozpoczął się w 2014 roku. Wtedy to (jak podawała bodaj w 2017 roku „Gazeta Wyborcza”) wykonawca prac budowlanych zlecanych przez to stowarzyszenie poszedł do banku i zażyczył sobie wypłaty 10 mln zł swoich pieniędzy. Takimi dużymi obrotami gotówkowymi instytucje skarbowe bardzo, ale to bardzo się interesują. Informacja z banku trafiła więc do GIIF (Generalny Inspektor Informacji Finansowej), później do UKS (Urzędu Kontroli Skarbowej, który teraz zwie się KAS – Krajowa Administracja Skarbowa). Helper zaczął być kontrolowany tym chętniej, że z działalnością stowarzyszenia bezpośrednio powiązany był równie słynny „Agent Tomek”. I zaczyna się coraz ciekawiej ze względu na daty poszczególnych czynności odpowiedzialnych organów.
W marcu 2015 roku do Urzędu Wojewódzkiego w Olsztynie od skarbowych organów kontrolujących wpływa nota informująca o stwierdzanych nieprawidłowościach w finansach Helpera. Urząd (wojewoda Marian Podziewski) nie podejmuje żadnych działań, nie informuje też o nocie samorządów, które mają do czynienia z Helperem. W grudniu 2015 wojewodą zostaje Artur Chojecki. Jego rzecznik prasowa w aktualnym oświadczeniu informuje: „Na początku 2016 roku wojewoda na podstawie informacji medialnych oraz noty sygnalizacyjnej Urzędu Kontroli Skarbowej w Olsztynie powziął informację o nieprawidłowościach w wykorzystywaniu dotacji przez Stowarzyszenie Europejskie Centrum Wsparcia Społecznego Helper.” Jasno więc wskazuje na to, kiedy nowy wojewoda został dokładnie o sprawie powiadomiony. Dodaje jednocześnie, że urzędowe kontrole „rozpoczęły się 13 lutego 2017 r. i trwały do 31 maja 2017 r.”
Rodzi się zatem pytanie, czemu Urząd Wojewódzki zwlekał ze swoimi działaniami ponad rok i czemu wojewodowie, ani Podziewski, ani Chojecki, o nocie sygnalizacyjnej z UKS nie powiadomili szefów samorządów, mimo że organizowano z nimi spotkania właśnie w temacie nieprawidłowości dotyczących rozliczeń Helpera. O jej istnieniu (treści wciąż nikt nie zna poza adresatem i nadawcą) samorządowcy dowiedzieli się dopiero pod koniec grudnia 2018 roku z niezależnych źródeł. Ten informacyjny „poślizg” o ponad 2 lata, wytknął wojewodzie (również z zarzutami) prezydent Olsztyna, który w sierpniu 2019 roku pisemnie wystąpił do wojewody o udostępnienie treści tego ważnego dokumentu. Otrzymał odpowiedź odmowną. Wojewoda odrzekł prezydentowi, że jak chce wiedzieć co UKS (obecnie KAS) napisał w 2015 roku, to niech się doń zwróci.
Rzecznik prasowa broni wojewody wskazując, że wstrzymał on wypłaty dotacji, które miały zasilać stowarzyszenie na planowane roboty budowlane, ale i na bieżącą działalność. Owszem - jak pisaliśmy wówczas na naszych łamach – wstrzymał, po kontrolach przeprowadzonych w 2017 roku. To zresztą było jedną z przyczyn, dla których samorząd Jedwabna rozwiązał z Helperem umowę przed terminem, właśnie z końcem 2017 roku.
Jak wynika z prokuratorskich informacji, w „Helper gate” zarzuty postawiono już 37 osobom. Trudno powiedzieć czy to dużo, skoro czynności śledcze prowadzone przez tę prokuraturę i przez organy kontroli skarbowej trwają już blisko 5 lat, a końca nie widać. Być może to właśnie owa nota sygnalizacyjna z UKS (z marca 2015 roku!), którą tak skrzętnie utajnia wojewoda Chojecki, rzuciłaby więcej światła na tę dziwnie rozwlekłą aferę. Być może z treści owej noty i reakcji na nią prokuratura wyczytałaby, czy i kto jest odpowiedzialny za to, że co najmniej przez dwa lata (od marca 2015 roku do marca – maja 2017, a nawet do końca tego roku) Helper wciąż czerpał z państwowej kasy.
Adam
Niech gazeta zajmie się ŚDS Wesołowo, tam też jest ciekawie.