Czwartek, 21 Listopad
Imieniny: Cecylii, Jonatana, Marka -

Reklama


Reklama

Waldemar Kiernozek Project NEWI


Wszystko zaczęło się w latach 70. ubiegłego stulecia w Stanach Zjednoczonych. Wszech popularny rock zastąpiła taneczna muzyka disco. Nowojorskie kluby pełne Amerykanów włoskiego i latynoskiego pochodzenia oraz mniejszości seksualnych były pierwszymi, gdzie zrodził się nowy muzyczny styl, skocznej tanecznej zabawy dla wszystkich.


  • Data:

Pierwsze miasta w Europie to: Turyn, Hamburg, Ryga i Moskwa. W Polsce wszystko zaczęło się od Sopotu i Opola, a w 1973 r. we Wrocławiu odbył się Pierwszy Ogólnopolski Turniej Prezenterów Dyskotek, zaś wielkie szaleństwo disco polo miało miejsce w latach 90.

 

Był rok 1985, 3-letnim Waldkiem opiekowała się jego babcia Leokadia, a ten nie przestawał ją zadziwiać i drewnianymi łyżkami uderzając we wiaderka i garnki, wygrywał skoczne melodie. Kiedy pojawił się w przedszkolu, jego pasją stało się granie na zebranych tam instrumentach i ciężko było go od nich oderwać. Inne dzieci chwytały za klocki, misie czy samochody, a on samouk, brał cymbałki, tamburyn, flet i grał. Opiekujące się nim panie nauczycielki nazwały go - człowiek orkiestra.

- Czasy były ciężkie, rodzice nie zarabiali zbyt wiele, a ja bardzo chciałem grać i wtedy moja babcia powiedziała: on ma talent i trzeba mu kupić własny instrument, aby go rozwijał – wspomina p. Waldek.

Pani Leokadia nie czekając zbyt długo, podarowała pod choinkę 8-letniemu wnuczkowi mały keyboard, a on nie zawiódł i jeszcze tego samego dnia nauczył się i zaśpiewał grając kilka kolęd. Wszyscy byli zachwyceni, a mały Waldek grał i wymyślał wciąż nowe melodie.

Publicznie zadebiutował na choince szkolnej w 4 klasie szkoły podstawowej w Gawrzyjałkach. Od tego roku aż do skończenia szkoły grał na wszystkich szkolnych wydarzeniach, a ze śpiewu zawsze była szóstka. Szkolne sukcesy i popularność nie pozostały niezauważone przez rodziców. W wieku 12 lat młody Waldek otrzymał 61-klawiszowe casio. Muzyczny talent szybko opanował ze słuchu nowy instrument i zaczął się dusić.

- Był rok 1996. Rodzice, widząc moje rozterki, zabrali mnie do p. Jana Grendy – organisty grającego w kościele w Gawrzyjałkach. Jego zadaniem było sprawdzić, czy mam słuch i talent do gry. Pan Jan posłuchał, jak gram i śpiewam i powiedział: „Chłopak ma talent do gry i słuch, trzeba mu kupić profesjonalny instrument i przywozić do mnie na lekcje” – wspomina Waldemar Kiernozek.

Zakupiono w sklepie muzycznym w Olsztynie profesjonalny instrument i rozpoczęły się indywidualne lekcje u pana Jana. - Wszystko, co umiem, zawdzięczam panu Grendzie. Ja grałem ze słuchu, a on nauczył mnie podstaw, języka nut i stylu harmonicznego, grania z akordów i własnych aranżacji muzycznych. Ukształtował mój muzyczny warsztat, pokazał bogactwo rytmów i dźwięków drzemiące w instrumentach i to, jak można śpiewem i grą nieść radość ludziom. Pod okiem pana Jana uczyłem się 3 lata, a egzaminem z tej nauki było pierwsze samodzielne granie na weselu. Ukończyłem wtedy 15 lat – opowiada p. Waldemar.

Dyskoteki organizowane wspólnie ze strażakami z OSP Olszyny i w okolicznych wsiach, wesela, imprezy integracyjne utrwaliły muzyczny talent. Pojawiło się też zainteresowanie nowym instrumentem, jakim jest akordeon. Dziś bez niego nie byłoby osobowości muzycznej p. Waldka. Co wyróżnia tę muzykę na tle innych, młody artysta od samego początku, kiedy tylko zrozumiał, że granie jest jego życiem, w grę wkłada całe swoje serce. Pisze słowa piosenek, komponuje muzykę i wydał nawet własną płytę. A wszystko po to aby, „…ludzie nie mówili, że Waldek gra i śpiewa tylko czyjeś znane utwory. Wokół nas jest tak wiele piękna, tyle spraw dotyczy tylko naszej ziemi i o tym chcę śpiewać, to moje muzyczne przesłanie i artystyczne credo” – wyjaśnia artysta. I jak na prawdziwego artystę przystało, nim znalazł swoją drogę, własną autostradę disco polo, wahał się i szukał innych dróg.


Reklama

Czas poszukiwań zainicjowała zasadnicza służba wojskowa. Po niej gospodarczy kryzys i brak pracy rzucił młodego człowieka za chlebem do Szwecji i Danii na 2 lata i pewnie trwałoby to o wiele dłużej, gdyby nie p. Honorata, którą poznał i pokochał bez reszty. Cóż było robić, przyszedł czas założyć rodzinę, a ta wymaga finansowej stabilizacji. Pan Waldemar rozpoczyna więc pracę w lokalnej firmie obsługującej masowe imprezy plenerowe. Rozstawiają barierki zabezpieczające scenę i przygotowują wszystko do koncertu. A kiedy na scenie występują gwiazdy, w sercu młodego męża budzi się znów miłość do gry i śpiewania. Mimo zmęczenia każdy koncert obserwuje stojąc przed sceną, a po powrocie do domu wyciąga sprzęt ze strychu i naśladuje muzyczne sławy. A występowały takie ikony estrady jak: Dżem, Perfekt, Akcent, Boys, Imperium i wiele innych. Ocieranie się o sławnych i dojrzewanie do tego, aby sięgnąć po własną sławę, trwa 4 lata. W międzyczasie urodził się pierwszy syn - Bartosz. Utalentowany, jak ojciec, gra na pierwszym instrumencie, jaki p. Waldek otrzymał od swojej babci. Przełom nadchodzi w 2010 r., kiedy z Anglii przyjeżdża kolega Michał Wilga. Podczas spotkania padają słowa: „Walduś, ty kiedyś pięknie grałeś i śpiewałeś, ja mam trochę sprzętu i nagłośnienie, może byśmy razem założyli zespół i grali dla ludzi” – Michał nie tylko zaproponował współpracę, ale i miał już kilka zamówień. Tak powstał zespół pn. „Climat”.

Reklama

 

Kalendarz szybko się zapełnił występami, a artyści widzieli, że to, co robią, podoba się ludziom, którzy chcieli wciąż więcej. Przygoda trwała 2 lata. Pewnego dnia przyszła bardzo intratna propozycja z Anglii i Michał wyjechał. Telefony się urywały i przez około 2 miesiące p. Waldek grywał sam. Kolejny etap popularności przypada na współpracę z Jackiem Bazydło. Nowy zespół nosił nazwę „Newi”. Grali razem 2 lata. Muzyczny styl rozwijał się, a wraz z nim pojawiały nowe perspektywy. Pewnego dnia przyszła ta chwila, kiedy muzyczne schody do nieba stanęły otworem i Waldemar Kiernozek poznał pokrewnego sobie muzyka i wraz z nim założył nowy zespół, który gra do dziś, a ma grać jak mówią aż do skończenia świata, a nawet 3 dni dłużej. Waldemar Kiernozek i Tomasz Chorążewicz nazwali swój duet ,,Project NEWI”. Grają polską muzykę rozrywkową disco polo, czasem utwory Krzysztofa Klenczona, Czerwonych Gitar czy Krzysztofa Krawczyka, ale nie tylko. Coraz częściej można usłyszeć ich autorskie szlagiery, osadzone w tradycji disco polo, ale i pełne przesłania skierowanego konkretnego dnia do konkretnych ludzi. Na każdej imprezie stawiają sobie bardzo wysoką poprzeczkę.

- Kiedy śpiewam, kiedy gramy, wnikliwie przyglądamy się ludziom, najtrudniejsze są te pierwsze chwile, kiedy staramy się dając całych siebie, wywołać ten jedyny nastrój dla tego miejsca. Nie ma wtedy nic ważniejszego od tego, jak bawią się ludzie i czy potrafimy przenieść ich w świat naszej muzyki – wyjaśnia gwiazda YouTube Waldek Kiernozek .

W Studiu Nagrań ,,Stajnia” Macieja Zawiszy powstaje ich nowa płyta. Skąd taki pomysł? - Jesteśmy znani i to każe zadbać o własny dorobek artystyczny – wyjaśnia p. Waldemar.

Miłość, dziewczyna, zabawa i kolorowy świat, to najczęstsze tematy piosenek, a co w planach? - Na dziś własny teledysk, a za jakiś czas własne studio nagrań - mówi p. Waldemar. Sława kosztuje czas, a przecież w domu czeka kochająca żona i trzech synów. - Tak. Bartosz, Wiktor, Maciej i Honorata to wszystko, co mam. To oni są moim światem, choć żyję muzyką i bez grania nie potrafię, to gdyby nie było mojej rodziny, nie miałbym dla kogo grać. Żona wspiera całym sercem to, co robię, zwłaszcza kiedy przeżywam początek imprezy, którą prowadzę i dzwonię do niej mówiąc, że nie wiem, czy się ludziom podoba. Wtedy zawsze słyszę: „Jesteś w tym dobry, umiesz to robić i poradzisz sobie” – odpowiada p. Waldek. A dodać trzeba, że p. Honorata jest bardzo cierpliwa, kiedy przed każdym występem mąż ćwiczy w domu, a synowie go naśladują.

Wytchnieniem są chwile, kiedy wsiada na rower, to jego ulubiony sport, a 100 km przejechane w ciągu dnia, nie jest czymś nadzwyczajnym. Podobnie jest z bieganiem. Kolejną pasją, która daje szansę odpocząć od muzyki jest elektroakustyka i wymiana doświadczeń na forach internetowych. Choć wolnego czasu ma niewiele, to w p. Waldku drzemie dusza romantyka zakochanego w podróżach, doskonale czuje się w starych obiektach, lubi zwiedzać zamki i poznawać historię. O przebogatej osobowości tej gwiazdy disco polo można by mówić godzinami, ale z całej opowieści płynie jeden fakt. Pewien człowiek został obdarowany życiem, które pozwala spalać się w radości poprzez niesienie jej ludziom. Czyż nie warto bez względu na los, poszukać sobie podobnej drogi? Niekoniecznie musi to być disco polo.

Krzysztof Kolczyński



Komentarze do artykułu

Fabo menager

Jarzębina what? Co to kurwa za nazwa, zazdroszczą tylko talentu Panu Waldkowi!

Andrew

Artykuł pięknie napisany tylko mija się mocno z prawda ;) Pan Waldek fałszuje jak by przechodził mutacje głosu pozdrawiamy Zespół jarzębina (bo grać to trza umić )

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama