Szymany i Nowiny nęka... smród. Ponoć od lipca, ale w listopadzie mieszkańcy nie wytrzymali. Interweniował u radnej, ta u wójta, wójt zaś w inspekcji ochrony środowiska. Antysmrodowa machina ruszyła także w kierunku... plebanii.
„Sprawcą” problemu są osady z oczyszczalni, które pod określonymi prawem warunkami mogą być wykorzystywane do użyźniania pól. I takie osady – legalnie i z zachowaniem wszystkich wymogów w ocenie rolnika – zostały na polach zgromadzone.
- Tyle że w lipcu i nie zostały w odpowiednim czasie zaorane – twierdzi Małgorzata Antosiak, gminna radna, reprezentująca Szymany. - Właściwie zrzucono je w jednym miejscu, zmagazynowano w niewielkim dole, dla niepoznaki obłożonego końskim łajnem. Od kilku dni ten dół jest opróżniany, a fetor, który temu towarzyszy, jest nie do wytrzymania. Wielu mieszkańców Szyman zwróciło się do mnie, jako radnej, by coś w tej sprawie zrobić.
I radna zrobiła. Na początek zasygnalizowała problem innym radnym podczas posiedzenia komisji i władzom gminy. Wezwała policję, by ta dokonała wizji lokalnej i oględzin oraz złożyła zawiadomienie do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Nie tylko ona.
- Od kilku dni otrzymywaliśmy telefony od zaniepokojonych sytuacją mieszkańców Szyman i Nowin, a na wtorkowej komisji temat naświetliła nam też gminna radna z tamtych terenów – mówi wójt Sławomir Wojciechowski. - W związku z tymi informacjami skierowaliśmy pismo do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska, aby sprawie się przyjrzał, zbadał i ocenił, czy odpady z oczyszczalni mogą być tam legalnie składowane, czy są zagospodarowywane zgodnie z wymogami prawa. Czy nie zagrażają środowisku i mieszkającym tam ludziom.
Dodatkowego „smaczku” do smrodu dodaje fakt, że miejsce składowania osadów to grunt należący do... miejscowej parafii w Szymanach, który został rolnikowi wydzierżawiony. I narzekający na osadowy „zapach” mieszkańcy, przynajmniej niektórzy, przenoszą część swoich pretensji także na proboszcza. Tyle że w tym przypadku nie chodzi o ów zapach, a o to, że się proboszcz z parafianami nie rozlicza z dochodów z dzierżawy. Rozstrzygnięcie tego rodzącego się sporu pozostaje jednak poza kompetencjami tak wójta, jak i inspekcji ochrony środowiska. Do księdza z Szyman nie udało nam się dodzwonić, ale temat jest rozwojowy, więc może uda się następnym razem.
emeryt
Grunt należący do miejscowej parafii w Szymanach, a nie do księdza? Obrotny wielebny ziemie wydzierżawił, kasę zainkasował a mieszkańcy wsi niech smród wąchają! Sprawą powinien zająć się Urząd Skarbowy gdyż to jawne przestępstwo podatkowe, ale oni potrafią ścigać tylko biednych emerytów za drobne grosze i z konta ściągać!!!