Wtorek, 17 Grudzień
Imieniny: Bogusława, Gracjana, Laury -

Reklama


Reklama

Sześć psów, jeden cel – wicemistrzostwo Polski Anety Lenard


Aneta Lenard, mieszkanka Szczytna, została wicemistrzynią Polski w psich zaprzęgach. W Szamotułach zdobyła srebrny medal w klasie DR6NB, prowadząc zaprzęg złożony z sześciu syberyjskich husky. – Psie zaprzęgi to pasja, która wymaga ogromnego zaangażowania i miłości do zwierząt – podkreśla medalistka.



W Polsce psie zaprzęgi to niszowa dyscyplina, choć cieszą się dużą popularnością w Skandynawii. Polscy zawodnicy jednak nie pozostają w tyle, odnosząc sukcesy na arenie międzynarodowej. Zawody sprinterskie dryland odbywają się na specjalnie dostosowanych wózkach, umożliwiających rywalizację bez śniegu.

 

 

W Mistrzostwach Polski Psich Zaprzęgów w Szamotułach wystartowało 150 zawodników z całego kraju, w tym Aneta Lenard.

 

– To nie tylko sport, to sposób na życie – mówi zawodniczka. – Każdy trening z psami to dla mnie wyjątkowy czas. One dają z siebie wszystko, a ja staram się być dla nich jak najlepszym przewodnikiem. Zarówno one, jak i ja, czerpiemy z tego ogromną radość.

 

Klasa DR6NB, w której startowała Aneta, to wyścig z zaprzęgiem sześciu syberyjskich husky. Rywalizacja wymaga doskonałej synchronizacji i zaufania między maszerem, a psami. Aneta spędza wiele godzin na treningach, dbając o kondycję i samopoczucie swoich czworonożnych partnerów.

 

Zawody w Szamotułach były dla niej kolejnym krokiem w sportowej karierze. Startuje nie tylko w Polsce, ale także za granicą, reprezentując Szczytno i promując tę wyjątkową dyscyplinę.

 

Jak zaczęła się pani przygoda z tym sportem?

10 lat temu adoptowałam jednego husky’ego. Miał mnie zmobilizować do ruchu i ćwiczeń. Tak się stało, ale...


Reklama

 

Ale?

Zakochałam się w tym psiaku i uzależniłam od ruchu z nim (śmiech). Z jednego husky’ego zrobiło się dziś 11. Znam co najmniej kilkadziesiąt podobnych historii.

 

Dla części ludzi wyścigi psich zaprzęgów to znęcanie się nad zwierzętami.

Tak, słyszałam takie opinie, ale one mijają się z prawdą. Husky są stworzone do tego rodzaju ruchu i rywalizacji. To dla nich ogromna zabawa. Znęcaniem byłoby trzymać takie psy w zamknięciu, bez aktywności.

 

Jakie były u pani początki tej sportowej aktywności?

Ja, rower i mój husky (śmiech). Potem kolejny pies, jeszcze jeden... aż przesiadłam się na „sanie” na kółkach.

 

Sanie na kółkach?

O śnieg w Polsce coraz trudniej, dlatego korzystamy ze specjalnie dostosowanych wózków. Pozwalają na jazdę i rywalizację bez śniegu.

 

Ale śnieg się zdarza, sanie też?

Raz wystartowałam w zawodach na saniach na Słowacji, ale śnieg szybko stopniał i odwołano rywalizację. Myślę, że w lutym pojadę do Skandynawii na treningi i zawody. Tam śnieg jeszcze jest.

 

 

Czy Mazury nadają się do trenowania tego sportu?

Reklama

Są idealne. Piękne tereny, cisza, świetne leśne trasy. Ludzie też są ciekawi tego, co robię. Leśnicy witają mnie serdecznie, napotkani spacerowicze chętnie pytają i rozmawiają.

 

Taki zaprzęg – jaką prędkość osiąga?

Maksymalnie około 35 km/h, choć średnia jest niższa.

 

Ile psów musi być w zaprzęgu?

To zależy od kategorii. Ja startuję w rywalizacji z 6 lub 8 psami, ale na treningach używam 9.

 

Gdzie pani najczęściej trenuje?

W lasach w okolicy Gromu, choć czasem trenuję też w okolicy Szczycionka.

 

Dużo zawodników startuje w mistrzostwach?

Od 150 do 300 osób. Choć to sport niszowy, popularność rośnie, a Polacy prezentują bardzo wysoki poziom.

 

Pani największe osiągnięcia?

Wicemistrzostwo Polski, które zdobyłam właśnie teraz. W 2021 roku był brązowy medal.

 

Czyli złoto wciąż przed panią?

Tak, motywacja jest! (śmiech)

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama


Komentarze

Reklama