Środa, 14 Maj
Imieniny: Agnieszki, Magdaleny, Serwacego -

Reklama


Reklama

Szczęśliwe zwycięstwo


Omulew wygrał z Vęgorią 2:1, choć tak naprawdę z przebiegu gry lepszym zespołem była Vęgoria. Są trzy punkty i to jest najważniejsze – kwituje trener Omulwi Mariusz Korczakowski. - Ale faktycznie było to szczęśliwe zwycięstwo.

Omulew Wielbark – Vęgoria Węgorzewo ...


  • Data:

Omulew wygrał z Vęgorią 2:1, choć tak naprawdę z przebiegu gry lepszym zespołem była Vęgoria. Są trzy punkty i to jest najważniejsze – kwituje trener Omulwi Mariusz Korczakowski. - Ale faktycznie było to szczęśliwe zwycięstwo.

Omulew Wielbark – Vęgoria Węgorzewo 2:1 (2:0)

1:0 – Kwiecień (20), 2:0 – Berk (44), 2:1 – Kobryń (84)

Czerwona kartka: J. Miłek (Omulew Wielbark, 58, za odepchnięcie zawodnika gości).

Omulew: Przybysz – C. Nowakowski (53 S. Nowakowski), Berk, Mikulak, J. Miłek, Rudzki, Remiszewski (62 Murawski), Kwiecień, Domżalski (32 Kujtkowski), Szczygielski (70 Dębek), Włodkowski.

Początek meczu był dość wyrównany. Obie drużyny sprawdzały możliwości rywala. Aktywniejsza była jednak ekipa z Węgorzewa. Co i rusz testowali umiejętności Tomasza Przybysza. Na szczęście golkiper gospodarzy był tego dnia w znakomitej formie. W 20. minucie to wielbarczanie zagrozili bramce Vęgorii. I to skutecznie. Stały fragment gry. Dośrodkowanie. Piłka spada na nogę Michała Kwietnia. Ten się nie myli. 24 minuty później bramkarz gości popełnia kolejny fatalny błąd. Wielbarczanie egzekwują rzut wolny z niemal 60 metrów od bramki gości. Dośrodkowywał Berk. Bramkarz Vęgorii krzyknął „moja”. Źle jednak obliczył kąt spadania piłki. Ta wpadła mu tuż za plecy i poturlała się do bramki. Było 2:0.

Wydawało się, że jest już po meczu. Niestety w drugiej połowie goście przyśpieszyli. Na boisku zrobiło się nerwowo. Tych emocji nie wytrzymał Jakub Miłek, który odepchnął jednego z rywali. Gospodarze grali dalej w osłabieniu. To wykorzystali goście, którzy w 84 minucie strzelili bramkę kontaktową. Mało brakowało, aby był remis. - To było dość szczęśliwe zwycięstwo – mówi Mariusz Korczakowski, trener Omulwi. - Vęgoria pokazała, że nie przypadkowo jest w czubie tabeli. Przez większość meczu posiadali przewagę. A od 60-minuty, gdzie graliśmy w osłabieniu miała zdecydowaną przewagę.


Reklama

Tomasz Mikita

Wynik Puchar Polski

GKS Stawiguda – Omulew Wielbark 0:6

Kwiecień (3), Dębek (2), Remiszewski (1).

Rozmowa „Tygodnika”

Mariusz Korczakowski, trener Omulwi Wielbark

Do końca piłkarskiej jesieni zostały dwie kolejki. Jaki plan na te mecze?

Zdobyć minimum 4 punkty. Gramy z Nidzica i Gołdapią. Łatwo nie będzie. Uważam że w czwartej lidze nie ma łatwych meczów. Nawet Nidzica, która zdobyła tylko 1 punkt w lidze może być trudnym rywalem. Z Romintą będziemy chcieli sprawić niespodziankę. Jest to drużyna, która ma aspiracje trzecioligowe. Grają naprawdę świetną piłkę. Poza tym to klub, kóry dysponuje ogromnymi pieniędzmi. Ich roczny budżet to 400 tysięcy złotych.

Do III ligowa awansować chce Gołdap, a czego chce w tym sezonie Omulew Wielbark?

Utrzymać się w IV lidze. Ale nawet mimo dobrej gry może to być trudne. Wszystko za sprawą reorganizacji, którą planuje Polski Związek Piłki Nożnej. Do tej pory nie wiadomo ile zespołów zostanie w IV lidze, ile spadnie. Dlatego tak ważny jest każdy punkt. Poza tym poziom jest naprawdę wyrównany. O awansie lub spadku mogą decydować nawet małe punkciki. O trzeciej lidze nie marzymy, bo tak naprawdę nie stać nas nawet na grę w IV.

Chodzi o pieniądze?

Oczywiście. Mamy budżet zaledwie 80 tysięcy złotych. A żeby normalnie funkcjonować w IV lidze potrzeba ponad 120 tysięcy. Na razie jakoś dajemy radę. Głównie dzięki sponsorom, którym bardzo dziękuję za wsparcie. 

Reklama

Jaka liczba punktów daje gwarancje na utrzymanie w IV lidze?

W tej chwili mamy 22 punkty. Z moich kalkulacji wynika, że 40-42 punkty to bezpieczny poziom. I o te punkty będziemy walczyli w każdym meczu.

W tej chwili Omulew Wielbark to najlepsza drużyna w naszym powiecie. Jak się czujecie w tej roli?

Nie patrzymy na to, że jesteśmy najlepsi. Za rok, dwa to wszystko może się zmienić. Kiibicujemy i Błękitnym i SKS-owi, w zasadzie każdej drużynie z naszego powiatu, bo im więcej drużyn w wyższych ligach tym poziom piłki jest lepszy.

W czym tkwi sukces zespołu z Wielbarka?

W ludziach. Zebrała się fajna ekipa, która chce coś zrobić. I robi. Awans do IV ligi to nie tylko moja zasługa, bo piłkę w Wielbarku robił głównie pan Henryk Gabriel. To on prowadził drużynę przez 10 lat. Stawiał na młodzież. Szkolił. Gdy ja ją przejąłem miałem już fajny materiał. Z A klasy awansowaliśmy do okręgówki. Po trzech latach ogrywania i wzmocnieniu zespołu kilkoma graczami ze Szczytna awansowaliśmy do IV ligi. I dobrze się tu czujemy.

Rozmawiał Tomasz Mikita

 

 

 

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama